Czy to dlatego, że jest już za późno, aby zorganizować dzień chorobowy, czy dlatego, że nazwali blef, który okazał się być grypą, większość rodziców w końcu skończy się na telefonie od pielęgniarki szkolnej lub osoby z punktu medycznego na temat zdrowia ich dziecka. Nie jest nieprawdopodobne, że w tym telefonie znajdą się słowa „odbierz”. Choć daleki od doskonałości – zwłaszcza biorąc pod uwagę niedostatek amerykańskich pielęgniarek szkolnych – system, dzięki któremu większość szkół decyduje, które dzieci muszą iść do domu, odnosi sukces dzięki osobistemu podejściu do triage.

Co więc trzeba zrobić, aby zostać odesłanym do domu przez pielęgniarkę szkolną? Cóż, to zależy. Wizyta u pielęgniarki szkolnej nie skutkuje automatycznie odesłaniem do domu. Niektóre objawy są oczywistymi czerwonymi flagami; wymioty lub gorączka często wymagają wysłania ucznia do domu jako kwestia polityki, ale nawet jeśli tak nie jest, jest to dość silny wskaźnik choroby na tyle poważnej, aby zakłócić pracę klasy i odpisać dzień.

ZASTOSOWANIE

„Ja opowiadam się za tym, że jeśli uczeń może zostać, to powinien zostać”, mówi Cari Hotckiss, RN, która pracuje jako pielęgniarka szkolna. „Jest kilka zdecydowanych sytuacji – jeśli uczeń ma gorączkę, wylatuje. To proste. Ale jeśli dzieciak myśli, że może to zrobić i nie zamierzają sprawić, że ich przyjaciele zachorują, myślę, że powinni spróbować.”

Jedną z metryk, na które zwracają uwagę pielęgniarki w przypadkach granicznych jest, no cóż, „muł”. Jeśli student nie kicha, nie kapie, ani w inny sposób nie rozsiewa wokół siebie patogenów, może wrócić do klasy i zobaczyć, jak sobie radzi przez resztę dnia. Część z tego wynika z wagi edukacji, ale inna część jest czysto praktyczna: trudno jest zidentyfikować dolegliwości zdrowotne ucznia, gdy dziecko ma tylko pięć lub sześć lat.

„Byłam przyzwyczajona do szpitalnego otoczenia, gdzie dzieci nie przychodzą do gabinetu lekarskiego bez rodziców u boku. Kiedy pediatra zadaje pytanie, dziecko nie odpowiada; robi to rodzic” – wyjaśnia Hotchkiss. „Dziecko może odpowiedzieć na jedno z dziesięciu pytań. Więc są zdane same na siebie, kiedy widzimy je w gabinecie lekarskim, a to jest naprawdę trudne. Muszą nam powiedzieć, co się dzieje, własnymi słowami. Naprawdę trudno jest nie mieć rodzica, który wypełnia puste pola. Jest to zupełnie inny zestaw okoliczności niż normalna wizyta u lekarza.”

Rodzice nie zawsze są w lepszej pozycji, aby odpowiedzieć na pytania, choć. „Zawsze jestem zaskoczona tym, ile razy dzieci przychodzą i mówią mi, że to trwa już tak długo, a ja pytam: 'Cóż, czy powiedziałeś o tym swoim rodzicom?’, a oni odpowiadają: 'nie'”, mówi Hotchkiss.

ZACHOWANIE

Nie każdy uczeń, który odwiedza szkolną pielęgniarkę, wymaga tak intensywnej kontroli. W rzeczywistości, wielu z nich nawet nie jest chorych. Pokój zdrowia jest wielką pokusą dla wielu uczniów, z różnych powodów. Przedszkolaki są zafascynowane gabinetem zdrowia. Jest źródłem okładów z lodu i bandaży samoprzylepnych. Znajduje się w nim łóżeczko. Do diabła, to po prostu tajemniczy pokój, w którym przedszkolaki nie mają co robić przez połowę czasu, a przedszkolaki są pod tym względem jak koty. Więc jeśli kaszel powoduje, że dziecko obok nich dostaje wycieczkę do gabinetu lekarskiego, może dzieci same zaczynają udawać kaszel. Nie jest to szczególnie przebiegłe poza chęcią zobaczenia, co się tam dzieje.

Licealiści to zupełnie inna sprawa. Są oczywiście sprytniejsi niż przedszkolak, ale też zdają sobie sprawę, że wyniki w nauce liczą się bardziej. Ale bez względu na to, dlaczego nastolatki chcą być zwolnione ze szkoły, telefony komórkowe pozwalają im osiągnąć to z mniejszym wkładem niż niektóre pielęgniarki szkolne like.

„Wiesz, licealiści po prostu chcą się wydostać ze szkoły czasami. I udawanie choroby do pielęgniarki jest jednym ze sposobów, aby to zrobić,” mówi Hotchkiss. „Technologia pomaga im się z tego wymigać. Wysyłają SMS-y do rodziców i mówią, że idą do pielęgniarki i chcieliby wrócić do domu. A kiedy się z nimi spotykam – i mogę myśleć, że sobie coś ubzdurały – dowiaduję się, że ich rodzice są już na podjeździe i czekają, żeby je odebrać. Ale im są starsi, tym mniej się o nich martwię. Przychodzą i czasem chcą tylko ponarzekać, a kiedy odpoczną, wracają. Czasami pytam ich, czy mogą wrócić do klasy, czy chcą, żebym zadzwoniła, i dostaję całą masę takich, którzy mówią, że chyba nie mogą zostać, ale chcą zrobić test z matematyki. Są szczerzy i denerwują się swoją pracą w klasie.”

ADWERSJA

Lęk przed nauką szkolną może z pewnością iść również w drugą stronę. Kiedy dzieci są zdenerwowane z powodu innej dynamiki szkolnej, o której nie mogą swobodnie rozmawiać, często próbują podstępu, aby być usprawiedliwione na cały dzień.

„Czasami udają konkretną chorobę, ale widać też, że są po prostu zdenerwowane z powodu czegoś innego i używają tego jako drogi do domu”, wyjaśnia Hotchkiss. „To ciągłe negocjacje z rodzicami – wiele razy mówiłam bardzo szczerze, że niekoniecznie są chorzy, ale mogę też powiedzieć, że nic dobrego z tego dzisiaj nie wyniknie. Jeśli doprowadzili się do takiego punktu niepokoju, a może chodzi o to, że po prostu muszą się wyluzować, a w ich świecie dzieje się coś innego i muszą być gdzie indziej, z kimś innym.”

Zdrowie psychiczne jest nadal ważną częścią zdrowia i rozwoju, nawet dla – a może zwłaszcza dla – dzieci w wieku szkolnym. Nie każdy poziom systemu edukacji wie, jak skutecznie za tym orędować, więc dobrze, że pielęgniarki szkolne potrafią rozpoznać jego znaczenie i rozliczyć się z niego.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.