Michael Morgenstern for The Chronicle

Na początku stycznia otrzymałem wiadomość e-mail od koordynatora audiowizualnego w UCLA School of Law z pytaniem, czy chcę, aby moje zajęcia w semestrze wiosennym były nagrywane. Dokładniej, wiadomość poinformowała mnie, że wszystkie sesje klasowe są domyślnie nagrywane, chyba że instruktor się na to zgodzi. Odpowiedziałem, jak mam do podobnych wiadomości w poprzednich latach, z prośbą, aby nie nagrywać moje class.

To nie jest tak, że nie uznają zalety nagrywania. Dla studenta zmuszonego do opuszczenia zajęć z uzasadnionego powodu, takiego jak choroba, posiadanie dostępu do wideo może sprawić, że nadrobienie zaległości będzie łatwiejsze i bardziej efektywne. Zdaję sobie również sprawę z tego, że na dużych kursach z setkami studentów, możliwości merytorycznego uczestnictwa studentów są ograniczone. Kiedy doświadczenie siedzenia w sali wykładowej jest niewiele bardziej interaktywne niż oglądanie wykładu na ekranie laptopa, istnieje niewiele minusów i wiele plusów nagrywania.

Ale dla mniejszych, wysoce interaktywnych klas – moja nadchodząca klasa w szkole prawniczej będzie miała około 25 studentów i jest zaprojektowana tak, aby zapewnić wiele zaangażowania studentów – istnieją również powody, dla których rosnąca praktyka nagrywania zajęć powinna dać nam do myślenia. Jednym z nich jest prywatność: Nie moja, która już dawno temu zdecydowałem, że nie istnieje, gdy stoję na czele klasy, ale studentów.

Dzisiejsi studenci żyją w świecie, w którym coraz większa część ich życia jest cyfrowo nadzorowana. Ich lokalizacja jest śledzona przez ich smartfony, ich aktywność w sieci jest rejestrowana przez dostawców aplikacji, ich wiadomości tekstowe są przechowywane w ich telefonach i w telefonach innych osób, a ich wejścia i wyjścia są śledzone przez karty-klucze i kamery w wejściach do budynków i na korytarzach. Wysoce interaktywna klasa powinna być przestrzenią poza zasięgiem cyfrowego panoptykonu. Nie powinna to być przestrzeń, w której każda wypowiedź ucznia jest archiwizowana na serwerze prowadzonym przez uczelnię, niezależnie od tego, jak rzekomo bezpieczny może być ten serwer.

ADVERTISEMENT

Można by wysunąć kontrargument, że sale lekcyjne nie są miejscami, w których uczniowie mogą oczekiwać prywatności. W końcu, z pewnością nie ma obowiązku zachowania poufności nałożonego na uczniów. Mogą oni swobodnie – i często to robią – przekazywać osobom spoza klasy rzeczy, które zostały powiedziane przez instruktora lub kolegów z klasy. Ale prywatność nie jest binarna; to nie jest tak, że jedynymi opcjami są całkowita prywatność lub jej brak. Klasa w college’u istnieje w interesującej przestrzeni pośredniej, która z pewnością nie jest prywatna w sposób, w jaki prywatny jest pokój dzienny, ale również nie jest tak publiczna jak transmitowana w telewizji debata kandydatów politycznych: Rozmowy w klasie mogą korzystać z dużo większej różnorodności perspektyw niż ta, którą można znaleźć w przeciętnej rozmowie w salonie, a rozmowy te odbywają się bez oskryptowanego, performatywnego stylu dialogu, który jest często widoczny w telewizyjnych debatach i innych bardzo publicznych miejscach. Nagrywanie ryzykuje zachwianie tej równowagi, popychając środowisko klasowe bliżej takiego, które nie ma żadnych śladów prywatności.

Inną obawą jest to, że nagrywanie osłabia dyskurs w klasie. Nagrana rozmowa jest rozmową, która zamiast wydarzyć się tylko raz, może być odtwarzana wiele razy, z wielu różnych powodów. Strony nagranej rozmowy mogą obejmować nie tylko osoby znajdujące się w sali, ale także nieznaną liczbę dodatkowych osób w przyszłości. Większość ludzi mówi inaczej i ostrożniej w takich okolicznościach, i słusznie, ponieważ rzeczy, które mówią, mogą być wyrwane z kontekstu i potencjalnie wykorzystane przeciwko nim.

Nagrywana klasa to taka, w której wyrażane opinie mają o wiele bardziej ograniczony zakres. To grozi pozbawieniem studentów pełnego dostępu do tego, co powinno być kluczową cechą szkolnictwa wyższego: możliwości zaangażowania się w dialog z innymi studentami, którzy mają perspektywy, które, choć uzasadnione i cenne do rozważenia, mogą nie pasować do ich własnych poglądów.

Jeśli studenci za bardzo boją się wyrażać swoje opinie, czy ma miejsce prawdziwa nauka?

Wreszcie, niezależnie od tego, co mogą twierdzić uczelnie, po dokonaniu tych nagrań, prawdopodobnie będą one trwać bezterminowo. Oznacza to, że będą one dostępne do kontroli lat lub dziesięcioleci w przyszłości. Wyobraźmy sobie, że istniałyby nagrania z zajęć w college’u lub w szkole średniej, które dzisiejsi politycy i liderzy biznesu wzięli w czasach studenckich. Można się założyć, że powstałby chałupniczy przemysł ludzi pracujących nad odkopaniem tych nagrań, analizujących je pod kątem komentarzy, które mogłyby być wykorzystane jako broń, i triumfalnie publikujących owoce swoich poszukiwań w mediach społecznościowych.

ADVERTISEMENT

To jest problem nie tylko dla przyszłych polityków i liderów biznesu, ale także dla nas wszystkich. Sale lekcyjne powinny być miejscami, w których studenci mogą angażować się w szczerą, spontaniczną dyskusję na złożone tematy, nawet jeśli może się to wiązać z mówieniem rzeczy, które dziś mogą być uważane za niewinne, ale za obraźliwe przez tłumy w mediach społecznościowych w latach 20-40.

Wniosek jest taki, że w przypadku dużych kursów z wykładami, istnieje pewna logika za nagrywaniem zajęć (oczywiście pod warunkiem, że studenci i instruktor są należycie poinformowani o nagrywaniu). Ale w przypadku małych, wysoce interaktywnych zajęć, gdzie większość czasu wypowiedzi przypada studentom, wygoda posiadania archiwum nagranych spotkań klasowych jest więcej niż przeważona przez koszty zmniejszonego środowiska uczenia się.

John Villasenor jest profesorem inżynierii elektrycznej, prawa i polityki publicznej na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles. Jest również starszym współpracownikiem w Brookings Institution.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.