Jednego dnia w 2015 roku Donald Trump przywołał Michaela Cohena, swojego wieloletniego powiernika i osobistego adwokata, do swojego biura. Trump trzymał w ręku wydruk artykułu o pastorze megakościoła z Atlanty, który próbował zebrać od swojej trzody 60 milionów dolarów na zakup prywatnego odrzutowca. Trump znał tego kaznodzieję osobiście – Reflo Dollar należał do grupy ewangelikalnych postaci, które odwiedziły go w 2011 roku, kiedy po raz pierwszy rozważał możliwość ubiegania się o urząd prezydenta. Podczas tego spotkania Trump z szacunkiem pochylił głowę w modlitwie, podczas gdy pastorzy nakładali na niego ręce. Teraz z radością recytował bezbożne szczegóły wyprawy Dollara po Gulfstreama G650.

Trump wydawał się zachwycony „przekrętem”, wspominał Cohen, i chętnie podkreślał, że pastor był „pełen gówna.”
„Oni wszyscy są naciągaczami”, powiedział Trump.

Sojusz prezydenta z religijnymi konserwatystami od dawna opiera się na twierdzeniu, że traktuje ich poważnie, podczas gdy Demokraci mają ich w pogardzie. W przemówieniach i wywiadach Trump rutynowo obsypuje konserwatywnych chrześcijan pochwałami, stawiając się w roli ich mistrza. „Moja administracja nigdy nie przestanie walczyć o Amerykanów wierzących” – oświadczył na wiecu dla ewangelików na początku tego roku. Jest to przesłanie, które jego kampania będzie starała się wzmocnić w nadchodzących tygodniach, gdy Republikanie będą pracować nad zatwierdzeniem Amy Coney Barrett – pobożnej, konserwatywnej katoliczki – do Sądu Najwyższego.

Ale prywatnie wiele komentarzy Trumpa na temat religii jest naznaczonych cynizmem i pogardą, według ludzi, którzy dla niego pracowali. Byli asystenci powiedzieli mi, że słyszeli, jak Trump wyśmiewa konserwatywnych przywódców religijnych, odrzuca różne grupy wyznaniowe z karykaturalnymi stereotypami i wyśmiewa pewne obrzędy i doktryny utrzymywane jako święte przez wielu Amerykanów, którzy stanowią jego bazę.

Czytaj: Chrześcijanie, którzy pokochali kościelny wybryk Trumpa

Szukany o komentarz, rzecznik Białego Domu powiedział, że „ludzie wiary wiedzą, że prezydent Trump jest orędownikiem wolności religijnej i świętości życia, a on podjął zdecydowane działania, aby je wspierać i chronić ich wolność do kultu”. Prezydent jest również dobrze znany z żartowania i wspaniałego poczucia humoru, którym dzieli się z ludźmi wszystkich wyznań.”

More Stories

Od początku swojej krótkiej kariery politycznej Trump postrzegał prawicowych przywódców ewangelikalnych jako rodzaj grupy specjalnego interesu, którą należy schmoozować, oszukać lub przekupić, powiedzieli mi byli doradcy. Choć w 2016 r. zmierzył się z republikańskimi rywalami w prawyborach o głębszych korzeniach religijnych – Tedem Cruzem, Mike’em Huckabee – Trump był przekonany, że jego bogactwo i sława przyciągną wysoko postawionych chrześcijańskich surogatów, którzy za niego poręczą.

„Jego pogląd był taki: 'Rozmawiałem z tymi ludźmi od lat; pozwoliłem im zatrzymać się w moich hotelach – poprą mnie. Grałem w tę grę” – powiedział były doradca Trumpa w kampanii, który, podobnie jak inni cytowani w tej historii, mówił pod warunkiem zachowania anonimowości, aby opisać prywatne rozmowy.

Pomogło to, że Trump zdawał się odczuwać pokrewieństwo z kaznodziejami dobrobytu – często okazując uznanie dla ich harówki. Były doradca ds. kampanii przypomniał sobie, że pokazał swojemu szefowi filmik na YouTube, na którym izraelski teleewangelista Benny Hinn dokonuje „uzdrowień z wiary”, a Trump roześmiał się na ten widok i mruknął: „Człowieku, to jest dopiero rakieta”. Przy innej okazji, powiedział mi doradca, Trump wyraził podziw dla medialnego imperium Joela Osteena – zwłaszcza dla oglądalności jego telewizyjnych kazań.

W ostatnim pamiętniku Cohena, Disloyal, wspomina on Trumpa wracającego ze spotkania w 2011 roku z pastorami, którzy położyli na nim ręce, i szyderczo mówiącego: „Możesz uwierzyć w te bzdury?”. Ale jeśli Trump uważał ich rytuały za niedorzeczne, uważnie śledził ich przedsięwzięcia zarobkowe. „Był całkowicie zaznajomiony z transakcjami biznesowymi przywództwa w wielu kościołach prosperity-gospel”, powiedział mi doradca.

Konserwatywne elity chrześcijańskie, którymi otacza się Trump, zawsze były bardziej przenikliwe w kwestii jego braku religijności, niż publicznie na to pozwalały. Podczas spotkania we wrześniu 2016 r. z około tuzinem wpływowych postaci religijnej prawicy – w tym gospodarzem talk-radio Ericem Metaxasem, pastorem megakościoła w Dallas Robertem Jeffressem i teologiem Wayne’em Grudemem – ówczesny kandydat bez ogródek opowiedział o swoim stosunku do chrześcijaństwa. Na nagraniu ze spotkania, które otrzymał The Atlantic, słychać, jak kandydat wzrusza ramionami na swoją biblijną ignorancję („Nie znam Biblii tak dobrze jak niektórzy inni ludzie”) i żartuje ze swojego braku doświadczenia w modlitwie („Kiedy spotkałem go po raz pierwszy, powiedział: 'Czy skłonisz głowę i pomodlisz się?’, a ja odpowiedziałem: 'Przepraszam?’ Nie jestem do tego przyzwyczajony”). W pewnym momencie spotkania Trump przerwał dyskusję o wolności religijnej, by poskarżyć się na senatora Bena Sasse z Nebraski i pochwalić się szyderczym przezwiskiem, które dla niego wymyślił. „Nazywam go Małym Benem Sasse” – powiedział Trump. „Muszę to zrobić, przykro mi. To właśnie wtedy moja religia zawsze mnie opuszcza.”

A jednak pod koniec spotkania – którego znaczną część spędzono na omawianiu pilnej potrzeby uniemożliwienia kobietom trans korzystania z damskich toalet – kandydat miał grupę jedzącą mu z ręki. „Nie głosuję na Trumpa, żeby był nauczycielem w szkółce niedzielnej mojego trzecioklasisty. To nie jest to, po co on startuje” – powiedział Jeffress na spotkaniu, dodając: „Uważam, że jest to konieczne (…), abyśmy zrobili wszystko, co w naszej mocy, aby odwrócić uwagę ludzi.”

Faustyczna natura targu religijnej prawicy z Trumpem nie zawsze była tak oczywista dla szeregowych wiernych. Według Pew Research Center, biali ewangelicy są ponad dwa razy bardziej skłonni niż przeciętny Amerykanin twierdzić, że prezydent jest człowiekiem religijnym. Niektórzy konserwatywni pastorzy opisali go jako „małego chrześcijanina” i upierają się, że przyjął Jezusa Chrystusa jako swojego zbawiciela.

Dla tych, którzy znali i pracowali z Trumpem blisko, pojęcie, że może on mieć sekretną duchową stronę, jest śmieszne. „Zawsze zakładałam, że jest ateistą”, powiedziała mi Barbara Res, była dyrektor wykonawcza w Trump Organization. „On nie jest religijnym facetem”, powiedział mi A. J. Delgado, który pracował przy jego kampanii w 2016 roku. „Ilekroć widzę zdjęcie go stojącego w grupie pastorów, wszystkie ich ręce na nim, widzę bańkę myśli słowa 'Co za frajerzy’,” Mary Trump, siostrzenica prezydenta, powiedziała mi.

Greg Thornbury, były prezes ewangelickiego King’s College, który był courted przez kampanię w 2016 roku, powiedział mi, że nawet ci, którzy przyznają Trumpowi brak osobistej pobożności, są przekonani, że on trzyma ich wiarę w wysokim szacunku. „Nie sądzę ani przez chwilę, że uwierzyliby, że jest cyniczny wobec nich”, powiedział Thornbury.

Read: Boży plan dla Mike’a Pence’a

Publiczne apele Trumpa do żydowskich wyborców były podobnie rozbieżne z jego prywatnymi komentarzami. W zeszłym tygodniu The Washington Post doniósł, że po rozmowach z żydowskimi ustawodawcami, prezydent powiedział, że Żydzi „są w tym tylko dla siebie”. I choć szybko chwali konwersję swojej córki Ivanki na judaizm, gdy przemawia do żydowskiej publiczności, prywatnie jest czasem mniej wylewny. Cohen powiedział mi, że kiedyś, lata temu, był z Trumpem, gdy jego żona, Melania, poinformowała go, że ich syn był na spotkaniu z żydowską dziewczynką ze swojej szkoły. „Świetnie”, powiedział Trump do Cohena, który jest Żydem. „Stracę kolejne z moich dzieci na rzecz twoich ludzi”

Jedną grupą religijną, na której kampania Trumpa jest w tym roku żywo zafiksowana, są mormoni. W 2016 r. członkowie Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich odrzucili republikański bilet w bezprecedensowej liczbie. Aby przekonać ich do siebie w 2020 roku, kampania uczyniła Donalda Trumpa Jr. swoim wysłannikiem, wysyłając go na kampanię do Utah i innych mormońskich stanów. Syn prezydenta pielęgnuje relacje z wysoko postawionymi konserwatystami w wierze. Na początku tego roku w rozmowie z dziennikarzami powołał się na mormońskich pionierów, aby opisać „innowacyjnego ducha” swojego ojca.

W rzeczywistości, według dwóch starszych republikanów z Utah znających sytuację, Don Jr. był tak bystry w zabiegach o Świętych w Dniach Ostatnich – wyrażając zainteresowanie historią Kościoła, czytając z Księgi Mormona – że pozostawił niektórych wpływowych republikanów w stanie z wrażeniem, że może chcieć się nawrócić. (Rzecznik Dona Jr. nie odpowiedział na prośbę o komentarz.)

Byłem ciekaw opinii prezydenta na temat mormonizmu, odkąd przeprowadziłem z nim wywiad w 2014 roku w Mar-a-Lago. Podczas naszej rozmowy Trump zaczął usilnie argumentować, że egzotyczna wiara Mitta Romneya kosztowała go wybory w 2012 roku. Kiedy przerwałem mu, aby poinformować go, że ja również jestem mormonem, szybko zmienił taktykę – wyliczając liczne zalety mojego Kościoła, a następnie zmienił temat. (Pozostał wierny swojej teorii na temat roku 2012: Podczas spotkania z liderami ewangelikalnymi we wrześniu 2016 roku Trump wielokrotnie zapewniał, że „chrześcijanie” nie opowiedzieli się za Romneyem „z powodu sprawy mormonów”). Zawsze zastanawiałem się, co Trump mógłby powiedzieć, gdybym go nie odciął.

Kiedy podzieliłem się tą historią z Cohenem, roześmiał się. Trump, powiedział, często naśmiewał się prywatnie z wiary Romneya – i był szczególnie złośliwy, gdy dowiedział się o religijnej bieliźnie noszonej przez wielu Świętych w Dniach Ostatnich. „O mój Boże”, powiedział Cohen. „Ile razy podniósł Mitta Romneya i bieliznę …”

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.