Takim przykładem jest „Hymn”, piosenka, którą napisał dzień po ataku paniki. Jeśli kupicie winylową kopię „Making a Door Less Open”, usłyszycie ją jako powolne, przesiąknięte grozą błaganie o zbawienie; jeśli przesłuchacie album, usłyszycie szaleńczy breakbeatowy remiks, który sprawia wrażenie, jakby rozłaził się w szwach. Inne utwory na płycie z powodzeniem zanurzają się w ambientowych pętlach („Can’t Cool Me Down”), festiwalowym dance-popie („Famous”), dziwactwach outsider-artu i nie tylko. (Aby towarzyszyć tym dramatycznym zmianom, na prawie wszystkich zdjęciach prasowych do tego albumu ma na sobie zaprojektowaną na zamówienie maskę.)

Popularny w Rolling Stone

Dla Toledo, wszystko to reprezentuje logiczny następny krok w karierze, która rozciąga się pełną dekadę wstecz do jego pierwszych wydawnictw DIY. „Wcześnie zostaliśmy zaszufladkowani jako garage rock, albo alt-rock w stylu lat 90-tych” – mówi o zespole, którego głównymi członkami są perkusista Andrew Katz, gitarzysta Ethan Ives i basista Seth Dalby. „Ale tylko ja naprawdę lubiłem tę muzykę. Nie sądzę, aby ktokolwiek z nas chciał dalej tworzyć płyty takie jak Teens of Denial.”

Dorastając na przedmieściach Virginii, Toledo próbował swoich sił w innych formach ekspresji, „pisząc krótkie opowiadania i kręcąc dziwaczne filmy z przyjaciółmi,” zanim osiadł na pisaniu piosenek pod koniec okresu nastoletniego. „Nie czułem, że jestem w tym dobry, poza tym, że mam ten świat w głowie i z tego tworzę” – mówi.

Do 2015 roku, kiedy większość publiczności poznała go jako nowego artystę podpisanego z Matador Records, był już utalentowanym muzykiem z sypialni z katalogiem kilku albumów głębokim na Bandcamp. W następnym roku, Teens of Denial – drugi album zespołu Matador, nagrany w tajemnicy przed ogłoszeniem ich podpisania – wywindował Car Seat Headrest na nowy poziom sławy indie. „Kiedy się ukazał, to był dla nas wielki moment”, mówi. „Przez jakiś czas jechaliśmy na sukcesie tego.”

W 2018 roku, kiedy Car Seat Headrest odbył trasę po Stanach Zjednoczonych, aby wesprzeć nową, w pełni zespołową rewizję wczesnego solowego albumu Toledo „Twin Fantasy”, na scenie zagrzybili się w muskularny siedmioczęściowy akt na żywo. Można było odnieść wrażenie, że Toledo i jego koledzy z zespołu toczą spocony pojedynek zapaśniczy z tradycją klasycznego rocka. W niektóre noce Ives podchodził do mikrofonu, aby wykonać idealnie poszarpany cover „Powderfinger” Neila Younga w środku piosenki Car Seat Headrest.

Czterech głównych członków Car Seat Headrest: Katz, Dalby, Toledo i Ives (od lewej).

Carlos Cruz*

„Szedłem na całość, mówiąc: 'Zróbmy wielkie rockowe show, coverujmy te starsze kawałki, włączmy je do naszych i zróbmy wszystko, co można zrobić z siedmioma osobami na scenie'”, wspomina Toledo. „Ale nie chciałem próbować naśladować tego do końca naszej kariery. Muszę odkryć więcej, zanim zwrócę się w stronę trasy koncertowej z największymi przebojami zespołu.”

Lata wcześniej, kiedy po raz pierwszy wyobrażał sobie, jak mogłoby wyglądać życie w muzyce, Toledo dużo myślał o Brianie Wilsonie, kluczowym wczesnym wpływie. „To najbardziej oczywisty przykład osoby, która próbuje to wszystko zrównoważyć i w końcu się rozbija” – mówi. „To było coś, co przerażało mnie w okresie dorastania: 'Czy się wypalę? Czy nie będę w stanie sobie z tym poradzić?”

Mniej więcej w czasie trasy Twin Fantasy, Toledo zaczął rozważać pop z lat sześćdziesiątych, na którym się wychował, z innego punktu widzenia. „The Beach Boys byli nie tylko muzykami popowymi, byli muzykami wyszydzanymi”, mówi. „Brian Wilson aktywnie walczył z grupą ludzi, którzy uważali ich za głupi zespół popowy, bo pisali o samochodach, ładnych dziewczynach i surfingu. … Co mi się podobało w tej starszej muzyce? I dlaczego tak wiele nowszych rzeczy po prostu pozostawia mnie pustym?”

Jako eksperyment i wyzwanie dla samego siebie, zaczął regularnie słuchać tego, co było na szczycie list przebojów Spotify – szalenie popularne piosenki, których normalnie nigdy nie zbliżyłby się do słuchania z wyboru, jak „Rockstar” Post Malone’a. „To piosenka, która w ogóle mi się nie podobała za pierwszym razem, gdy ją usłyszałem” – mówi. „Ale była ogromna przez miesiące i miesiące, powtórzenie po powtórzeniu, a produkcja zaczęła brzmieć dla mnie naprawdę dobrze.”

To były piosenki stworzone do streamingu liczonego w miliardach, z elegancką, minimalistyczną architekturą, która brzmiała lepiej, a nie gorzej, im bardziej były odtwarzane. Co by oznaczało przeniesienie tej filozofii do Car Seat Headrest? Współpracując bliżej z Katzem – najpierw jako część żartobliwego projektu EDM, 1 Trait Danger, a później nad utworami, które stały się Making a Door Less Open, którego obaj muzycy byli współproducentami – Toledo pozwolił swojemu zespołowi poruszać się w nowy sposób. Syntezatory i usprawnione melodie wkroczyły do obrazu, podobnie jak odważne, przesadne poczucie humoru.

Toledo poprosił Katza o zmianę przy mikrofonie w singlu „Hollywood”, który celuje w przemysł rozrywkowy z wściekłością niezrównoważonego outsidera („Hollywood sprawia, że chce mi się rzygać!”). Wrzaski i okrzyki, które z tego wynikły, znalazły się na albumie. „Od razu zacząłem się śmiać, jak tylko Andrew zaczął śpiewać” – mówi Toledo. „Dla mnie to był dobry znak, że powinniśmy to zachować. Jeśli masz zamiar to zrobić, powinieneś zrobić to do końca.”

Element komediowy w tej piosence nie jest bezprecedensowy dla Car Seat Headrest – Toledo wskazuje na grungową auto-satyrę Teens of Denial „Destroyed by Hippie Powers” – ani też „Hollywood” nie jest po prostu żartem. „Jest napisany tak, by pasował do perspektywy kogoś, kto nie wie, co się dzieje, ale cierpi i szuka ujścia” – mówi Toledo. „Dla mnie jest to podobne do Teens of Denial, które również na swój sposób opowiadało o alienacji. Wciąż jednak czuje się na tyle nowy, że zaskakuje i dezorientuje.

Po zakończeniu sesji studyjnych w październiku, Toledo i jego koledzy z zespołu wciąż wprowadzali poprawki, co doprowadziło do znacznych różnic pomiędzy wydaniami winylowymi, CD i streamingowymi Making a Door Less Open. „Deadlines” pojawia się w trzech oddzielnych ujęciach w tych formatach; tekst na wersji winylowej jest o „zmagającym się z problemami pisarzu, który nie tworzy treści w taki sposób, w jaki by chciał”, podczas gdy cyfrowe wersy mają więcej wspólnego z „ludzkimi powiązaniami oraz niepokojem i radością spotykania kogoś.”

Toledo przygotował się na słaby moment, który wiedział, że nastąpi po ukończeniu albumu. „Zazwyczaj, gdy coś kończę, przechodzę żałobę, jak depresja poporodowa,” mówi. „Gdzie skończyłem to, ale nie czuję żadnej nagrody. Czuję się, jakbym zmarnował swój czas. Nie mam żadnej satysfakcji z dostawy, ponieważ daję z siebie 100 procent podczas tworzenia, a potem jestem po prostu tak jakby wykończony.”

Zazwyczaj odbija się od dna wkładając cały swój wysiłek w planowanie trasy koncertowej, a następnie występując na żywo. Tym razem było jasne, że druga część będzie niemożliwa do czasu, gdy zespół oddał ostateczną, streamingową wersję Making a Door Less Open około 1 kwietnia. „Miałem kilka tygodni, w których byłem bardzo przygnębiony,” mówi.

W tygodniu premiery albumu, 1 maja, wrócił do trybu pracy, zaczynając od nowego spojrzenia na garść długich, nieustrukturyzowanych jamów pozostałych z nagrywania Making a Door Less Open. „Mamy te dłuższe kawałki, w których przez 10 minut lub więcej zajmujemy się pewnymi pomysłami i wiele z nich wpada mi w ucho w inny sposób” – mówi. „To właśnie teraz przemawia do mnie jako droga naprzód.”

Lata nagrywania w domu oznaczają, że czuje się komfortowo tworząc muzykę na własną rękę, ale nie jest to wybór, którego dokonałby sam dla siebie. „Lubię mieć innych ludzi, od których mogę się odbijać” – mówi. „Szkoda, że teraz będzie mi trudniej to robić. Ale mogę zmienić moje nastawienie i skorzystać z bycia jedynym za kierownicą przez jakiś czas.”

Jeśli wszystko pójdzie dobrze, ma nadzieję, że może ukształtować początki czegoś do nagrania z kolegami z zespołu, kiedy warunki na to pozwolą, z celem ukończenia nowego albumu, który będzie wykonywany razem z Making a Door Less Open w jakimś późniejszym terminie. „W tej chwili jestem optymistycznie nastawiony do tego, co jest na stole,” mówi. „To tylko kwestia kontynuowania pomysłów i bycia zainspirowanym wystarczająco długo, aby coś wykonać.”

Jak każdy, kto kocha muzykę na żywo z każdej strony sceny, Toledo z przykrością patrzył, jak letni sezon koncertowy 2020 wyparowuje. „To było bummer, oprócz wszelkich obaw związanych z karierą”, mówi. „Naprawdę lubię wychodzić na zewnątrz i grać muzykę. To przykre, że nie mogę tego robić przez bliżej nieokreślony czas. Ale pewnego dnia to się stanie. I może wtedy ta energia wróci i na koncertach będzie więcej energii niż kiedykolwiek.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.