Coraz więcej, ludzie używają muzyki do soundtrack ich dzień. Możesz mieć swój go-to wake up jam, następnie jest twoja playlista na spacer do pracy, na złamanie potu na siłowni, do gry, gdy przyjaciele przychodzą na kolację. Możesz nawet mieć playlistę do sypialni. A jeśli nie, to tutaj jest kilka albumów, które mam na myśli. Ale jeśli nie planujesz zacząć chrapać na siebie nawzajem, te albumy nie ułatwiają *tego* rodzaju muzyki w sypialni. To jest tylko dla waszych uszu. Oto pięć łagodnych albumów, przy których można zasnąć.

Jeśli udało ci się znaleźć piosenki, które pomagają ci się pobudzić w ciągu dnia, ale nie do końca udało ci się uchwycić te, które pomagają ci się wyciszyć, to masz szczęście. Jestem w zasadzie najbardziej śpiącym DJ-em w mieście. Na tej liście masz trochę delikatnego, folkowego dobra, jak również trochę bardziej ambientowych dźwięków, które pomogą Ci wysłać Cię w głęboki, kinowy sen. Niektórzy ludzie piją herbatę rumiankową na sen, niektórzy nawet biorą tabletki. Ale jeśli wybierzesz muzykę, możesz mieć dzięki niej najbardziej wymarzony sen. Zapoznaj się z tymi albumami i śpij dobrze. Słodkich snów.

Możesz rozpoznać miękki i smutny głos Sufjana Stevensa ze ścieżki dźwiękowej Call Me By Your Name. Jego piosenka „Mystery of Love”, pochodząca z tej ścieżki dźwiękowej, została nominowana w zeszłym roku do Oscara, ponieważ prezentowała specyficzny rodzaj miłosnej melancholii Stevensa. Album Seven Swans, wydany w 2004 roku, utorował drogę folkowemu brzmieniu, które można usłyszeć na ścieżce dźwiękowej CMBYN. Podłącz ten album i usłysz, jak SS Dreamboat odpływa, śpiewając o tym, jak miło jest „być samemu z tobą”.”

’In A Safe Place’ by The Album Leaf

Nie zasniesz podczas trzęsienia ziemi, ani gdy dzieje się choćby odrobina stresu. Dlatego właśnie The Album Leaf’s in a safe place jest tak dobry do odpłynięcia, ponieważ jego delikatna atmosfera sprawia, że czujesz się jak w kocyku. Zespół pochodzi z San Diego i od czasu swojego debiutu w 1999 roku wydał dziewięć albumów, w tym jeden soundtrack do filmu. in a safe place jest jednak ich najbardziej marzycielską propozycją, ponieważ każda piosenka rozbrzmiewa delikatnymi smyczkami, kojącymi syntezatorami i poczuciem całkowitej przytulności.

’Aromanticism’ Mosesa Sumneya

Aromanticism Mosesa Sumneya był jednym z najbardziej rozchwytywanych zeszłorocznych debiutów, a Pitchfork przyznał mu swój rzadki tytuł „Best New Music”, pisząc: „nie możesz pomóc, ale kopać marzycielskie harmonie”. I to jest prawda. Marzycielskości tego albumu nie sposób się oprzeć. Sumney, którego muzyka jest mieszanką folku i ambientu R&B, prezentuje swój miodowy wokal na tle powoli szarpanych strun gitary. Czy to śpiewając o „The Man on the Moon”, czy zachęcając do „Make Out in My Car”, jest to idealny sen, do którego można odpłynąć.

„Let It Die” Feist

Możecie ją znać jako panią, która wykonała piosenkę do reklamy iPoda kilka lat temu, ale Feist przynosi senne bangery daleko poza „1234”. Jej debiutancki album „Let It Die” właśnie to udowadnia. Brzmi jak muzyka, która mogłaby grać we francuskiej kawiarni gdzieś we śnie. A mieszanka ciepłych akustycznych gitar, delikatnych wokali i powolnych melodii sprawia, że ten album wydaje się być bajką na dobranoc dla dorosłych.

’For Now I Am Winter’ by Ólafur Arnalds

Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy pytano mnie „kto to jest?”, gdy tylko włączano piosenkę przewodnią Broadchurch. Jeśli i wy zastanawialiście się, kim jest facet stojący za tą epicko piękną piosenką, nie zastanawiajcie się dłużej. To ten człowiek. Islandzki multiinstrumentalista i serenader waszego snu – Ólafur Arnalds. Jego album For Now I Am Winter z 2013 roku zdołał uchwycić wszystko, co zachwycające i czarujące w kolekcji utworów, które z pewnością wyślą Cię w kinową drzemkę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.