„Odgłosy jego rozpaczliwych krzyków, piszczących z żalu, gdy spadał na samobójczą śmierć, były tak trzewne, że wciąż mnie prześladują…”
Mężczyzna skoczył z 26. piętra wieżowca znajdującego się naprzeciwko mojego mieszkania. Słyszałem całe zajście. Nie widziałem tego, ale słyszałem. Dźwięk jego rozpaczliwych krzyków – piszczących z żalu, gdy spadał na swoją śmierć – były tak trzewne, że wciąż prześladują mnie tygodnie później.
To było przyjemne wiosenne popołudnie. Mój partner i ja cieszyliśmy się spokojnym obiadem na naszym uroczym patio. Mieszkaliśmy na podwyższonym pierwszym piętrze wielomieszkaniowego budynku z podwórkiem w Chicago. Rozmawialiśmy o życiu i zajadaliśmy się makaronem i sałatką, podczas gdy odgłosy naszej okolicy odbijały się echem po podwórku. Brzęczący ryk samolotów nad głowami, warkot przejeżdżających samochodów, syczenie hamulców i mamrotanie ogłoszeń na przystanku autobusowym, ćwierkanie wróbli na drzewach, pobrzękiwanie psich smyczy i okazjonalny odległy dźwięk syreny pojazdu ratunkowego. Te znajome i wieczne dźwięki, dźwięk ciszy w wielkim mieście, wkrótce zmaleje do najgorszego dźwięku, jaki kiedykolwiek słyszałem.
Właśnie skończyliśmy obiad. Po raz pierwszy, otworzyliśmy wszystkie okna w naszym mieszkaniu, aby pozwolić delikatnej bryzie przejść przez. Mój partner usiadł na kanapie, podczas gdy ja poszedłem do kuchni, aby włożyć naczynia do zlewu. Gdy weszłam z powrotem do salonu, to się stało. Przez dwie długie sekundy męski głos wydał z siebie mrożący krew w żyłach krzyk, po którym nastąpił krótszy krzyk, przerwany głośnym uderzeniem. Dźwięk odbił się echem tak głośno, że rozerwał moją duszę. Dźwięk ten zburzył rzadki spokój tego dnia. W jakiś sposób wiedziałem dokładnie co się stało. Mój partner zapytał: „Czy ktoś został potrącony przez samochód?”. Biorę chwilę, aby zmierzyć moją odpowiedź.
„Nie,” mówię jej. „Ludzie nie… wydają taki dźwięk, kiedy zostają potrąceni przez samochód”. Oczywiście, słyszałem już wcześniej krzyki ludzi. Ze strachu, z bólu, z szoku, ale nigdy nie słyszałem, żeby ktoś krzyczał w ten sposób. To był dźwięk istoty ludzkiej w przerażeniu.
„Część mnie chce zapomnieć głos mężczyzny, inna część chce zawsze pamiętać.”
Miałem trudności z próbą opisania tego dźwięku, nawet samemu sobie. Część mnie chce zapomnieć o głosie mężczyzny, inna część chce zawsze pamiętać. Krzyk był prawie nierealny, a jednak najbardziej realny dźwięk, jaki można sobie wyobrazić. Krzyk był raczej krótką serią dwóch następujących po sobie krzyków. Pierwszy krzyk zatrzymał mnie w miejscu. Był głośny i przeszywający. Drugi krzyk był głośniejszy i dziesięć razy bardziej przerażający niż pierwszy. Dla mnie brzmiały jak rozpaczliwe błagania człowieka, który nagle uświadomił sobie ostateczność swojej decyzji. Wiedział, że nie ma od niej ucieczki. Nigdy nie byłem świadkiem samobójstwa, ale kiedy usłyszałem ten dźwięk, od razu wiedziałem, że ktoś wyskoczył z budynku.
Sekundy po tym, jak to się stało, wciąż stałem na środku mojego salonu. Chociaż byłem pewien tego, co się stało, mój umysł przez chwilę rozważał inne możliwości. Może ona ma rację. Czy ktoś został potrącony przez samochód? Nie. Kiedy samochód w kogoś uderza, dzieje się to szybko. Nie widzisz, że to nadchodzi, a krzyk nie trwa tak długo. Nie brzmi też w ten sposób. Czy ktoś spadł z trzeciego piętra mojego budynku? Nie sądzę. Poziom przerażenia krzyku nie był proporcjonalny do upadku z wysokości 30 stóp. Po chwili w końcu poszedłem w stronę balkonu, żeby to sprawdzić. Przygotowałem się na to, co zobaczę. Wiedziałem, że ktoś skoczył lub spadł. Podejrzewałem, że to ktoś z wieżowca. Wiedziałem, że będzie to na widoku z mojego balkonu. Gdy sięgałem po drzwi balkonowe, zawahałem się.
„Wiedziałem, że ktoś skoczył lub spadł. Podejrzewałem, że to z wieżowca.”
Ludzie, którzy mnie znają, wiedzą, że w sytuacji zagrożenia często jestem pierwszą osobą, która rzuca się do działania. Prawie zawsze to ja pierwsza oferuję pomoc, podczas gdy inni się wahają. Ale tym razem, kiedy moja ręka sięgała do drzwi balkonowych, zatrzymałem się. Stałem tam przez dłuższą chwilę. To było dla mnie nietypowe, że w takiej sytuacji zawahałem się w ten sposób. W nagłych wypadkach nigdy nie odstrasza mnie widok rzezi, krwi, połamanych kości, etc., ale tym razem było inaczej. Nie byłem po prostu byłym harcerzem, który natknął się na wypadek. Zrozumiałem, że będzie to jedno z najstraszniejszych osobistych doświadczeń w moim życiu. Takie, które zaczęło się mniej niż 20 sekund wcześniej. To będzie wspomnienie, które pozostawi blizny. Krzyki tego człowieka powiedziały mi, że następstwa tego, co się właśnie wydarzyło, mogą być czymś, czego nie chcę widzieć. Mimo to, niechętnie otworzyłem drzwi i wyszedłem na balkon.