W latach sześćdziesiątych Kurt Vonnegut wyłonił się jako jeden z najbardziej wpływowych i prowokacyjnych pisarzy literatury pięknej w Ameryce. Jego pisarstwo stanowi w istocie nieustający protest przeciwko okropnościom XX wieku – katastrofalnym wojnom, degradacji środowiska naturalnego i dehumanizacji jednostki w społeczeństwie zdominowanym przez naukę i technologię. Taki protest nie jest bynajmniej niczym nowym w literaturze. Szczególną siłę głosu Vonneguta można przypisać jego całkowitej współczesności. Fantastyka (zazwyczaj naukowa), czarny humor, wyczucie absurdu to składniki jego powieści i opowiadań.
Vonnegut określił siebie jako „totalnego pesymistę”. I rzeczywiście, jego pisarstwo oferuje niewiele, z wyjątkiem kpiącego śmiechu, aby przeciwdziałać rozpaczy. Tak jest z pewnością w przypadku jego pierwszej powieści, Player Piano. Akcja powieści toczy się w niedalekiej przyszłości, a miejscem akcji jest przemysłowe miasto Ilium w stanie Nowy Jork, w którym rozgrywa się znaczna część twórczości Vonneguta i które przypomina Schenectady w stanie Nowy Jork, gdzie Vonnegut pracował kiedyś w public relations. W powieści nie tylko lokalny przemysł, ale i przemysł w całym kraju został całkowicie zmechanizowany. Maszyny wypierają ludzkich pracowników, ponieważ popełniają mniej błędów. Cała polityka narodowa jest określana przez ogromne komputery znajdujące się w Jaskini Mamutowej. Niewielka elita naukowców jest odpowiedzialna za całą produkcję. Masy, którym zapewnia się wszelkie materialne potrzeby i wygody, w tym imponujący wachlarz gadżetów, służą w batalionach wojskowych lub roboczych. Świadomi swojej dehumanizacji i bezwartościowości, z wyjątkiem roli konsumentów ogromnej produkcji maszyn, zwykli ludzie buntują się pod przywództwem kaznodziei i kilku naukowców renegatów. Choć przynajmniej na Ilium bunt się udaje i wiele budzących sprzeciw maszyn zostaje zniszczonych, Vonnegut odmawia czytelnikom poczucia satysfakcji. Zapisuje, że buntownicy niszczyli nie tylko uciążliwe maszyny, ale także przydatne i potrzebne urządzenia technologiczne, takie jak oczyszczalnie ścieków. Wkrótce też zaczęli majstrować przy niepotrzebnych maszynach, by przywrócić im sprawność. Wobec takiej głupoty przywódcy samobójczo poddają się siłom rządowym.
Rodzi się oczywiste pytanie: Dlaczego Vonnegut lub jego czytelnicy mieliby się zajmować odczłowieczaniem pozornych kretynów? Co, w rzeczy samej, jest do odczłowieczenia? Odpowiedź nie przychodzi łatwo, ale być może Vonnegut uważa, że jest jakaś wartość w próbach ratowania ludzkości przed jej własną głupotą. W każdej powieści pojawia się przynajmniej jedna osoba, która zdaje sobie sprawę z ludzkiej głupoty, a tym samym jest żywym dowodem na to, że intelektualna ślepota nie jest powszechna. Najczęściej są to reformatorzy, jak w Player Piano, którzy z poświęceniem starają się poprawić los swoich bliźnich. I tak w The Sirens of Titan, który pod względem fabularnym jest raczej konwencjonalnym przykładem science fiction z międzyplanetarną scenerią, reformatorem jest człowiek, który stał się nieśmiertelny, wszechwiedzący i praktycznie wszechmocny przez uwięzienie w „chrono-synclasticinfundibulum”, a następnie zamierza zjednoczyć wszystkie narody świata w więzach braterstwa, inscenizując nieudany atak Marsjan na Ziemię. Ci ostatni są Ziemianami uprowadzonymi na Marsa i przekształconymi w automaty poprzez umieszczenie w ich czaszkach anten radiowych, przez które przekazywane są rozkazy z centralnego dyrektoriatu. Ci nieszczęśnicy zostają w ten sposób poddani bezlitosnej dehumanizacji i eksploatacji, ale w szczytnym celu. Plan się udaje; Ziemia po pokonaniu Marsjan zostaje zjednoczona, a jedność ta zostaje scementowana przez ustanowienie nowej religii – Kościoła Boga Całkowicie Obojętnego. Szczęśliwy wynik jest nieco zamglony, jednak przez objawienie, że cała historia ludzkości została określona przez trywialne potrzeby mieszkańców planety Tralfamadore w jednej z bardziej odległych galaktyk.
Cat’s Cradle i God Bless You, Mr. Rosewater; lub, Pearls Before Swine również skupiają się na wysiłkach altruistycznych jednostek w celu złagodzenia nieszczęścia. Cat’s Cradle przedstawia zupełnie nową religię, Bokonizm (nazwaną tak na cześć jej założyciela, Bokonona), której znaczna część doktryny napisana jest wierszem Calypso. Według Bokonizmu religia powinna być opiatem; jej zadaniem jest zwodzić i, poprzez zwodzenie, uszczęśliwiać ludzi. Naucza, że Bóg kieruje ludzkimi losami, a ludzkość jest święta, propaguje etykę miłości, którą wyznawcy manifestują, przyciskając podeszwy stóp do stóp współwyznawców. Bokonizm został założony i rozkwitł na karaibskiej wyspie uciskanej przez dyktatora typu Duvalier. Rozkwitł, ponieważ był zdelegalizowany, ponieważ – przynajmniej według Cat’s Cradle – religia funkcjonuje najsilniej, gdy sprzeciwia się istniejącemu porządkowi społecznemu. Nie ulega wątpliwości, że Bokonizm przynosi ulgę nieszczęsnym wyspiarzom, których ostateczny horror egzystencji polega na tym, że wraz z resztą świata zostaną skuci lodem dziewiątym, odkryciem naukowca z Ilium. God Bless You, Mr. Rosewater; lub, Goodbye, Blue Monday opowiada o wysiłkach ogromnie bogatego człowieka, aby złagodzić ludzkie nieszczęście poprzez mniej lub bardziej przypadkowe wydatkowanie prawie nieograniczonych funduszy Fundacji Rosewater.
Dwie inne powieści, Mother Night i Slaughterhouse-Five; lub, The Children’s Crysade, obie koncentrują się na II wojnie światowej, nie zawierają takich reformatorów lub filantropów. W nich bohaterowie nigdy tak naprawdę nie są w stanie być altruistami, nawet jeśli tego pragną. W Mother Night Howard W. Campbell, Jr, pełni schizofrenicznie funkcję głównego propagandysty nazistowskiego radia w języku angielskim, a jednocześnie jest jednym z najskuteczniejszych szpiegów alianckich. Po latach od zakończenia wojny trafia do izraelskiego więzienia, gdzie wraz z Adolfem Eichmannem czeka na proces. Tu popełnia samobójstwo, mimo że przedziwny obrót wydarzeń zapewnił mu uniewinnienie. Uświadamia sobie, że ten, który odgrywał jego podwójną rolę, zdradził ponad wszelką wątpliwość własne człowieczeństwo – uświadamia to sobie niewielu bohaterów Vonneguta w analogicznych sytuacjach.
Bezdomna rzeźnia – pięć, czyli krucjata dziecięca, być może najbardziej imponująca powieść Vonneguta, przedstawia dwie postacie, które potrafią dostrzec pod powierzchnią tragiczne realia ludzkiej historii, ale nie podejmują żadnej próby doprowadzenia do zmiany. Są to sam autor, który jest częstym komentatorem, oraz główny bohater, Billy Pilgrim. Centralnym wydarzeniem jest bombardowanie Drezna – katastrofa, której Vonnegut był świadkiem jako jeniec wojenny. Billy Pilgrim wyzwalające spostrzeżenia są wynikiem jego uwolnienia z więzienia czasu i, w rezultacie, widząc przeszłość, teraźniejszość i przyszłość jako jeden i współistniejące. Jedną z konsekwencji jest uświadomienie sobie, że śmierć jest iluzją. Choć jego okresy uwolnienia od czasu występują na ziemi, ich znaczenie jest wyjaśnione do niego przez mieszkańców odległej planety Tralfamadore, do którego jest transportowany na statku kosmicznym Tralfamadorian. Choć Billy nie znajduje sposobu, aby poprawić tragicznie absurdalny stan ludzkości, on przychodzi do zrozumienia go i wynikające pogłębienie compassion.
Cztery powieści po Rzeźni pięć-Breakfast of Champions; lub, Goodbye, Blue Monday, Slapstick; lub, Lonesome No More! Jailbird i Deadeye Dick – kontynuują satyrę na ludzką głupotę w jej współczesnych przejawach, wciąż opierając się na fantazji, czarnym humorze i absurdzie jako narzędziach satyry. Ich ton różni się jednak od wcześniejszej beletrystyki. Poważny temat, a przede wszystkim współczucie, jakie towarzyszy takim książkom jak „Kocia kołyska” czy „Rzeźnia nr 5”, są prawie nieobecne. Slapstick; lub, Lonesome No More!, rzeczywiście, byłby odpowiedni jako tytuł dla każdego z czterech. Nie brakuje tu zabawy, dowcipu i śmiechu, ale brakuje refleksji. Błazen odsunął na bok myśliciela. Ale w powieści następującej po tych czterech, Galapagos, Vonnegutowi udaje się osiągnąć subtelniejszą i skuteczniejszą ironię. Jako epigramat przytacza cytat z Dziennika Anne Frank: „Mimo wszystko wciąż wierzę, że ludzie w głębi serca są naprawdę dobrzy”. Choć Vonnegut, czyli narrator, deklaruje, że zgadza się z tym stwierdzeniem, postacie i wydarzenia w powieści dostarczają przytłaczających dowodów na to, że większość ludzi jest w głębi serca zła. Według powieści, istoty ludzkie używają swoich „wielkich mózgów” – cennego daru ewolucji – do niszczenia siebie i świata, w którym żyją. Kiedy jednak, w wyniku fantastycznego splotu wydarzeń, który tylko Vonnegut mógł sobie wymarzyć, gatunek ludzki zostaje zredukowany do zaledwie dziesięciu osobników przebywających na wyspach Galapagos, rozpoczyna się odwrotny proces ewolucji, „wielkie mózgi” znikają, a po milionie lat gatunek ludzki przekształca się w łagodnego, przypominającego fokę ssaka, który rzeczywiście jest „dobry w głębi serca”.”
W Galápagos jest haunting jakość, która nie jest utrzymana w dwóch późniejszych powieści – Bluebeard i Hocus Pocus; lub, Co to jest pośpiech, synu? Bohaterem Bluebeard jest artysta, jeden z założycieli szkoły abstrakcyjnej ekspresji w malarstwie, ale później fanatyczny reprezentacjonista. Jego wielkie opus, które trzyma zamknięte w stodole na Long Island, to obraz o wymiarach osiem na sześćdziesiąt cztery stopy przedstawiający scenę z czasów II wojny światowej, prezentujący każdy przedmiot i każdego z niezliczonych mężczyzn i kobiet w najdrobniejszych szczegółach. Większość satyry, która jest łagodniejsza niż w większości dzieł Vonneguta, skierowana jest przeciwko artystom i pisarzom, choć na marginesie poruszane są inne sprawy, takie jak wojna i ludobójstwo. Hocus Pocus; or, What’s the Hurray, Son? porusza się po szerszym polu bolączek: degradacja amerykańskiej edukacji, „kupowanie Ameryki” przez Japończyków, wojna w Wietnamie, system więziennictwa i rasizm.
Narrator Hocus Pocus zauważa: „Wszystko, co kiedykolwiek chciałem obalić, to ignorancja i samozachowawcze fantazje”. Później zapewnia: „Prawda może być bardzo zabawna w okropny sposób, zwłaszcza jeśli chodzi o chciwość i hipokryzję”. Te dwa stwierdzenia znakomicie podsumowują intencje i ton, jakimi Vonnegut posługuje się w większości swoich utworów literackich. Aby osiągnąć swój cel (i być może, aby pociągnąć za sobą czytelników o krótkiej uwadze) stosuje on, zwłaszcza w późniejszych powieściach, technikę rozbijania narracji na krótkie, nie dłuższe niż akapit fragmenty, w których opowiada anegdotę, najczęściej zakończoną puentą. Efekt przypomina nieco występ komika scenicznego lub telewizyjnego, choć u Vonneguta jest w tym ukryta powaga.
Timequake była pierwszą powieścią Vonneguta po siedmioletnim milczeniu – i, jak ujawnił publicznie, miała ona oznaczać koniec jego kariery. Właściwie „powieść” to trochę za mocne słowo w stosunku do tego, co jest tak naprawdę zbiorem obserwacji, czy też szkiców do powieści, które napisałby alter-ego pisarza science-fiction Vonneguta, Kilgore Trout, gdyby się za to zabrał. Założenie jest takie, że „nagła usterka w kontinuum czasoprzestrzennym” zmusiła wszystkich do powtórzenia okresu od 1991 do 2001 roku bez możliwości zmiany czegokolwiek.
W dniu 30 stycznia 2000 roku, ogień uderzył w nowojorski brown-stone Vonneguta; doznał on inhalacji dymem, ale przeżył.
.