Nowa droga na nowy rok

Izajasz 60:1-6

Efezjan 3:1-12

Mateusz 2:1-12

Nowy rok zawsze przynosi poczucie nadziei, nieprawdaż? Poprzedni rok ze wszystkimi jego tragediami, problemami, rozczarowaniami, niepowodzeniami i smutkiem jest już za nami, a przed nami czysta karta.

Symbolizuje to w Sylwestra starzec z sierpem i nowonarodzone dziecko. Stare przeminęło, nowe nadeszło. Z gwizdami, klaksonami i imprezami, i prawdopodobnie jedząc i pijąc więcej niż powinniśmy, powitaliśmy nowy rok. Jednak pod radością i śmiechem kryje się dojmujące uczucie – wszystko jest wciąż takie samo, nic się tak naprawdę nie zmieniło. Jeśli cokolwiek, przechodząc z sezonu świateł, brokatu i kolęd do sezonu ciemnej, zimnej, ponurej zimy, tylko sprawia, że pustka gorzej, depresja głębiej.

Na pewno było wiele w wiadomościach, aby każdy przygnębiony. Jak napisał niedawno jeden z komentatorów w lokalnej gazecie: „Rzeczywistość zdaje się przygniatać na każdym kroku: epidemia Eboli, bezwzględny terror Państwa Islamskiego, miażdżące dysproporcje ekonomiczne w tym kraju, zgubna plaga rasizmu, globalne ocieplenie, bezdomność na naszym własnym 'podwórku’ na Cape Cod”, a także plaga nielegalnych narkotyków, szalejąca przemoc z użyciem broni palnej, itd. itp.

W tym nowym roku wielu z nas odczuwa również osobiste bóle lub niepokoje. Niektórzy z nas zmagają się z ważnymi decyzjami dotyczącymi głównego związku lub zadania do wykonania; niektórzy znają z pierwszej ręki potężne skutki upośledzającej choroby lub martwią się o problemy zdrowotne w nadchodzących miesiącach; niektórzy musieli niedawno poradzić sobie z poważną stratą; niektórzy zastanawiają się, czy damy sobie radę w nadchodzącym roku bez obecności kogoś, kto znaczył tak wiele; Niektórzy z nas czują się bardzo samotni, pomimo ludzi wokół nas; niektórzy z nas obawiają się starzenia lub tego, co może przynieść przyszłość; niektórzy zastanawiają się, czy marzenia zostaną kiedykolwiek zrealizowane, czy też nowy rok będzie jeszcze bardziej frustrujący i wypełniony uczuciem bezsensu niż poprzedni. Wielu z nas odczuwa ból lub niepokój w tym nowym roku. Jaki jest ten ból lub niepokój dla ciebie?

Kiedy czujemy się w ten sposób, pokusą jest pozostać przy tym, co znane i wygodne, wczołgać się z powrotem do łóżka i podciągnąć kołdrę, lub zakraść się do żłóbka z Jezusem, gdzie jest ciepło, bezpiecznie i pewnie. Pokusa polega na tym, aby pozostać tam, gdzie jesteśmy – w ciemnych szczelinach depresji lub porażki, w lęku lub obawach, w głębokich koleinach samowystarczalności, nudy lub letargu.

Tradycja mówi, że było ich trzech; Biblia nie mówi, ilu. W średniowieczu nadano im imiona: Caspar, Melchior i Balthasar; w Biblii są bezimienni. Magowie zostali zidentyfikowani jako królowie, prawdopodobnie odzwierciedlając nasz dzisiejszy fragment z Księgi Izajasza. Historia w Ewangelii Mateusza mówi o królach i mędrcach, ale są to ludzie oprócz Magów. Królami są: Herod, bezwzględny tyran, który nie zatrzymuje się przed niczym, aby osiągnąć swoje cele; oraz Jezus, bezbronne i bezradne niemowlę, które staje się znane jako Król Królów, niemowlę, które wyrasta na władcę, którego moc jest ukryta w pokorze. Mędrcy są arcykapłani i uczeni w Piśmie, dobrze zorientowani w Piśmie Świętym, którzy zostali wezwani przez Heroda, aby powiedzieć mu, gdzie ten tak zwany król żydowski miał się urodzić.

Magowie ze Wschodu są dociekliwi, żądni przygód, posłuszni swojemu powołaniu i nie szukają zaszczytów dla siebie. Uniżają się przed Chrystusowym Dzieciątkiem i składają dary ofiarne o wielkiej wartości. Krótko mówiąc, bardziej pasują do obrazu sług niż królewskiej rodziny czy osób obdarzonych najwyższą mądrością, a zatem są dla nas wzorem do naśladowania. Ale to, co robią na końcu tej historii, jest szczególnie interesujące tego ranka. Mateusz mówi, że zostali oni ostrzeżeni we śnie, aby nie wracali do Heroda. W Biblii sny są ważnym przewodnikiem dla Boga, który komunikuje się z ludźmi. Mogą być również dla nas, bo jak mówimy w UCC, „Bóg wciąż przemawia.”

Magowie, po złożeniu swoich darów, zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa powrotu do Heroda i odchodzą „do swojego kraju inną drogą.” Nie zatrzymują się, aby rozkoszować się pięknem Dzieciątka. Nie pozostają tam, gdzie jest wygodnie i bezpiecznie. Wyruszają stamtąd inną drogą, nową drogą, inną niż ta, którą do tej pory podróżowali. Idą dalej w swojej podróży życia, tak jak i my musimy iść dalej. Dla nas żłóbek jest tylko jednym z przystanków na naszej drodze wiary. I chociaż spokój żłóbka może nas głęboko poruszyć, to nigdy nie powinien nas zniewolić. Reszta podróży Chrystusa, a także naszej podróży, pozostaje do przebycia.

Jak wkraczamy w ten nowy rok, tak dobrze ucieleśniony w duchu Epifanii i w rzeczywistości, w której życie toczy się dalej, słuszne pytanie, które powinniśmy zadać, brzmi: „jak możemy iść dalej?”. Odpowiedź można znaleźć w refrenie starej kościelnej pieśni obozowej, którą pewnie wielu z was pamięta: „Powstań i świeć”. Izajasz mówi narodowi izraelskiemu: „Powstań, świeć, bo przyszła twoja światłość…”. Oni nie muszą już żyć w ciemności – my też nie. Powstań i świeć, wstań, zacznij od nowa – jest jeszcze więcej do zrobienia! W tym nowym roku są nowe drogi do przebycia. Ale są też potężne siły, które działają przeciwko tej dyrektywie. Apatia, brak pewności siebie, nasz stan fizyczny lub psychiczny, skrajna ostrożność lub nieśmiałość – wszystko to ma tendencję do powstrzymywania nas. Gorszy od każdego z nich jest strach – obezwładniający, paraliżujący, unieruchamiający strach.

Czasem na początku XIX wieku, pewnej ciemnej zimowej nocy, zmęczony podróżnik po raz pierwszy dotarł do brzegów potężnej Missisipi. W zasięgu wzroku nie było żadnego mostu, a lód pokrywał wodę jak okiem sięgnąć. Czy odważyłby się przejść na drugą stronę? Czy lód wytrzyma jego ciężar? Pilnie potrzebował dostać się na drugą stronę, więc w końcu, po wielu wahaniach, ze strachem i drżeniem, zaczął ostrożnie pełzać na rękach i kolanach po powierzchni lodu. Rozkładając w ten sposób swój ciężar, miał nadzieję, że lód pod nim nie pęknie. Mniej więcej w połowie drogi usłyszał za sobą hałas, odwrócił się i zobaczył mężczyznę prowadzącego sanie wypełnione węglem, który zaczynał przeprawiać się przez rzekę. I oto podróżnik był na rękach i kolanach. Mężczyzna, jego koń i sanie pełne węgla przejechali obok niego i zniknęli z pola widzenia, przez tę samą rzekę lodu, po której on się skradał!

Ty i ja jesteśmy czasami jak ten podróżnik, prawda? Strach, jakkolwiek byśmy go nie nazwali, może nam przeszkodzić w zrobieniu tak wielu rzeczy. Ostrożnie, nieśmiało, z drżeniem podchodzimy do Bożych obietnic, tak jakby lekkość naszego kroku mogła uczynić te obietnice pewniejszymi, a jednocześnie wątpimy, czy są one prawdziwe. Bóg obiecał, że będzie z nami – uwierz w tę obietnicę! Bóg obiecał, że będzie nas podtrzymywał bez względu na wszystko – uwierz w tę obietnicę! Bóg obiecał dać nam zwycięstwo nad wszystkimi naszymi duchowymi wrogami – uwierz w tę obietnicę! Bóg obiecał udzielić nam pełnego i darmowego przebaczenia naszych grzechów przez i z powodu Jezusa Chrystusa, naszego nowonarodzonego Zbawiciela – uwierz w tę obietnicę! Nie załamuj się nad tymi obietnicami, jakby były zbyt kruche, by cię utrzymać. Stań na nich, pewny, że Bóg jest tak dobry, jak Jego słowo, i że nasz żywy, kochający Pan spełni je tak, jak obiecał. Może słyszałeś wyrażenie: „nawet jeśli jesteś na dobrej drodze, zostaniesz przejechany, jeśli tylko będziesz tam siedział!”. To prawda! Tak więc w tym nowym roku wstańmy i zacznijmy działać. Powstańmy i świećmy, wiedząc, że to Boże światło wzmacnia światło w nas.

To brzmi jak wspaniałe postanowienie noworoczne, nieprawdaż? Ale nie będzie ono kompletne, dopóki nie skończymy refrenu starej obozowej piosenki i nie „oddamy Bogu chwały”. Czynimy to poprzez wdzięczne życie, dziękując Bogu za błogosławieństwa, które otrzymaliśmy i dzieląc się Dobrą Nowiną z innymi. Czynimy to indywidualnie i razem jako Kościół. Misją kościoła, jak Paweł sugeruje Efezjanom, jest odzwierciedlanie światła Chrystusa, wskazywanie na dzieło Chrystusa w świecie, ogłaszanie odkupienia dokonanego przez Chrystusa, ujawnianie tajemnicy, czynienie znanym Bożej mądrości, ale być może najważniejsze, odzwierciedlanie i naśladowanie miłości i uczynków miłosierdzia Chrystusa. I to jest także nasza indywidualna misja. Jak śpiewaliśmy w naszym pierwszym hymnie, musimy „opowiadać na górze, na wzgórzach i wszędzie, że narodził się Jezus Chrystus” – i że sami narodziliśmy się i zostaliśmy objęci światłem Chrystusa.

Rose Crawford była niewidoma przez pierwsze pięćdziesiąt lat swojego życia, aż pewnego dnia dowiedziała się, że istnieje operacja, która może przywrócić jej wzrok. I tak przeszła tę operację. Możecie sobie wyobrazić jej zachwyt i radość, gdy zobaczyła światło i kolory, obrazy ludzi i piękno natury, których nigdy wcześniej nie widziała. Niestety, Rose mogła mieć tę operację dwadzieścia lat wcześniej. Niepotrzebnie była niewidoma przez dwadzieścia lat, ponieważ nie wiedziała o operacji i założyła, że jest skazana na życie w ciemności. Nikt nie powiedział jej o operacji przywracającej wzrok. Nikt nie powiedział jej, że nie musi już dłużej żyć w ciemności. Miliony ludzi żyją dziś w duchowej ciemności, ponieważ nikt im nie powiedział, że nie muszą już tam żyć. Część dawania Bogu chwały jest dzielenie się światłem chwały Chrystusa z innymi.

Na krótko przed Bożym Narodzeniem, byłem w Stop and Shop w Dennis, podnosząc kilka artykułów spożywczych. Zauważyłem dzwonek na zewnątrz sklepu, kiedy wszedłem, i zdecydowałem, że zrobię mały wkład na drodze do wyjścia. Zrobiłem to, a młoda kobieta, która dzwoniła kiwnęła głową i uśmiechnęła się „dziękuję”. Domyślam się, że mogła nie być w stanie mówić, ponieważ następnie pokazała mi tablet komputerowy, na którym było napisane kilka słów. Wszyscy wiemy, że ludzie z Armii Zbawienia są zazwyczaj bardziej ewangelikalni niż wielu z nas, „zamrożonych wybrańców” protestantów głównego nurtu – prawda? Cóż, zgodnie z formą, ten dzwonek był na zewnątrz, szerząc ewangelię. Na tabliczce były takie słowa: „Czy wiesz, jak bardzo Jezus cię kocha?”. Uśmiechnąłem się i odpowiedziałem: „Tak, wiem! Dziękuję i Wesołych Świąt!”. Kiedy szedłem do samochodu, pomyślałem: „Wow! To było fajne!”. Mówiąc o dzieleniu się światłem chwały Chrystusa z innymi. Ona robiła to bardzo skutecznie.

Każdy z nas ma przed sobą nową drogę w nowym roku. Jest to inna droga, inna niż wszystkie, którymi podróżowaliśmy wcześniej. Kiedy ruszamy w dół tej drogi, nie wiedząc, co na niej zastaniemy, nie wiedząc dokładnie, dokąd zmierzamy, możemy być pocieszeni wiedząc, że na pewno światło idzie z nami, prowadząc nas, kierując nami, wskazując nam drogę. Bóg będzie z nami w naszych podróżach tą nową drogą, która jest przed nami. Nawet teraz Bóg wzywa każdego z nas, kimkolwiek jesteśmy, niezależnie od okoliczności, wzywa nas, abyśmy wstali z naszych rąk i kolan, abyśmy przestali się skradać, powstali i zajaśnieli, i kontynuowali podróż, oddając Bogu chwałę i dzieląc się Dobrą Nowiną z innymi po drodze.

Niektórzy z nas mogą myśleć: „Cóż, to jest dobre dla młodszych, ale ja jestem za stary, aby myśleć o rozpoczynaniu jakiejkolwiek nowej drogi. Tony Robinson w ostatnim „Still Speaking Devotional” odpowiada z takim zapewnieniem: „Jest tu łaska nie tylko dla młodych, ale i dla starych, czy też starszych. Nie jest trudno, prawda, dostrzec możliwość nowego życia i nowych początków, kiedy jesteśmy młodzi lub w życiu młodych? Być może trudniej jest wyobrazić sobie taką łaskę i nowość, kiedy już dawno przekroczyliśmy ten okres życia, kiedy przyszłość nie jest już tak otwarta i pełna obietnic, jak się kiedyś wydawało. Tym bardziej więc powinniśmy przyjąć dar tej części historii, obietnicę łaski i nowego życia, nie tylko dla młodych, ale także dla tych, którzy już nie są młodzi. Łaska się zdarza, niespodzianka i nowe życie mogą przyjść, bez względu na nasz wiek. Poszukaj dziś niespodzianki Bożej łaski w swoim życiu, bez względu na to, w jakim jesteś wieku.

Wiersz sylwestrowy, na który się natknąłem, kończy się tymi słowami: „Z odwagą stawiamy czoła przyszłości, z ciepłą pamięcią wyśpiewujemy stary rok. Z nadzieją w naszych sercach i głosach stawiamy czoła wschodowi słońca, Bożemu nowemu świtowi.” Zaśpiewajmy więc nowy rok, śpiewając wspólnie refren tej starej pieśni: „Powstańcie i świećcie i dajcie Bogu chwałę, chwałę, Powstańcie i świećcie i dajcie Bogu chwałę, chwałę, Powstańcie i świećcie i dajcie Bogu chwałę, chwałę, Dzieci Pana”. Niech nadzieja zamieszka w naszych sercach i głosach, i niech ten wschód słońca, światło Chrystusa, świeci jasno nad każdym z nas, gdy będziemy podróżować po nowej drodze, którą będziemy przemierzać w tym nowym roku. Amen.

Rev. Kenneth C. Landall

Rabbi Elias Lieberman, „A Festival of Light, A Holiday of Hope”, Matters of Faith, Cape Cod Times, 12/13/14.

Russell Anderson, Lectionary Preaching Workbook, Series V, Cycle C, s. 56.

Mark A. Powell, Emphasis, Vol. 27, No. 5, 1/4/98.

Isabel Anders, The Christian Century, 12/18-25/85, s. 1168.

Steve Wing, The Autoillustrator, #2927.

Anderson, op. cit.

Anthony B. Robinson, Still Speaking Daily Devotional, „Grace for the Old Too”, 12/25/14.

Charles Michael Mills, Emphasis, op. cit.

Tradycyjna pieśń ludowa, autor nieznany.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.