Kiedy był nastolatkiem, mój syn często lubił oglądać zdjęcia moje i mojej żony zrobione, gdy byliśmy w szkole średniej. Śmiał się z fryzur, ubrań i okularów, które ludzie nosili „w tamtych czasach”. A kiedy skończył z wyśmiewaniem się, zwracaliśmy uwagę, że nikt nie jest odporny na mody i mody i że kiedyś jego dzieci będą prawdopodobnie równie rozbawione jego zdjęciami z liceum i trendami, które wtedy uważał za tak normalne.

Codzienna obserwacja potwierdza, że często przyjmujemy działania i postawy ludzi wokół nas. Trendy w ubiorze, muzyce, jedzeniu i rozrywce są oczywiste. Ale nasze poglądy na sprawy polityczne, kwestie religijne i styl życia również w pewnym stopniu odzwierciedlają postawy ludzi, z którymi wchodzimy w interakcje. Podobnie, na decyzje dotyczące zachowań takich jak palenie i picie wpływa to, czy ludzie, z którymi spędzamy czas, angażują się w te czynności. Psychologowie określają tę powszechną tendencję do działania i myślenia jak ludzie wokół nas jako konformizm.

Trendy w modzie służą jako dobre, a czasem żenujące, przykłady naszej własnej podatności na konformizm.

Konformizm

Co powoduje cały ten konformizm? Na początek, ludzie mogą posiadać wrodzoną skłonność do naśladowania działań innych. Chociaż zazwyczaj nie jesteśmy tego świadomi, często naśladujemy gesty, postawę ciała, język, tempo mówienia i wiele innych zachowań ludzi, z którymi wchodzimy w interakcje. Naukowcy odkryli, że to naśladowanie zwiększa więź między ludźmi i pozwala naszym interakcjom płynąć bardziej płynnie (Chartrand & Bargh, 1999).

Poza tą automatyczną tendencją do naśladowania innych, psychologowie zidentyfikowali dwa podstawowe powody konformizmu. Pierwszym z nich jest wpływ normatywny. Kiedy działa wpływ normatywny, ludzie idą razem z tłumem, ponieważ martwią się o to, co inni o nich myślą. Nie chcemy wyglądać na odbiegających od normy lub stać się obiektem krytyki tylko dlatego, że lubimy inny rodzaj muzyki lub ubieramy się inaczej niż wszyscy. Dopasowanie się przynosi również nagrody, takie jak koleżeństwo i komplementy.

Jak potężny jest wpływ normatywny? Rozważmy klasyczne badanie przeprowadzone wiele lat temu przez Solomona Ascha (1956). Uczestnikami byli studenci college’u płci męskiej, którzy zostali poproszeni o zaangażowanie się w pozornie proste zadanie. Eksperymentator stojący w odległości kilku stóp trzymał w górze kartę, która przedstawiała jedną linię po lewej stronie i trzy linie po prawej stronie. Zadaniem uczestnika było powiedzenie na głos, która z trzech linii po prawej stronie jest tej samej długości co linia po lewej. Szesnaście kart było prezentowanych po kolei, a prawidłowa odpowiedź na każdej z nich była tak oczywista, że zadanie stało się nieco nudne. Z wyjątkiem jednej rzeczy. Uczestnik nie był sam. W rzeczywistości w pokoju znajdowało się sześć innych osób, które również udzielały na głos swoich odpowiedzi na pytanie o ocenę linii. Co więcej, choć udawali oni współuczestników, w rzeczywistości byli konfidentami pracującymi z eksperymentatorem. Prawdziwy uczestnik był tak usadzony, że zawsze udzielał odpowiedzi po usłyszeniu tego, co mówiło pięciu innych „uczestników”. Wszystko szło gładko aż do trzeciej próby, kiedy to w niewytłumaczalny sposób pierwszy „uczestnik” udzielił ewidentnie błędnej odpowiedzi. Pomyłka mogłaby być zabawna, gdyby nie to, że drugi uczestnik udzielił tej samej odpowiedzi. Podobnie było z trzecim, czwartym i piątym uczestnikiem. Nagle prawdziwy uczestnik znalazł się w trudnej sytuacji. Jego oczy mówiły mu jedno, ale pięć na pięć osób najwyraźniej widziało coś innego.

Przykłady kart użytych w eksperymencie Ascha. Jak silny jest wpływ normatywny? Czy uległbyś pokusie udzielenia wyraźnie błędnej odpowiedzi, jak zrobiło to wielu uczestników eksperymentu Ascha, aby lepiej dopasować się do myśli grupy rówieśników?

Jedną rzeczą jest noszenie włosów w określony sposób lub lubienie określonych pokarmów, ponieważ wszyscy wokół nas to robią. Ale czy uczestnicy celowo udzieliliby błędnej odpowiedzi tylko po to, by dostosować się do innych uczestników? Konfederaci jednolicie udzielili błędnych odpowiedzi na 12 z 16 prób, a 76 procent uczestników przynajmniej raz zgodziło się z normą i również udzieliło błędnej odpowiedzi. W sumie dostosowali się oni do grupy w jednej trzeciej z 12 prób testowych. Chociaż możemy być pod wrażeniem, że w większości przypadków uczestnicy odpowiadali szczerze, większość psychologów uważa za niezwykłe, że tak wielu studentów poddało się presji grupy, zamiast wykonać zadanie, do którego się zgłosili. W prawie wszystkich przypadkach uczestnicy wiedzieli, że udzielają nieprawidłowej odpowiedzi, ale ich obawa o to, co ci inni ludzie mogą o nich myśleć, obezwładniła ich pragnienie zrobienia tego, co należy.

Wariacje procedur Ascha były przeprowadzane wielokrotnie (Bond, 2005; Bond & Smith, 1996). Obecnie wiemy, że wyniki są łatwe do powtórzenia, że istnieje wzrost zgodności z większą liczbą konfederatów (do około pięciu), że nastolatki są bardziej podatne na konformizm niż dorośli, i że ludzie konformizują się znacznie rzadziej, gdy wierzą, że konfederaci nie usłyszą ich odpowiedzi (Berndt, 1979; Bond, 2005; Crutchfield, 1955; Deutsch & Gerard, 1955). To ostatnie odkrycie jest zgodne z koncepcją, że uczestnicy zmieniają swoje odpowiedzi, ponieważ są zaniepokojeni tym, co inni o nich myślą. Wreszcie, chociaż efekt ten obserwujemy praktycznie w każdej badanej kulturze, więcej zgodności występuje w krajach kolektywistycznych, takich jak Japonia i Chiny, niż w krajach indywidualistycznych, takich jak Stany Zjednoczone (Bond & Smith, 1996). W porównaniu z kulturami indywidualistycznymi, ludzie żyjący w kulturach kolektywistycznych przywiązują większą wagę do celów grupy niż do indywidualnych preferencji. Są również bardziej zmotywowani do utrzymania harmonii w swoich stosunkach interpersonalnych.

Innym powodem, dla którego czasami idziemy razem z tłumem, jest to, że ludzie są często źródłem informacji. Psychologowie określają ten proces mianem wpływu informacyjnego. Większość z nas, przez większość czasu, jest zmotywowana do robienia tego, co słuszne. Jeśli społeczeństwo uważa, że powinniśmy wrzucać śmieci do odpowiedniego pojemnika, mówić cicho w bibliotekach i dawać napiwek kelnerowi, to większość z nas tak właśnie zrobi. Ale czasami nie jest jasne, czego oczekuje od nas społeczeństwo. W takich sytuacjach często polegamy na normach opisowych (Cialdini, Reno, & Kallgren, 1990). Oznacza to, że postępujemy tak, jak postępuje większość ludzi – lub większość ludzi takich jak my. Nie jest to strategia nierozsądna. Inni ludzie często posiadają informacje, których my nie posiadamy, zwłaszcza gdy znajdujemy się w nowych sytuacjach. Jeśli kiedykolwiek byłeś częścią rozmowy, która przebiegała w następujący sposób,

„Czy uważasz, że powinniśmy?”
„Jasne. Wszyscy inni to robią.”,

doświadczyłeś mocy wpływu informacyjnego.

Wysiłki mające na celu wpłynięcie na ludzi, aby angażowali się w zdrowsze lub bardziej zrównoważone zachowania, skorzystały z wpływu informacyjnego. Na przykład, hotele były w stanie znacznie zwiększyć liczbę osób, które ponownie używają ręczników kąpielowych (zmniejszając zużycie wody i energii) poprzez informowanie ich na znakach w ich pokojach, że ponowne użycie ręczników jest typowym zachowaniem innych gości hotelowych.

Jednakże nie zawsze jest łatwo uzyskać dobrą informację opisową o normie, co oznacza, że czasami polegamy na błędnym pojęciu normy, kiedy decydujemy, jak powinniśmy się zachowywać. Dobry przykład tego, jak źle postrzegane normy mogą prowadzić do problemów, można znaleźć w badaniach nad upijaniem się wśród studentów college’u. Nadmierne picie jest poważnym problemem. Nadmierne picie alkoholu jest poważnym problemem na wielu kampusach (Mita, 2009). Istnieje wiele powodów, dla których studenci piją w nadmiernych ilościach, ale jednym z najważniejszych jest postrzeganie przez nich norm opisowych. To, ile piją studenci, jest silnie skorelowane z tym, ile ich zdaniem pije przeciętny student (Neighbors, Lee, Lewis, Fossos, & Larimer, 2007). Niestety, uczniowie nie są zbyt dobrzy w dokonywaniu tej oceny. Zauważają hałaśliwego, mocno pijącego gościa na imprezie, ale nie biorą pod uwagę wszystkich studentów, którzy na niej nie byli. W rezultacie studenci zazwyczaj przeceniają normę opisową dotyczącą picia alkoholu przez studentów (Borsari & Carey, 2003; Perkins, Haines, & Rice, 2005). Większość studentów uważa, że spożywa znacznie mniej alkoholu niż wynosi norma, co jest błędem w obliczeniach i prowadzi do niebezpiecznego popychania w kierunku coraz większej i bardziej nadmiernej konsumpcji alkoholu. Z pozytywnej strony, dostarczanie uczniom dokładnych informacji na temat norm picia alkoholu okazało się zmniejszać nadmierne picie (Burger, LaSalvia, Hendricks, Mehdipour, & Neudeck, 2011; Neighbors, Lee, Lewis, Fossos, & Walter, 2009).

Badacze wykazali moc norm opisowych w wielu dziedzinach. Właściciele domów zmniejszyli ilość zużywanej energii, gdy dowiedzieli się, że zużywają więcej energii niż ich sąsiedzi (Schultz, Nolan, Cialdini, Goldstein, & Griskevicius, 2007). Studenci wybierali zdrową żywność, gdy byli przekonani, że inni studenci dokonali takiego wyboru (Burger i in., 2010). Goście hotelowi byli bardziej skłonni do ponownego użycia swoich ręczników, gdy wieszak w łazience mówił im, że tak właśnie robi większość gości (Goldstein, Cialdini, & Griskevicius, 2008). I więcej osób zaczęło korzystać ze schodów zamiast windy, gdy poinformowano ich, że zdecydowana większość ludzi korzysta ze schodów, aby wejść na jedno lub dwa piętra (Burger & Shelton, 2011).

Upodleganie

Chociaż ludzie wokół nas mogą wpływać na nas bardziej, niż to rozpoznajemy, to to, czy dostosujemy się do normy, zależy od nas. Ale czasami decyzje o tym, jak postępować, nie są takie proste. Czasami jesteśmy kierowani przez silniejszą osobę do robienia rzeczy, których być może nie chcemy robić. Naukowcy badający posłuszeństwo interesują się tym, jak ludzie reagują, gdy otrzymują rozkaz lub polecenie od kogoś cieszącego się autorytetem. W wielu sytuacjach posłuszeństwo jest czymś dobrym. Od najmłodszych lat jesteśmy uczeni posłuszeństwa wobec rodziców, nauczycieli i policjantów. Ważne jest również, aby wykonywać polecenia sędziów, strażaków i ratowników. A wojsko przestałoby funkcjonować, gdyby żołnierze przestali słuchać rozkazów przełożonych. Ale posłuszeństwo ma też swoją ciemną stronę. W imię „wykonywania rozkazów” lub „po prostu wykonywania swojej pracy” ludzie mogą naruszać zasady etyczne i łamać prawo. Co bardziej niepokojące, posłuszeństwo często leży u podstaw niektórych z najgorszych ludzkich zachowań – masakr, okrucieństw, a nawet ludobójstwa.

Zdjęcia ofiar kambodżańskiego dyktatora Pol Pota. W latach 1975-79 armia Czerwonych Khmerów posłusznie wykonywała rozkazy egzekucji dziesiątek tysięcy cywilów.

To właśnie ta niepokojąca strona posłuszeństwa doprowadziła do jednych z najsłynniejszych i najbardziej kontrowersyjnych badań w historii psychologii. Milgram (1963, 1965, 1974) chciał wiedzieć, dlaczego tak wielu skądinąd porządnych obywateli niemieckich zgodziło się z brutalnością nazistowskich przywódców podczas Holokaustu. „Ta nieludzka polityka mogła powstać w umyśle jednej osoby”, napisał Milgram (1963, s. 371), „ale mogła być realizowana na masową skalę tylko wtedy, gdy bardzo duża liczba osób wykonywała rozkazy.”

Aby zrozumieć to posłuszeństwo, Milgram przeprowadził serię badań laboratoryjnych. We wszystkich z wyjątkiem jednej odmiany podstawowej procedury, uczestnikami byli mężczyźni rekrutowani ze społeczności otaczającej Uniwersytet Yale, gdzie przeprowadzano badania. Obywatele ci zgłosili się do eksperymentu, który, jak sądzili, miał dotyczyć uczenia się i pamięci. W szczególności powiedziano im, że badania dotyczą wpływu karania na uczenie się. W każdej sesji brały udział trzy osoby. Jedna z nich była uczestnikiem. Drugą był eksperymentator. Trzeci był konfidentem, który udawał innego uczestnika.

Eksperymentator wyjaśnił, że badanie polegało na teście pamięciowym i że jeden z mężczyzn będzie nauczycielem, a drugi uczniem. Dzięki sfałszowanemu rysunkowi, prawdziwemu uczestnikowi zawsze przypisywano rolę nauczyciela, a konfident był zawsze uczniem. Nauczyciel obserwował, jak uczeń został przywiązany do krzesła, a do jego nadgarstka przyczepiono elektrody. Następnie nauczyciel przechodził do pokoju obok, gdzie siadał przed dużą metalową skrzynką, którą eksperymentator określił jako „generator wstrząsów”. Z przodu skrzynki znajdowały się wskaźniki i światła, a na szczególną uwagę zasługuje seria 30 dźwigni umieszczonych w dolnej części. Każda dźwignia była oznaczona wartością napięcia, zaczynając od 15 woltów i zwiększając je co 15 woltów do 450 woltów. Etykiety informowały również o sile wstrząsów, zaczynając od „Lekki wstrząs”, a kończąc na „Niebezpieczeństwo: Poważny wstrząs” na końcu. Ostatnie dwie dźwignie były po prostu oznaczone czerwonym napisem „XXX”.

Przez mikrofon nauczyciel przeprowadził test pamięciowy dla ucznia znajdującego się w sąsiednim pokoju. Uczeń odpowiadał na pytania wielokrotnego wyboru naciskając jeden z czterech przycisków, które były ledwo w zasięgu jego przywiązanej ręki. Jeśli nauczyciel widział, że po jego stronie ściany zapaliła się prawidłowa odpowiedź, po prostu przechodził do następnego elementu. Jeśli jednak uczeń pomylił się, nauczyciel naciskał jedną z dźwigni i w ten sposób wymierzał uczniowi karę. Nauczyciel został poinstruowany, aby zacząć od dźwigni 15 V i przesuwać się w górę do następnego najwyższego wstrząsu za każdą kolejną błędną odpowiedź.

W rzeczywistości, uczeń nie otrzymał żadnego wstrząsu. Popełnił on jednak wiele błędów na teście, co zmusiło nauczyciela do stosowania coraz silniejszych, jego zdaniem, wstrząsów. Celem badania było sprawdzenie, jak daleko nauczyciel się posunie, zanim odmówi kontynuacji. Pierwsza wskazówka dla nauczyciela, że coś jest nie tak, pojawiła się po naciśnięciu dźwigni 75 V i usłyszeniu przez ścianę, jak uczeń mówi „Ugh!”. Reakcje ucznia stawały się coraz silniejsze i głośniejsze z każdym naciśnięciem dźwigni. Przy napięciu 150 V uczeń krzyknął: „Eksperymentator! To wszystko. Zabierz mnie stąd. Mówiłem ci, że mam problemy z sercem. Teraz moje serce zaczyna mi dokuczać. Zabierzcie mnie stąd, proszę. Moje serce zaczyna mi dokuczać. Nie chcę iść dalej. Wypuść mnie.”

Diagram eksperymentu Milgrama, w którym „nauczyciel” (T) został poproszony o dostarczenie (rzekomo) bolesnego wstrząsu elektrycznego „uczniowi” (L). Czy dzisiaj ten eksperyment zostałby zatwierdzony przez komisję rewizyjną?

Rola eksperymentatora polegała na zachęcaniu uczestnika do kontynuacji. Jeśli w którymkolwiek momencie nauczyciel prosił o zakończenie sesji, eksperymentator odpowiadał zdaniami typu: „Eksperyment wymaga, abyś kontynuował”, „Nie masz innego wyboru, musisz kontynuować”. Eksperymentator kończył sesję dopiero wtedy, gdy nauczyciel cztery kolejne razy stwierdził, że nie chce jej kontynuować. Przez cały czas protesty ucznia nasilały się z każdym szokiem. Po 300 woltach uczeń odmówił odpowiedzi na kolejne pytania, co skłoniło eksperymentatora do stwierdzenia, że żadna odpowiedź nie powinna być uznana za błędną. Po 330 woltach, pomimo gwałtownych protestów ucznia po poprzednich wstrząsach, nauczyciel słyszał tylko ciszę, co sugerowało, że uczeń jest teraz fizycznie niezdolny do odpowiedzi. Gdy nauczyciel osiągnął 450 woltów – koniec generatora – eksperymentator powiedział mu, aby kontynuował naciskanie dźwigni 450 woltów za każdą błędną odpowiedź. Dopiero gdy nauczyciel nacisnął dźwignię 450 V trzy razy, eksperymentator ogłosił, że badanie się skończyło.

Gdybyś był uczestnikiem tych badań, co byś zrobił? Praktycznie każdy mówi, że zatrzymałby się na wczesnym etapie procesu. I większość ludzi przewiduje, że bardzo niewielu uczestników, jeśli w ogóle, kontynuowałoby naciskanie aż do 450 woltów. A jednak w opisanej tu podstawowej procedurze 65% uczestników kontynuowało podawanie wstrząsów do samego końca sesji. Nie byli to brutalni, sadystyczni ludzie. Byli to zwykli obywatele, którzy mimo to postępowali zgodnie z instrukcjami eksperymentatora, by zadawać niewinnej osobie wstrząsy elektryczne, które w ich mniemaniu były bolesne, jeśli nie niebezpieczne. Niepokojącą implikacją tych odkryć jest to, że w odpowiednich okolicznościach każdy z nas może być zdolny do działania w bardzo nietypowy i być może bardzo niepokojący sposób.

Milgram przeprowadził wiele wariantów tej podstawowej procedury, aby zbadać niektóre z czynników wpływających na posłuszeństwo. Odkrył, że wskaźniki posłuszeństwa spadały, gdy uczeń znajdował się w tym samym pomieszczeniu co eksperymentator, a jeszcze bardziej spadały, gdy nauczyciel musiał fizycznie dotknąć ucznia, aby wymierzyć mu karę. Uczestnicy byli również mniej chętni do kontynuowania procedury po tym, jak widzieli innych nauczycieli odmawiających naciskania dźwigni wstrząsów, a także byli znacząco mniej posłuszni, gdy instrukcje do kontynuowania pochodziły od osoby, którą uważali za innego uczestnika, a nie od eksperymentatora. Wreszcie, Milgram stwierdził, że kobiety podążały za instrukcjami eksperymentatora w dokładnie takim samym tempie jak mężczyźni.

Badania nad posłuszeństwem Milgrama były przedmiotem wielu kontrowersji i dyskusji. Psychologowie nadal debatują nad tym, w jakim stopniu badania Milgrama mówią nam coś o okrucieństwach w ogóle, a o zachowaniu niemieckich obywateli podczas Holokaustu w szczególności (Miller, 2004). Z pewnością istnieją ważne cechy tego czasu i miejsca, których nie da się odtworzyć w laboratorium, takie jak wszechobecny klimat uprzedzeń i dehumanizacji. Inna kwestia dotyczy adekwatności wyników badań. Niektórzy twierdzą, że dziś jesteśmy bardziej świadomi niebezpieczeństw związanych ze ślepym posłuszeństwem niż wtedy, gdy badania były prowadzone w latach 60. Jednak wyniki częściowych i zmodyfikowanych replik procedur Milgrama przeprowadzonych w ostatnich latach sugerują, że ludzie reagują dziś na sytuację podobnie jak pół wieku temu (Burger, 2009).

Gdybyś był „nauczycielem” w eksperymencie Milgrama, czy zachowałbyś się inaczej niż większość, która dostarczała tego, co uważała za potężne wstrząsy 450 V?

Inny punkt kontrowersji dotyczy etycznego traktowania uczestników badań. Naukowcy mają obowiązek dbać o dobro swoich uczestników. Nie ma jednak wątpliwości, że wielu uczestników badań Milgrama doświadczyło silnego stresu, gdy przechodzili przez procedurę. Na swoją obronę, Milgram nie pozostawał obojętny na skutki tego doświadczenia dla swoich uczestników. W kwestionariuszach uzupełniających zdecydowana większość uczestników stwierdziła, że jest zadowolona z udziału w badaniach i uważa, że podobne eksperymenty powinny być przeprowadzane w przyszłości. Niemniej jednak, częściowo z powodu badań Milgrama, opracowano wytyczne i procedury mające na celu ochronę uczestników badań przed tego rodzaju doświadczeniami. Chociaż intrygujące odkrycia Milgrama pozostawiły nam wiele pytań bez odpowiedzi, przeprowadzenie pełnej replikacji jego eksperymentu pozostaje poza zasięgiem dzisiejszych standardów.

Wreszcie, warto również zauważyć, że chociaż wiele czynników wydaje się prowadzić do posłuszeństwa, istnieją również tacy, którzy nie byliby posłuszni. W jednej z konceptualnych replikacji badań Milgrama, przeprowadzonej na małej próbie we Włoszech, badacze analizowali moment, w którym około dwie trzecie próby odmówiło współpracy (Bocchiaro & Zimbardo, 2010). Badacze zidentyfikowali współczucie, etykę i uznanie sytuacji za problematyczną jako główne czynniki wpływające na odmowę. Tak więc, tak jak istnieją naciski na posłuszeństwo, istnieją również przypadki, w których ludzie mogą przeciwstawić się autorytetowi.

Psychologowie społeczni lubią mówić, że wszyscy jesteśmy pod wpływem ludzi wokół nas bardziej niż to rozpoznajemy. Oczywiście, każda osoba jest wyjątkowa i ostatecznie każdy z nas dokonuje wyborów dotyczących tego, jak będziemy lub nie będziemy działać. Ale dekady badań nad konformizmem i posłuszeństwem jasno pokazują, że żyjemy w świecie społecznym i że – na dobre i na złe – wiele z tego, co robimy, jest odzwierciedleniem ludzi, których spotykamy.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.