Union Spy in Confederate Territory

By Gavin Mortimer

Super Spy From Wales
Union agent Pryce Lewis miał swój udział w bliskich spotkaniach

Dnia 29 czerwca 1861 roku dwa silne siwe konie ciągnęły powóz wzdłuż James River and Kanawha Turnpike, gdy wyprzedziła ich grupa konfederackich kawalerzystów. Sierżant nakazał woźnicy zatrzymać się, a następnie poprosił o przepustki. Wewnątrz powozu spał elegancko ubrany młody dżentelmen, który wydawał się być równie zirytowany tym, że jego drzemka została skrócona, jak tym, że poproszono go o przepustkę.

Mówiąc z brytyjskim akcentem, podróżny skarżył się, że nie wiedział, iż wakacyjny angielski dżentelmen wymaga przepustki, aby podróżować po publicznej autostradzie, i powiedział, że przyjechali „z Guyandotte, a przedtem z Louisville, a przedtem z Londynu”. Sierżant poinformował podróżnego, zidentyfikowanego jako Pryce Lewis, Esq., że będzie musiał towarzyszyć mu do ich obozu, aby uzyskać przepustkę od pułkownika George’a S. Pattona. Nie miał pojęcia, że będzie eskortował szpiega Unii prosto do namiotu swojego dowódcy.

Wprowadzony do obozu na piechotę, Lewis zaczął nękać Pattona, dowódcę 1 Pułku Piechoty Kanawha, o despotycznym zachowaniu swoich żołnierzy. „Mój dobry panie!” wykrzyknął Patton, „Nie mamy zamiaru zatrzymywać Anglików podróżujących po naszym kraju”. Zwracając się do swego adiutanta, Patton rozkazał wystawić przepustkę dla pana Pryce’a Lewisa. Podróżnik poczęstował pułkownika cygarem, po czym obaj palili i rozmawiali. Kiedy Lewis zasugerował, by otworzyli butelkę szampana, Patton tylko się roześmiał i zapytał, gdzie mogą go znaleźć, na co Lewis odparł: „Jeśli pozwolisz swojemu ordynansowi pójść na drogę i zamówić mój powóz, będziemy mieli trochę dobrego.”

Podczas gdy cieszyli się tym, co Lewis nazwał „dobrym towarzystwem rozwijanym przez łyki szampana”, Patton opisał swojemu nowo poznanemu przyjacielowi dokładną lokalizację obozu. Jak powiedział, ich obóz znajdował się 10 mil od Charleston, na wschód od rzeki Kanawha, a 900 żołnierzy miało rozkaz bronić 40 mil drogi między Guyandotte a Charleston. Lewis przyjął zaproszenie na obiad z Pattonem, a potem, przy kieliszku porto, Anglik uraczył gospodarza opowieściami o walce z Rosjanami na Krymie. Podróżnik wyszedł z mapą i wskazówkami do wiejskiej gospody pomiędzy obozem a Charleston.

Po przybyciu do swojego pokoju w gospodzie Lewis wyjął notes i zaczął pisać, utrwalając na papierze wszystko, co powiedział mu Patton – informacje, o których wiedział, że zadowolą jego przełożonego w Cincinnati, Allana Pinkertona, który z kolei przekaże je generałowi Unii George’owi McClellanowi. W rzeczywistości jedynym prawdziwym oświadczeniem, jakie Lewis złożył podczas spotkania z Południowcami, było jego nazwisko; wszystko inne było wymysłem Agencji Detektywistycznej Pinkertona, która wysłała go z tajną misją rozpoznania sił Konfederacji w zachodniej Wirginii.

Lewis nie był brytyjskim arystokratą. Urodził się w małym miasteczku w Walii w 1831 roku, jako syn niepiśmiennego tkacza wełny. Po tym, jak rewolucja przemysłowa sparaliżowała przemysł wełniany, młody człowiek wyemigrował do Ameryki w 1856 roku w poszukiwaniu nowego startu. Wykorzystując swoją inteligencję i charyzmę, Lewis zdobył pracę jako sprzedawca w London Printing and Publishing Company, reklamując takie tytuły jak History of the Indian Mutiny i trzy tomy History of the War With Russia. Czytał swoje towary od okładki do okładki, chłonąc informacje, które później okazały się bezcenne.

Podczas podróży do Detroit Lewis wdał się w rozmowę z sympatycznym kolegą o nazwisku Charlton, który podzielał jego zamiłowanie do literatury. Charlton w końcu wyjawił, że pracował dla agencji detektywistycznej prowadzonej przez Szkota Allana Pinkertona, który zawsze szukał nowych talentów. Pierwszą reakcją Lewisa był śmiech i okrzyk: „Detektyw! Ja?” Ale w ciągu tygodnia stał się najnowszym dodatkiem do Agencji Detektywistycznej Pinkertona.
Pierwsze poważne zadanie Lewisa miało miejsce w Jackson, Tenn. gdzie został wysłany wiosną 1861 roku, aby zbadać sprawę morderstwa urzędnika bankowego. Wciąż szukał tropów w tej sprawie, gdy wypowiedziano wojnę.

Pinkerton, zagorzały abolicjonista, zaoferował swoje usługi Unii, a w maju przeniósł siedzibę agencji z Chicago do Cincinnati. Od tej pory agencja przyjmowała rozkazy od McClellana, dowódcy Departamentu Ohio, który przygotowywał się do inwazji na zachodnią Wirginię w 1861 roku. McClellan chciał, aby Pinkerton ustalił przybliżoną siłę armii konfederackiej w tym regionie przed rozpoczęciem natarcia – misja ta wymagała szpiega, który mógłby przeniknąć w głąb Wirginii bez wzbudzania podejrzeń. Pinkerton wybrał Lewisa, a także Sama Bridgemana, który walczył w wojnie meksykańskiej. Lewis miał przyjąć postać angielskiego dżentelmena na wakacjach, ubranego w londyńskie ciuchy – surdut, czerwone skórzane buty i jedwabny kapelusz – podczas gdy Bridgeman udawał jego służącego.

Rano po spotkaniu z Pattonem powóz Lewisa przybył do Charleston. Lewis zajął ostatni wolny pokój w hotelu Kanawha House, naprzeciwko pokoju zajmowanego przez generała Henry’ego Wise’a, dowódcę sił Kanawha Valley, oficera, który trzy lata wcześniej powiesił Johna Browna. W ciągu następnych 10 dni Lewis zaprzyjaźnił się z południowymi oficerami, częstując ich szampanem, porto i cygarami dostarczanymi przez Pinkertona. Uraczył ich również opowieściami o swojej służbie na Krymie, opowieściami wyrwanymi z kart Historii wojny z Rosją. Popularność „Anglika” była tak duża, że zaproszono go na inspekcję obozu Konfederatów i wspólny posiłek. Lewis sporządził później obszerne notatki na temat wszystkiego, co zobaczył, łącznie z dyspozycją 5000 ludzi pod dowództwem Wise’a.

Jedynym Konfederatem, który wydawał się podejrzliwy wobec Lewisa, był sam Wise. Generał zamówił Anglika do swojego pokoju pewnego wieczoru na rozmowę i najwyraźniej pozostał nieprzekonany opowieścią Lewisa. Ale kiedy Wise wezwał Pattona, aby wyraził swoją opinię, pułkownik był tak wylewny w stosunku do obcokrajowca, że Wise odpuścił sprawę.

Zrażony mimo wszystko przesłuchaniem, Lewis zdecydował się opuścić Charleston, korzystając z trasy rozpoznanej przez Bridgemana. Krótko po świcie 11 lipca powóz Lewisa wyruszył z Charleston w kierunku Richmond – tak przynajmniej powiedział swoim nowo poznanym konfederackim przyjaciołom. Ale 10 mil na wschód od Charleston, w miejscowości Browntown, Bridgeman skręcił na tor, który prowadził przez hrabstwo Logan i przez linię stanu do Kentucky.

Lewis i Bridgeman przybyli do biura Pinkertona w Cincinnati 16 lipca, pięć dni po tym, jak McClellan rozpoczął inwazję na zachodnią Wirginię. Uzyskane przez nich informacje zostały uznane za tak ważne, że McClellan rozkazał Lewisowi dostarczyć je osobiście gen. bryg. Jacobowi Coxowi, oficerowi, którego zadaniem było zajęcie Charlestonu.

11 lipca Cox poprowadził swoje trzytysięczne siły w głąb Wirginii, ale 17 lipca jego natarcie zostało powstrzymane przez Konfederatów pod Scary Creek, około 30 mil na zachód od Charlestonu. Cztery dni później Cox wciąż zastanawiał się nad swoim następnym posunięciem, gdy jeden z pomocników poinformował go, że Lewis przybył z listem od McClellana. Wprowadzony do kwatery głównej Coxa na pokładzie zacumowanego parowca, Lewis przedstawił generałowi szczegóły swojej eskapady, „relacjonując moją rozmowę z pułkownikiem Pattonem, mój wywiad z Wise’em i moją wizytę w obozie w Charleston”. Lewis „podał liczbę żołnierzy w dowództwie Wise’a jako 5000, włączając w to tych pod Pattonem i Browningiem, opowiedział o liczbie racji żywnościowych wydanych w Charleston i liczbie znajdujących się tam artylerii”. Poinformował również Coxa, że jego własne siły były lepiej uzbrojone i w lepszym stanie fizycznym niż Konfederaci w Charleston i wokół Charleston.

Cox nie tracił czasu na wykorzystanie nowych informacji. Następnego ranka, gdy Lewis wrócił do Cincinnati, Cox pomaszerował swoimi ludźmi na północ, a następnie skręcił na południowy wschód, by zaatakować armię Wise’a z tyłu. Zaskoczeni Konfederaci uciekli na południe, zostawiając Charleston na pastwę losu. Cox nie tylko zdobył Charleston, ale także uzyskał kontrolę nad strategicznie ważną rzeką Kanawha. Zwycięstwo Coxa, odniesione po klęsce w bitwie pod Bull Run, podniosło morale Unii. Jak donosił „The New York Times” z 18 września 1861 roku, „nigdzie indziej na całym teatrze wojny armie Unii nie podtrzymywały swojej sprawy tak dobrze, jak w Wirginii Zachodniej… Generał Cox cieszy się niekwestionowanym zaszczytem zdobycia dla Unii ważnej doliny Kanawha… czymże jest Bull Run dla rebeliantów po jego stronie?”

Lewis spędził następne sześć miesięcy w Waszyngtonie, pomagając Pinkertonowi w łapaniu południowych szpiegów, wśród nich pięknej Rose O’Neale Greenhow, południowej belle, która trafiła do więzienia Old Capitol. Jednak w lutym 1862 roku Pinkerton poprosił Lewisa o powrót na terytorium wroga w poszukiwaniu Timothy’ego Webstera, podwójnego agenta, który wykonywał cenną pracę dla Unii na Południu. Pinkerton opisał Webstera jako „wysokiego, o szerokich ramionach, dobrze wyglądającego mężczyznę w wieku około czterdziestu lat… genialnego, jowialnego, wesołego ducha, z niewyczerpanym zasobem anegdot i zabawnych reminiscencji oraz cudownym talentem do sprawiania, by wszyscy go lubili”

Webster zaprzyjaźnił się z działaczami podziemnej siatki rebeliantów w Baltimore, mieście, którego lojalność w czasie wojny była głęboko podzielona. Przez całą jesień 1861 roku dziesiątki secesjonistów zostało aresztowanych i uwięzionych dzięki informacjom dostarczonym przez Webstera. Konfederaci gratulowali Websterowi szczęścia w unikaniu schwytania, ale wkrótce zaczęli wątpić w autentyczność tego enigmatycznego człowieka, który zdawał się prowadzić zaczarowane życie.

Ich rosnące podejrzenia zbiegły się w czasie z pogorszeniem się stanu zdrowia Webstera. Kiedy w styczniu 1862 roku został zamknięty w swoim pokoju z zapalnym reumatyzmem, konfederacki detektyw Samuel McCubbin wprowadził się do tego samego lokalu, Richmond’s Monumental Hotel, aby mieć na niego oko; jeśli był szpiegiem Północy, Konfederaci liczyli się z tym, że nie minie wiele czasu, zanim jego opiekunowie spróbują nawiązać z nim kontakt.

Para złożyła Websterowi tylko krótką wizytę tego pierwszego dnia, obiecując wrócić następnego wieczoru na dłuższą dyskusję. Ale kiedy następnego dnia weszli do pokoju Webstera, przy łóżku chorego był już inny gość, który przedstawił się jako Samuel McCubbin, przyjaciel Webstera. Po kilku minutach pogawędki odszedł, a trzej agenci Unii zabrali się do pracy. Ich dyskusje przerwało jednak wkrótce pukanie do drzwi. Wszedł George Clackner, konfederacki detektyw, w towarzystwie drugiego mężczyzny, którego Lewis rozpoznał od razu: Chase Morton, który kilka miesięcy wcześniej został aresztowany przez Lewisa i Scully’ego w Waszyngtonie pod zarzutem szpiegostwa. Gdy nie było dowodów, Morton został wysłany na południe, a teraz był pod ręką, by zidentyfikować Lewisa i Scully’ego jako detektywów Północy.

Lewis i Scully zostali przewiezieni do różnych więzień i sądzeni oddzielnie pod zarzutem bycia wrogimi cudzoziemcami zatrudnionymi przez administrację Lincolna, „znalezionymi w obrębie fortyfikacji Richmond, biorącymi ich plan”. Uznani za winnych, obaj zostali skazani na powieszenie 4 kwietnia. Scully załamał się po usłyszeniu wyroku i poprosił o spotkanie z księdzem, ale Lewis napisał do brytyjskiego konsula w Richmond, „mówiąc kim jestem, w jakim jestem stanie i prosząc o natychmiastowe spotkanie z nim”. Obrońca, Frederick Cridland, otrzymał zgodę na rozmowę z Lewisem dopiero 3 kwietnia, na dzień przed egzekucją. Lewis skorzystał z okazji, by błagać Cridlanda o pomoc, mówiąc, że jest obywatelem brytyjskim potrzebującym ochrony Jej Królewskiej Mości.

Cridland uzyskał audiencję u sekretarza stanu Judy Benjamina i poprosił o wstrzymanie egzekucji, uzasadniając to tym, że oskarżeni nie otrzymali odpowiedniego czasu na przygotowanie obrony. Do godziny 8 rano 4 kwietnia Lewis nie usłyszał nic więcej od Cridlanda i zakładał najgorsze. Ale kiedy Lewis jadł śniadanie, do jego celi wszedł więzienny ksiądz i powiedział: „Mam dobre wieści, prezydent Davis udzielił ci wsparcia”. Następnego dnia ksiądz przyniósł mu kopię Richmond Dispatch, w której szczegółowo opisano rozwój wydarzeń.

Redaktorzy gazety dali jasno do zrozumienia, że nie pochwalają ułaskawienia okazanego szpiegom Unii: „Z powodów, które nas zadowalają, a głównym z nich jest fakt, że władze nie chciały, aby sprawa nabrała rozgłosu, przez kilka ostatnich dni powstrzymywaliśmy się od wspominania, że dwaj mężczyźni, Pryce Lewis i John Scully, zostali osądzeni i skazani na powieszenie jako szpiedzy. Egzekucja miała się odbyć wczoraj… ale została odłożona na krótki czas na mocy odroczenia udzielonego stronom przez prezydenta, ale jesteśmy pewni, że odbędzie się ona w najbliższym czasie”. Następnie gazeta dodała, że „skazańcy ujawnili informacje wpływające na wierność kilku osób”. Lewis nie mógł uwierzyć w to, co czyta. Scully chyba nie pisnął, żeby ratować własny kark? Przekupił strażnika, żeby zaniósł Scully’emu kartkę z pytaniem, czy rozmawiał, a odpowiedź nadeszła wieczorem: „Złożyłem pełne oświadczenie i przyznałem się do wszystkiego i byłoby lepiej dla nas, gdybyś zrobił to samo.”

Lewis nigdy nie współpracował z rebeliantami, ale przyznanie się Scully’ego było żelaznym dowodem, którego Konfederaci potrzebowali do aresztowania Webstera, który został osądzony i skazany za bycie szpiegiem Unii. 29 kwietnia Webster został powieszony na oczach tłumu w dawnym wesołym miasteczku w Richmond, jako pierwszy szpieg, którego spotkał taki los w czasie wojny. Choć przyznanie się Scully’ego uratowało jego i Lewisa od szubienicy, obaj pozostali osadzeni w osławionym Castle Thunder w Richmond do września 1863 roku.

Scully nigdy więcej nie pracował jako detektyw, ale gdy Lewis doszedł do siebie po pobycie w więzieniu, założył własną agencję detektywistyczną w New Jersey. Przez następne 30 lat prowadził sprawy w całym kraju, zanim przeszedł na emeryturę na przełomie wieków. Pragnąc zarobić, Lewis napisał relację ze swojej służby wojennej, ale żaden wydawca nie był zainteresowany i Lewis został zredukowany do pisania wiadomości dla firmy prawniczej, aby opłacić swój czynsz.

Jeden z prawników, Anson Barnes, pomógł Lewisowi napisać list do Biura Emerytur Wojennych w Waszyngtonie, wyjaśniając jego niezwykłe położenie: Nie był ani obywatelem amerykańskim (choć mieszkał w tym kraju od ponad pół wieku), ani nie walczył jako żołnierz w wojnie secesyjnej. Ale chociaż nie był prawnie uprawniony do emerytury, zasługiwał na nią w nagrodę za wybitną służbę, jaką oddał rządowi Stanów Zjednoczonych.

Nieważne jednak, ile razy Lewis wysyłał swój list, odpowiedź była zawsze taka sama: Nie spełniał kryteriów do otrzymania emerytury wojennej. Barnes namawiał Lewisa do ubiegania się o amerykańskie obywatelstwo, dzięki czemu miałby prawo do jakiejś pomocy, ale Anglik uznał to za zdradę. „Dobrze służyłem temu rządowi i raz za razem składałem przysięgę lojalności Secret Service” – powiedział Barnesowi. „Ale kiedy przychodzi do przysięgania, że wezmę broń przeciwko własnemu suwerenowi, zobaczę ich potępionych.”

W grudniu 1911 roku Lewis mieszkał w ciasnym studio na poddaszu w Jersey City, ledwo mogąc się wyżywić, kiedy rzucił się z wysokiego na 370 stóp World Building w Nowym Jorku. Samobójstwo bezimiennego starca zostało zrelacjonowane we wszystkich miejskich gazetach – podobnie jak ujawnienie jego tożsamości kilka dni później.

W następnym miesiącu w Harper’s Weekly pojawił się całostronicowy artykuł szczegółowo opisujący parszywe traktowanie Lewisa z rąk władz. Wyjaśniono w nim, że Lewis był bohaterem wojennym, szpiegiem, który „nałogowo narażał swoje życie dla Stanów Zjednoczonych… jeden, który osiągnął więcej niż stu żołnierzy”. Jednak jego nagrodą, grzmiał Harper’s, było porzucenie przez rząd. Wstydźcie się, bo „to suma jego osiągnięć dla kraju sprawia, że zaniedbanie go przez ten kraj wydaje się tak nikczemne… Rząd w nagłej potrzebie wykorzystał go. Rząd na luzie na zimno doprowadził go do śmierci.”

Gavin Mortimer, który pisze z Paryża, jest autorem książki Double Death: The True Story of Pryce Lewis, the Civil War’s Most Daring Spy.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.