Anne Bradstreet była pierwszą kobietą, która została uznana za wybitnego poetę Nowego Świata. Jej tomik poezji The Tenth Muse Lately Sprung Up in America … otrzymał znaczną przychylność, gdy został po raz pierwszy opublikowany w Londynie w 1650 roku. Osiem lat po ukazaniu się został wymieniony przez Williama Londona w jego Katalogu najchętniej kupowanych książek w Anglii, a Jerzy III podobno miał ten tom w swojej bibliotece. Dzieło Bradstreeta przetrwało, a ona sama jest nadal uważana za jedną z najważniejszych wczesnych amerykańskich poetek.
Anna Dudley Bradstreet nie uczęszczała do szkoły, ale otrzymała doskonałe wykształcenie od ojca, który był bardzo oczytany – Cotton Mather opisał Thomasa Dudleya jako „pożeracza książek” – i od jej obszernej lektury w dobrze zaopatrzonej bibliotece posiadłości hrabiego Lincoln, gdzie mieszkała, gdy jej ojciec był stewardem od 1619 do 1630 roku. Młoda Anne Dudley czytała tam Wergiliusza, Plutarcha, Liwiusza, Pliniusza, Suetoniusza, Homera, Hezjoda, Owidiusza, Senekę i Tacyta, a także Spensera, Sidneya, Miltona, Raleigha, Hobbesa, przekład Joshuy Sylvestra z 1605 roku Boskich tygodni i dzieł Guillaume’a du Bartasa oraz genewską wersję Biblii. Ogólnie rzecz biorąc, korzystała z elżbietańskiej tradycji, która ceniła kobiecą edukację. Około 1628 roku – data nie jest pewna – Anna Dudley poślubiła Simona Bradstreeta, który pomagał jej ojcu w zarządzaniu posiadłością hrabiego w Sempringham. Pozostała z nim w związku małżeńskim aż do swojej śmierci 16 września 1672 roku. Bradstreet wyemigrowała do nowego świata z mężem i rodzicami w 1630 roku; w 1633 roku urodziło się pierwsze z jej dzieci, Samuel, a siedmioro pozostałych dzieci przyszło na świat między 1635 a 1652 rokiem: Dorothy (1635), Sarah (1638), Simon (1640), Hannah (1642), Mercy (1645), Dudley (1648) i John (1652).
Ale Bradstreet urodziła ośmioro dzieci między 1633 a 1652 rokiem, co oznaczało, że jej obowiązki domowe były niezwykle wymagające, pisała poezję, która wyrażała jej zaangażowanie w rzemiosło pisarskie. Ponadto, jej twórczość odzwierciedla religijne i emocjonalne konflikty, których doświadczała jako kobieta pisząca i jako purytanka. Przez całe swoje życie Bradstreet zajmowała się kwestiami grzechu i odkupienia, fizycznej i emocjonalnej słabości, śmierci i nieśmiertelności. Wiele z jej prac wskazuje na to, że trudno jej było rozwiązać konflikt, którego doświadczała pomiędzy przyjemnościami zmysłowych i rodzinnych doświadczeń a obietnicami nieba. Jako purytanka starała się poskromić swoje przywiązanie do świata, ale jako kobieta czuła się czasem silniej związana z mężem, dziećmi i społecznością niż z Bogiem.
Najwcześniejszy zachowany wiersz Bradstreet, „Upon a Fit of Sickness, Anno. 1632”, napisany w Newtown, gdy miała 19 lat, zarysowuje tradycyjne obawy purytan – zwięzłość życia, pewność śmierci i nadzieję na zbawienie:
O Bubble blast, how long can’st last?
That always art a breaking,
No sooner blowown, but dead and gone,
Ev’n as a word that’s speaking.
O whil’st I live, this grace me give,
I doing good may be,
Then death’s arrest I shall count best,
because it’s thy decree.
Artfully composed in a ballad meter, this poem presents a formulaic account of the transience of earthly experience which underscores the divine imperative to carry out God’s will. Chociaż wiersz ten jest ćwiczeniem pobożności, nie jest pozbawiony ambiwalencji i napięcia między ciałem a duchem – napięcia, które stają się coraz bardziej intensywne w miarę dojrzewania Bradstreet.
Złożoność jej walki między miłością do świata i pragnieniem życia wiecznego jest wyrażona w „Kontemplacjach”, późnym wierszu, który wielu krytyków uważa za jej najlepszy:
Wtedy wyżej na glistering Sun I gaz’d
Whose beams was shaded by the leavie Tree,
The more I look’d, the more I grew amaz’d
A softly said, what glory’s like to thee?
Soul of this world, this Universes Eye,
No wonder, some made thee a Deity:
Had I not better known, (alas) the same had I
Although this lyrical, exquisitely crafted poemcludes with Bradstreet’s statement of faith in an afterlife, her faith is paradoxically achieved by immersing herself in the pleasures of earthly life. Ten wiersz i inne wyraźnie pokazują, że Bradstreet zaangażowała się w religijną koncepcję zbawienia, ponieważ kochała życie na ziemi. Jej nadzieja na niebo była raczej wyrazem pragnienia, by żyć wiecznie, niż chęci przekroczenia światowych trosk. Dla niej niebo obiecywało przedłużenie ziemskich radości, a nie wyrzeczenie się tych przyjemności, którymi cieszyła się w życiu.
Bradstreet napisała wiele z wierszy, które pojawiły się w pierwszym wydaniu The Tenth Muse… w latach 1635-1645, kiedy mieszkała w przygranicznym mieście Ipswich, około trzydziestu mil od Bostonu. W dedykacji do tomu, napisanej w 1642 roku dla jej ojca, Thomasa Dudleya, który ją wykształcił, zachęcał do czytania i najwyraźniej doceniał inteligencję córki, Bradstreet składa mu „hołd”. Wiele z wierszy w tym tomie to raczej dyżurne ćwiczenia, mające na celu udowodnienie mu jej artystycznej wartości. Jednak wiele z jej prac, zwłaszcza późniejszych wierszy, demonstruje imponującą inteligencję i mistrzostwo formy poetyckiej.
Pierwsza sekcja Dziesiątej Muzy… zawiera cztery długie poematy, znane jako kwaterniony, czyli „Cztery żywioły”, „Cztery humory człowieka”, „Cztery wieki człowieka” i „Cztery pory roku”. Każdy poemat składa się z serii oracji; pierwsza przez ziemię, powietrze, ogień i wodę; druga przez cholerę, krew, melancholię i flegmę; trzecia przez dzieciństwo, młodość, wiek średni i starość; czwarta przez wiosnę, lato, jesień i zimę. W tych kwaternionach Bradstreet demonstruje mistrzostwo fizjologii, anatomii, astronomii, greckiej metafizyki oraz koncepcji średniowiecznej i renesansowej kosmologii. Chociaż w dużej mierze czerpie z przekładu Sylvestra du Bartas i Helkiah Crooke’a traktatu anatomicznego Microcosmographia (1615), Bradstreet interpretuje ich obrazy w sposób często uderzająco dramatyczny. Czasami w tych historycznych i filozoficznych dyskursach wykorzystuje materiał z własnego życia. Na przykład, w jej opisie najwcześniejszego wieku człowieka, niemowlęctwo, ona z mocą opisuje choroby, które zaatakowały ją i jej dzieci:
Jakie zgrzytów wiatru moje niemowlęctwo zrobił ból,
Jakie tortury I w hodowli zęby utrzymać?
Jakie okrucieństwa wyhodowało zimno mego żołądka,
Skąd się wzięły wymiociny, grypsy i robaki?
Jak kwaterniony, wiersze w następnej części Dziesiątej Muzy – „Cztery monarchie” (asyryjska, perska, grecka i rzymska) – są wierszami o rozległej historycznej treści. Poetycka wersja powstania i upadku tych wielkich imperiów Bradstreeta czerpie w dużej mierze z Historii świata (1614) sir Waltera Raleigha. Rozpad tych cywilizacji przedstawiony jest jako dowód na boski plan Boga dla świata. Mimo że Bradstreet wykazuje się znaczną erudycją zarówno w kwestii kwaternionów, jak i monarchii, rymowane kuplety wierszy mają tendencję do bycia żmudnymi i nudnymi; sama nazywa je nawet „lanke” i „nużącymi”. Być może zmęczyło ją zadanie, które sobie postawiła, ponieważ nie próbowała dokończyć czwartej części o „Monarchii Rzymskiej” po tym, jak niekompletna część przepadła w pożarze, który zniszczył dom Bradstreetów w 1666 roku.
„Dialog między Starą Anglią a Nową”, również w wydaniu Dziesiątej Muzy z 1650 roku… wyraża obawy Bradstreeta dotyczące społecznego i religijnego zamętu w Anglii, który zmusił purytanów do opuszczenia kraju. Poemat jest rozmową między matką Anglią a jej córką, Nową Anglią. Współczujący ton ujawnia, jak głęboko Bradstreet była przywiązana do swojej ojczyzny i jak bardzo niepokoiło ją marnotrawstwo i straty w ludziach spowodowane politycznym przewrotem. Jak wskazuje lament Starej Anglii, niszczycielski wpływ walk domowych na życie ludzkie był bardziej niepokojący dla Bradstreet niż istota konfliktu:
O pity me in this sad perturbation,
My plundered Towers, my houses devastation,
My weeping Virgins and my young men slain;
My wealthy trading fall’n, my dearth of grain
W tym wierszu Bradstreet’s głosuje swoje własne wartości. Jest mniej imitacji tradycyjnych modeli męskich i bardziej bezpośrednie oświadczenie poety uczuć. W miarę jak Bradstreet zdobywała doświadczenie, mniej polegała na poetyckich mentorach, a bardziej na własnych spostrzeżeniach.
Innym wierszem w pierwszym wydaniu The Tenth Muse…, który ujawnia osobiste uczucia Bradstreeta, jest „In Honor of that High and Mighty Princess Queen Elizabeth of Happy Memory”, napisany w 1643 roku, w którym wychwala królową jako wzór kobiecej sprawności. Ganiąc swoich męskich czytelników za trywializowanie kobiet, Bradstreet odnosi się do wybitnego przywództwa królowej i jej historycznego znaczenia. W osobistym zastrzeżeniu podkreślającym jej własną niechęć do patriarchalnej arogancji, Bradstreet zaznacza, że kobiety nie zawsze były dewaluowane:
Nay Masculines, you have thus taxt us long,
But she, though dead, will vindicate our wrong,
Let such as say our Sex is void of Reason,
Know tis a Slander now, but once was Treason.
Te asertywne wersy oznaczają dramatyczne przejście od wyrozumiałych strof „Prologu” do tomu, w którym Bradstreet próbował umniejszyć swoją pozycję, aby zapobiec atakom na jej pisarstwo jako nieprzyzwoite kobiece zajęcie. W ironicznym i często cytowanym fragmencie „Prologu”, prosi o domowe zioła „tymianek lub wieniec z pietruszki”, zamiast tradycyjnego lauru, wydając się w ten sposób podporządkować się męskim pisarzom i krytykom:
Niech Grecy będą Grekami, a kobiety tym, czym są
Mężczyźni mają pierwszeństwo i wciąż przewyższają,
Próżno niesprawiedliwie prowadzić wojnę;
Mężczyźni potrafią najlepiej, a kobiety dobrze o tym wiedzą
Przewaga we wszystkim i w każdym jest twoja;
Przyznaj jednak jakieś małe uznanie naszej.
W przeciwieństwie do tego, jej portret Elżbiety nie próbuje ukryć jej wiary w możliwości kobiet:
Która była tak dobra, tak sprawiedliwa, tak uczona, tak mądra,
Od wszystkich królów na ziemi zdobyła nagrodę.
Nie mówię, że więcej niż należy jej się,
Miliony będą świadczyć, że to prawda.
She has wip’d off th’ aspersion of her Sex,
That women wisdome lack to play the Rex
Ta pochwała dla królowej Elżbiety wyraża przekonanie Bradstreeta, że kobiety nie powinny być podporządkowane mężczyznom – z pewnością mniej stresujące było złożenie tego oświadczenia w kontekście historycznym, niż pewne ogłoszenie wartości jej własnej pracy.
Pierwsze wydanie The Tenth Muse… zawiera również elegię do Sir Philipa Sidneya i wiersz na cześć du Bartas. Uznając swój dług wobec tych poetyckich mentorów, przedstawia siebie jako nic nieznaczącą w porównaniu z ich wielkością. Oni żyją na szczycie Parnasu, podczas gdy ona jęczy u podnóża góry. Ponownie, jej skromna pozę reprezentuje wysiłek, aby odeprzeć potencjalnych napastników, ale jego ironiczne podteksty wskazują, że Bradstreet był rozgniewany przez kulturowe uprzedzenia wobec kobiet pisarzy:
Fain would I shew how he same paths did tread,
But now into such Lab’rinths I am lead,
With endless turnes, the way I find not out,
How to persist my Muse is more in doubt;
Which makes me now with Silvester confess,
But Sidney’s Muse can sing his worthiness.
Ale pozornie sens tego fragmentu jest taki, że dzieło Sidneya jest zbyt złożone i zawiłe, by mogła za nim nadążyć, wskazuje on również, że Bradstreet czuł, iż jego labiryntowe linie reprezentują nadmierną sztuczność i brak związku z życiem.
Drugie wydanie Dziesiątej Muzy…, opublikowane w Bostonie w 1678 roku jako Kilka wierszy…, zawiera wiersze autora…., zawiera poprawki autorki oraz wcześniej niepublikowane wiersze: epitafia dla jej ojca i matki, „Kontemplacje”, „Ciało i duch”, adres „Autorki do jej książki”, kilka wierszy o jej różnych chorobach, wiersze miłosne dla jej męża oraz elegie o zmarłych wnukach i synowej. Wiersze dodane do drugiego wydania zostały prawdopodobnie napisane po przeprowadzce do Andover, gdzie Anne Bradstreet mieszkała z rodziną w przestronnym, trzypiętrowym domu aż do śmierci w 1672 roku. O wiele lepsze od jej wczesnej twórczości, wiersze w wydaniu z 1678 roku demonstrują opanowanie tematu i mistrzostwo poetyckiego rzemiosła. Te późniejsze wiersze są znacznie bardziej szczere niż wcześniejsze, jeśli chodzi o jej duchowe kryzysy i silne przywiązanie do rodziny. Na przykład w wierszu do męża, „Przed narodzinami jednego z jej dzieci”, Bradstreet wyznaje, że boi się umrzeć przy porodzie – realistyczny strach w XVII wieku – i błaga go, by nadal ją kochał po jej śmierci. Ona również błaga go, aby dbać o ich dzieci i chronić je przed potencjalnym okrucieństwem macochy:
And when thou feel’st no grief, as I no harms,
Yet love your dead, who long lay in thine arms:
And when thy loss shall be repaid with gains
Look to my little babes my dear remains.
A jeśli kochasz siebie, lub kochasz mnie
These O chronić od step Dames injury.
Nie tylko ten szczery portret domowy jest artystycznie lepszy od „Czterech Monarchii”, ale daje bardziej dokładne poczucie prawdziwych obaw Bradstreet.
W adresie do swojej książki, Bradstreet powtarza swoje przeprosiny za wady swoich wierszy, porównując je do dzieci ubranych w „home-spun”. Ale to, co ona identyfikuje jako słabość, jest w rzeczywistości ich siłą. Ponieważ są one skoncentrowane w rzeczywistym doświadczeniu poetki jako purytanki i jako kobiety, wiersze są mniej figuratywne i zawierają mniej analogii do znanych poetów męskich niż jej wcześniejsze prace. W miejsce samoświadomego obrazowania pojawia się niezwykle sugestywny i liryczny język. W niektórych z tych wierszy Bradstreet otwarcie boleje nad utratą swoich bliskich – rodziców, wnuków, szwagierki – i ledwie ukrywa urazę, że Bóg odebrał im niewinne życie. Chociaż ostatecznie kapituluje przed najwyższą istotą – On wie, że tak będzie najlepiej dla ciebie i dla mnie – to właśnie napięcie między jej pragnieniem ziemskiego szczęścia a wysiłkiem zaakceptowania woli Bożej sprawia, że wiersze te mają szczególną moc.
Wiersze Bradstreet do męża są często chwalone przez krytyków. Obowiązki Simona Bradstreeta jako sędziego kolonii często zabierały go z dala od domu, a żona bardzo za nim tęskniła. Wzorowane na elżbietańskich sonetach, wiersze miłosne Bradstreeta jasno pokazują, że była ona głęboko przywiązana do swojego męża:
If ever two were one, then surely we
If ever man were lov’d by wife, then thee;
If ever wife was happy in a man
Compare with me ye women if you can
Małżeństwo było ważne dla purytanów, którzy uważali, że prokreacja i odpowiednie kształcenie dzieci są niezbędne do budowania Bożej wspólnoty. Jednak miłość między żoną a mężem nie miała odwracać uwagi od oddania Bogu. W sonetach Bradstreeta, jej erotyczny pociąg do męża jest w centrum, a wiersze te są bardziej świeckie niż religijne:
My chilled limbs now nummed lye forlorn;
Return, return sweet Sol from Capricorn;
In this dead time, alas, what can I more
Than view those fruits which through thy heat I bore?
Szwagier Anny Bradstreet, John Woodbridge, był odpowiedzialny za publikację pierwszego wydania The Tenth Muse…. Na stronie tytułowej czytamy „Przez dżentelmenkę w tych stronach” – a Woodbridge zapewnia czytelników, że tom „jest dziełem kobiety, zaszczyconej i cenionej tam, gdzie mieszka”. Chwaląc pobożność, uprzejmość i pracowitość autorki, wyjaśnia, że nie uchylała się ona od obowiązków domowych, by pisać wiersze: „wiersze te są owocem kilku godzin, skróconych od snu i innych przekąsek”. Również na wstępie tomu znajdują się pochwały dla Bradstreeta ze strony Nathaniela Warda, autora The Simple Cobler of Aggawam (1647), i wielebnego Benjamina Woodbridge’a, brata Johna Woodbridge’a. Aby obronić ją przed atakami recenzentów w kraju i za granicą, którzy mogliby być zszokowani niestosownością kobiety-autorki, te encomium poetki podkreślają, że jest ona cnotliwą kobietą.
W 1867 roku John Harvard Ellis opublikował kompletne dzieła Bradstreeta, w tym materiały z obu wydań The Tenth Muse …. jak również „Religious Experiences and Occasional Pieces” oraz „Meditations Divine and Morall”, które były w posiadaniu jej syna Simona Bradstreeta, któremu medytacje te zostały zadedykowane 20 marca 1664 roku. Relacje Bradstreeta o jej doświadczeniach religijnych dostarczają wglądu w purytańskie poglądy na zbawienie i odkupienie. Bradstreet opisuje siebie jako często karconą przez Boga poprzez swoje choroby i domowe trudy: „Pośród wszystkich moich doświadczeń łaskawego postępowania Boga ze mną stale obserwowałam to, że nigdy nie pozwolił mi długo siedzieć z dala od Niego, ale przez takie czy inne utrapienie zmuszał mnie do spojrzenia w stronę domu i szukania tego, co jest nie tak”. Purytanie postrzegali cierpienie jako środek przygotowujący serce do przyjęcia Bożej łaski. Bradstreet pisze, że dołożyła wszelkich starań, by dobrowolnie poddać się Bożym utrapieniom, które były konieczne dla jej „błądzącej duszy, która w dobrobycie za bardzo kocha świat”. Te okolicznościowe utwory w wydaniu Ellis zawierają również wiersze z wdzięcznością dla Boga za uchronienie jej bliskich przed chorobami („Upon my Daughter Hannah Wiggin her recovering from a dangerous fever”) oraz za bezpieczny powrót męża z Anglii. Jednak wiersze te nie mają takiej siły i mocy jak te opublikowane w drugim wydaniu „The Tenth Muse” (…) i wydają się być raczej ćwiczeniami w pobożności i uległości niż złożonym przekazem jej doświadczeń.
Aforystyczne ustępy prozy „Meditations Divine and Morall” mają niezwykłą żywotność, przede wszystkim dlatego, że są oparte na jej własnych obserwacjach i doświadczeniach. Podczas gdy Biblia i Księga Psalmów Bay są źródłem wielu metafor Bradstreet, są one przerobione, aby potwierdzić jej spostrzeżenia: „Wiosna jest żywym emblematem zmartwychwstania, po długiej zimie widzimy, jak pozbawione liści drzewa i suche zapasy (przy zbliżaniu się słońca) wznawiają swój dawny wigor i piękno w sposób bardziej obfity niż wtedy, gdy straciły je jesienią; Tak będzie w tym wielkim dniu po długich wakacjach, kiedy Słońce sprawiedliwości się pojawi, te suche kości powstaną w o wiele większej chwale niż ta, którą utraciły przy swoim stworzeniu, i w tym przewyższa wiosnę, że ich dzierżawa nigdy nie zawiedzie, ani ich soki nie opadną” (40)
Prawdopodobnie najważniejszym aspektem poetyckiej ewolucji Anne Bradstreet jest jej rosnące zaufanie do ważności jej osobistego doświadczenia jako źródła i tematu poezji. Wiele z prac w 1650 edycji The Tenth Muse … cierpi z powodu bycia imitacyjnym i napiętym. Wymuszone rymy ujawniają ponurą determinację Bradstreet, by udowodnić, że może pisać we wzniosłym stylu uznanych poetów męskich. Ale jej głębsze emocje najwyraźniej nie były zaangażowane w ten projekt. Wydaje się, że publikacja pierwszego tomu poezji dodała jej pewności siebie i pozwoliła na swobodniejsze wyrażanie siebie. W miarę jak zaczęła pisać o swojej ambiwalencji wobec religijnych kwestii wiary, łaski i zbawienia, jej poezja stawała się coraz bardziej wyrafinowana.
Ostatnie biografki Bradstreeta, Elizabeth Wade White i Ann Stanford, zauważyły, że Bradstreet był czasami przygnębiony sprzecznymi wymaganiami pobożności i poezji i był tak odważny, jak tylko mógł być i nadal zachować szacunek w społeczeństwie, które wygnało Anne Hutchinson. Poezja Bradstreet odzwierciedla napięcia kobiety, która chciała wyrazić swoją indywidualność w kulturze, która była wroga osobistej autonomii i ceniła poezję tylko wtedy, gdy chwaliła Boga. Chociaż Bradstreet nigdy nie wyrzekła się swojej wiary religijnej, jej poezja daje jasno do zrozumienia, że gdyby nie fakt rozpadu i rozkładu, nie szukałaby życia wiecznego: „bo gdyby ziemskie wygody były trwałe, któż szukałby niebiańskich?”W oświadczeniu o ekstrawaganckich pochwałach Cotton Mather porównał Anne Bradstreet do takich sławnych kobiet jak Hippatia, Sarocchia, trzy Korynty i cesarzowa Eudocja i stwierdził, że jej wiersze „zapewniły wdzięczną rozrywkę pomysłowym i pomnik dla jej pamięci przewyższający najbardziej posągowe marmury”. Z pewnością poezja Anne Bradstreet nadal spotykała się z pozytywnym odzewem przez ponad trzy stulecia, a ona sama zasłużyła sobie na miejsce jednej z najważniejszych amerykańskich poetek.