Podobno Daphne du Maurier nie znosiła adaptacji swojego opowiadania „Ptaki” przez Alfreda Hitchcocka. Była zdumiona, dlaczego ten wielki reżyser tak ją zniekształcił. Różnica między opowiadaniem a filmem jest uderzająca, choć nie tyle w przedstawieniu niewytłumaczalnie agresywnego zachowania ptaków, co w postaciach, które się z nim konfrontują i w miejscu, w którym to wszystko się dzieje. W centrum narracji du Maurier znajduje się pracujący na pół etatu robotnik rolny Nat Hocken, a jego walka o ochronę rodziny przed ptakami rozgrywa się na tle dzikiego kornwalijskiego wybrzeża, gdzie wichury omiatają surowe wzgórza, pola i odizolowane domostwa. Połączenie ponurego krajobrazu z rustykalnymi postaciami nadaje opowieści odpowiednio żywiołowy ton, którego brakuje w wersji Hitchcocka, z jego spokojną scenerią północnej Kalifornii i miejskimi mieszczuchami w rolach bohaterów. To może wyjaśniać niechęć autorki do filmu.

Du Maurier urodziła się, 13 maja 1907 roku, w dystyngowanej londyńskiej rodzinie teatralnej, ale przez większość życia mieszkała w Kornwalii, w rozpadającym się romantycznym domu w pobliżu morza zwanym Menabilly. Choć nigdy nie była jego właścicielką, uwielbiała Menabilly i wychowała tam swoją rodzinę. Był on inspiracją dla kilku jej powieści. Odniosła wczesny sukces jako pisarka i cieszyła się szerokim gronem czytelników przez cały okres swojej kariery, dzięki takim bestsellerom jak Kozioł ofiarny, Dom na rozdrożu i oczywiście Rebeka, którą Hitchcock również sfilmował (ta adaptacja, według jej biografki Margaret Forster, „zachwyciła ją”). Złożona kobieta, kochała prostą pisarską egzystencję, którą stworzyła dla siebie w West Country – napisała kiedyś do przyjaciela, że była naprawdę szczęśliwa tylko „w środku Dartmoor w burzy gradowej w ciągu godziny od zachodu słońca późnego listopadowego popołudnia” – ale prowadziła również intensywne, nieortodoksyjne życie osobiste i przez kilka lat utrzymywała głęboki, pełen miłości związek z wielką aktorką Noëla Cowarda, Gertrudą Lawrence. Jako płodna pisarka, która opublikowała ponad trzy tuziny dzieł z dziedziny literatury pięknej, historii i biografii, du Maurier rozpaczała, gdy pomysły nie przychodziły, a kiedy jej wyobraźnia została ostatecznie wyczerpana, nie widziała sensu w kontynuowaniu pracy. Zmarła w 1989 roku.

Ze wszystkich wielu opowiadań, które napisała, „Ptaki” są arcydziełem, po części, przynajmniej, ponieważ nie dostarczają żadnego prawdziwego wyjaśnienia dla apokaliptycznej przemocy, którą przedstawiają. Napisane zimą 1951 roku, stanowiło część zbioru zatytułowanego Jabłoń, w którym temat świata przyrody tajemniczo antagonistycznie nastawionego do ludzkości stanowił nowość w jej twórczości i nieco pesymistyczne odejście od tego, co było wcześniej. Wcześniej kojarzona była z romansami, zwłaszcza historycznymi, takimi jak Frenchman’s Creek, Jamaica Inn czy The King’s General; jako pisarka zadebiutowała 20 lat wcześniej powieścią The Loving Spirit, opowiadającą o kilku pokoleniach kornwalijskiej rodziny marynarskiej. Ale „Ptaki” nie były inspirowane przeszłością. Zamiast tego zdawał się przewidywać, z nie małym wyprzedzeniem, nadchodzącą katastrofę ekologiczną na wielką skalę. Pojawiają się pewne sugestie, że przyczyną ataków ptaków są arktyczne wiatry, ale siła tej opowieści polega w pewnym stopniu na podejrzeniach czytelnika, że istnieją inne, mniej wąsko naukowe wyjaśnienia, zakorzenione być może w kosmicznej karze za grzechy ludzkości. Tak więc sama nieokreśloność przyczyny agresji ptaków przyczynia się do niepokojącej potencji tej opowieści. Prawdopodobnie stanowi ono punkt wyjścia dla całego gatunku poświęconego narracjom o katastrofach ekologicznych.

Opowiadanie „Jabłoń” zostało napisane tej samej zimy 1951 roku i choć brak mu groźby „Ptaków”, stanowi wyraz tego samego tematu. Dotyczy ono mężczyzny, który zaczyna mieć za złe niewypowiedziane wyrzuty „biednej Midge”, swojej długo cierpiącej żony. Do jakiego stopnia ponosi on odpowiedzialność za długie cierpienie Midge, historia tylko podpowiada. Ale kiedy ona nagle umiera, a on się od niej uwalnia, zaczyna przenosić na jabłoń w swoim ogrodzie te cechy Midge, które najbardziej go irytowały, gdy żyła. Ta wrogość bierze się, być może, z poczucia winy: czuje się odpowiedzialny za nieszczęśliwe życie Midge. I choć bardzo chce zniszczyć jabłoń, to w końcu drzewo niszczy jego, a my rozumiemy, że to przez własną złą wiarę wobec Midge sprowadził na siebie ten koniec. Jeśli „Ptaki” sugerują, że kara przez dziób i szpony jest nieubłaganym przeznaczeniem upadłej ludzkości, tutaj widzimy tę samą historię w miniaturze, mikrokosmiczną instancję, w której jeden winny człowiek jest zmuszony do cierpienia przez korzeń i gałąź.

Natura w opowiadaniach du Maurier nie jest romantyczną korektą bolączek cywilizacji i nie wywiera łagodnego wpływu, poza historią o dojrzewaniu zwaną „Basenem”. W tej opowieści, to jest wysokie lato na angielskiej wsi. Przy leśnym basenie dziewczynka znajduje „tajemniczy świat”, mistyczne podwodne miejsce zamieszkane przez fantastyczne istoty. To, co odkrywa, to intensywna, transformująca moc jej własnej wyobraźni. Oto przyroda doświadczana przez dziecko: magiczna, czarująca i nierzeczywista. Wraz z końcem dzieciństwa – a jest to opowieść, która zamyka się wraz z pierwszą miesiączką dziewczynki – tajemniczy świat „na zawsze pozostaje poza jej zasięgiem”.

W pięknym, mocnym opowiadaniu zatytułowanym „Chamois”, w którym dar autorki do przywoływania miejsca jest wspaniale wyeksponowany, śledzimy losy męża i żony, którzy wspinają się na górę w północnej Grecji. Niewypowiedziane napięcia w małżeństwie zostały już ustalone, podobnie jak obsesja mężczyzny na punkcie polowania na nieuchwytną kozicę. Po dotarciu na szczyt przełęczy, zostaną poprowadzeni w wysokie rejony przez pasterza kóz. Ten szorstki, niepiśmienny człowiek wywiera na żonie dziwną fascynację. To, co nastąpi potem, ujawni prawdę o naturze każdego z bohaterów, w sposób nieporównywalny z hemingwayowską opowieścią myśliwską – na przykład „Krótkim szczęśliwym życiem Francisa Macombera”, którego punkt kulminacyjny również dotyczy mężczyzny, żony, przewodnika, zwierzęcia i broni. Najbardziej zaskakująca jest tu, podobnie jak w opowiadaniu Hemingwaya, reakcja kobiety, która odczuwa silne, skomplikowane, nieuświadomione emocje seksualne i kieruje je na dzikiego człowieka, człowieka naturalnego – pasterza kóz.

Bardziej oswojony i cenny wyraz tego tematu – spotkanie z dzikim człowiekiem na wyspie Krecie – znajdujemy w opowiadaniu „Nie po północy”. Krajobraz morza egejskiego jest żywo przedstawiony, choć nie może się zbliżyć do skalistej wspaniałości i romantycznej wielkości wysokich gór, w których rozgrywa się punkt kulminacyjny „Chamois”. Historia dotyczy nieśmiałej angielskiej nauczycielki, niezamężnej, która wpada w obsesję na punkcie wielkiego, kwiecistego, bibułkowego amerykańskiego prostaka o wyraźnie dionizyjskich skłonnościach, człowieka posiadającego pewne cechy parzystokopytnego boga z rozpustnej starożytności. Nauczyciel szkoły przeżywa spotkanie, ale tylko nieznacznie.

Nieustanna eksploracja tego, co ludzkie i zwierzęce, znajduje swój najbardziej dramatyczny wyraz w niezwykłym opowiadaniu „Niebieskie soczewki”. Opowiadanie to, opublikowane pierwotnie w zbiorze „Punkt przełomowy” z 1959 roku, w którym znalazły się dwa opowiadania rozgrywające się w Grecji oraz „Basen”, zbiera w sobie różne wątki tych opowiadań i znajduje śmiałą, prostą i fantastyczną ideę, za pomocą której łączy je w całość. Kobieta dochodzi do siebie w szpitalu po operacji oczu. Zostały jej wszczepione soczewki. Nadchodzi dzień zdjęcia bandaży. Ku zdumieniu kobiety, a następnie jej rosnącemu przerażeniu, każdy, kogo widzi, ma głowę zwierzęcia: krowy, psa, kotka, łasicy, węża…

Czytelnik dostrzega, że kobieta ta zyskała zdolność rozpoznawania prawdziwej natury osób z jej otoczenia, a osobliwy przejaw tego jasnowidzenia polega na tym, że każda z nich przyjmuje zwierzęcą tożsamość, która najlepiej wyraża ich cechy: rodzaj odwróconego antropomorfizmu. Przerażona kobieta pragnie, by przyszedł jej mąż i zabrał ją z tej piekielnej menażerii. W końcu pojawia się on … a jego głowa nie jest głową człowieka. To jeszcze nie koniec. Czeka nas dalsza operacja oczu. Kobieta ma mieć nowe soczewki. Ponownie bandaże zostają zdjęte z jej oczu – i przechodzimy do genialnie ponurego zakończenia opowieści, przykładu doskonałej pomysłowości narracyjnej tego najbardziej utalentowanego z gawędziarzy.

„Kiss Me Again, Stranger” to dziwna, mroczna opowieść, po części noir, a po części gotyk. Jej narratorem jest młody samotny mężczyzna mieszkający w Londynie, który pewnej nocy idzie do kina i zostaje silnie przyciągnięty przez woźną: „Nigdy w życiu nie byłem tak zafascynowany dziewczyną”. Podąża za nią do późnonocnego autobusu i siada z nią. Ona prosi go, żeby ją obudził, zanim dojadą na cmentarz. Chwilę później mówi jej, że jeszcze go nie minęli.

'”Och, będą inni”, powiedziała. „I’m not particular.”’

Jest tu piękny makabryczny humor. Czytelnik jest zaintrygowany, co to za kochająca cmentarze femme fatale. Pod koniec opowieści już wiemy. Jest morderczynią, a tej nocy pochłonie swoją trzecią ofiarę. Mamy też wgląd w jej patologię: nie działa tu zwykła żądza krwi, ale pokręcone racje, które kierują jej morderczą działalnością. Opowiadanie powstało w 1951 roku i trudno sobie wyobrazić, by w brytyjskiej beletrystyce działał choć jeden obłąkany seryjny morderca płci żeńskiej przed chłodno seksowną lichwiarką du Maurier.

Kochanka du Maurier, Gertie Lawrence, zmarła na zapalenie wątroby w wieku 54 lat. Wywołało to u pisarki silny żal. Napisała później do swojej przyjaciółki Ellen Doubleday, że słowa, które Gertie wypowiedziała, gdy opuszczała ją po raz ostatni – „Idź ode mnie i nie oglądaj się za siebie, jak osoba chodząca we śnie” – wykorzystała później, w nieco zmienionej formie, na pożegnanie lichwiarki w „Kiss Me Again, Stranger”.

Wreszcie „Don’t Look Now”. Został on później przekształcony w film przez Nicolasa Roega, a du Maurier dokładnie zaaprobował tę adaptację. Nie trudno się domyślić dlaczego. Podczas gdy Hitchcock przeniósł akcję „Ptaków” do hrabstwa Sonoma i stworzył wyrafinowaną fabułę z udziałem pary z San Francisco uwikłanej w rodzaj edypalnej walki z kontrolującą matką, Roeg pozostał blisko oryginalnych postaci i scenerii „Nie oglądaj się teraz”. Tą scenerią jest Wenecja, w której złowieszczym, rozbrzmiewającym echem labiryncie alejek, piazz, kościołów i kanałów nieostrożny gość szybko się zgubi.

Jak w „Niebieskich soczewkach”, ślepota i jasnowidzenie są głównymi tematami. Angielska para, John i Laura, spędza wakacje w Wenecji. Niedawno stracili młodą córkę, która zachorowała na zapalenie opon mózgowych. W restauracji Laura dowiaduje się od niewidomej kobiety obdarzonej mocą jasnowidzenia, że podczas gdy ona i John jedli, ich zmarła córka siedziała między nimi. Ta chłodna, nadprzyrodzona informacja jest pierwszą z serii niesamowitych wydarzeń, które prowadzą nieszczęsną parę ku tragicznemu końcowi. Jest to horror napędzany przez zbieg okoliczności, błędną tożsamość, jasnowidzenie i morderstwo. Zawiera niesamowitą scenę, w której John widzi swoją żonę w vaporetto na Grand Canal, podczas gdy ona ma być w samolocie w drodze powrotnej do Anglii.

Tylko później dowiadujemy się, że było to spojrzenie w przyszłość, w którym to momencie rozumiemy straszny powód „powrotu” Laury. „Nie oglądaj się teraz” to opowieść głęboko niepokojąca. Jej siła wynika po części z nielicznych efektów nadprzyrodzonych, ale jest raczej funkcją powolnego, nieubłaganego nagromadzenia zdarzeń i uczuć, które niemal niezauważalnie nabierają swoistej masy krytycznej, aż do momentu, w którym nieuchronnie dochodzi do tragedii – a kiedy do niej dochodzi, pozostawia czytelnika zarówno w szoku, jak i z ulgą, bo nieznośne napięcie zostało wreszcie rozładowane. To jest kontrola narracji bardzo wysokiego rzędu.

Dzieła Du Maurier cieszyły się przez lata wielkim powodzeniem popularnym, ale za życia cieszyła się stosunkowo niewielkim uznaniem krytyków. „Na ogół jestem odrzucana z szyderstwem jako autorka bestsellerów” – powiedziała kiedyś i bardzo przejmowała się tym, że nie uważano jej za poważną pisarkę, za jaką się uważała. To prawda, że pisała szybko i czasem niedbale, ale nawet jej najlepsze dzieła traktowano z protekcjonalnością. Rebeka, na przykład, została opisana jako „nowela”, „melodramat” i „romans w wielkiej tradycji”. Co recenzenci przeoczyli był bystry i subtelny psychologiczny dynamikę w wielu z jej prac, a także pasję, z jaką pisał.

W jej najlepszym, w historii, takich jak „Ptaki”, jest intensywne i porywające połączenie uczucia, krajobraz, klimat, charakter i historię. Pisała ekscytujące fabuły, była bardzo zręczna w wzbudzaniu napięcia, była też pisarką o nieustraszonej oryginalności.

– Nowe wydanie Don’t Look Now and Other Stories autorstwa Daphne du Maurier ukaże się jesienią nakładem Folio Society

  • Share on Facebook
  • .

  • Share on Twitter
  • Share via Email
  • Share on LinkedIn
  • Share on Pinterest
  • Share on WhatsApp
  • Share on Messenger

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.