Poniedziałek, 18 kwietnia. Deszcz minął, słońce świeci, a Wyspy Mokulua (Mokes) praktycznie zapraszają nas do siebie. Evan, lokalny przyjaciel, którego poznałem podczas wędrówki, i ja mamy ochotę wyjść i pozwiedzać po kilku burzliwych dniach spędzonych w środku. Więc ściągamy dwa kajaki mojej ciotki, Evan blokuje koła swoim zamkiem rowerowym, i wkładamy wszystkie nasze rzeczy do mojego kajaka, jako że w kajaku Evana brakuje niezbędnych klamer do przytrzymania pokrywy.
Wyjazd nie jest zbyt trudny. Mimo, że płyniemy pod wiatr, woda jest spokojna, a piękna pogoda sprawia, że trening ramion jest naprawdę przyjemny. Przepływamy nad rafami przy Lanikai, zauważając jak płytkie są, gdy wbijamy nasze GoProsy by filmować ryby.
Zbliżając się do pierwszej Moke, morze robi się trochę szalone z falami płynącymi na nas w dwóch różnych kierunkach z obu stron wyspy. Czekając na małą przerwę w falach, oboje udaje nam się bezpiecznie wejść i wyciągnąć nasze kajaki na brzeg. Słońce zniknęło, teraz ukryte przez grubą pokrywę chmur, ale jesteśmy zbyt rozproszeni przez parę fok, by się tym przejmować.
Spędzamy krótki czas na zwiedzaniu wyspy, zafascynowani surowymi klifami opadającymi w dół do pralki szalonych mórz. Ze względu na ogromne fale, niestety czujemy się zbyt niebezpiecznie, by dotrzeć do miejsca, z którego chcieliśmy skoczyć z klifu, więc zamiast tego siedzimy i obserwujemy. Evan zauważa, że ocean jest znacznie bardziej agresywny niż ostatnim razem, gdy tu był. „To takie pokorne, widzieć potęgę fal. Wyobraź sobie, jak by to było, gdybyś nagle został wessany. Jak mały i kruchy byś się czuł.” Evan says.
Z pogodą poważnie zmieniającą się, a morze coraz bardziej szalone przez minutę, decydujemy się pominąć drugą stronę wyspy i udać się z powrotem do Kailua zamiast. Cudem, obaj z powodzeniem odpalamy nasze kajaki z wyspy, całkiem zadowoleni z siebie, że nie zostaliśmy przewróceni przez wielokierunkowe fale. Ale jak się wkrótce przekonamy, największe wyzwanie tego dnia jest jeszcze przed nami.
Więc tutaj popełniamy błąd. Zaczynamy wiosłować z powrotem prosto w kierunku Kailua, co oznacza, że płyniemy również bezpośrednio w kierunku rafy. Choć wcześniej była spokojna i łatwa do przejścia, teraz jest oblewana przez ciężkie fale. „Evan, powinniśmy ją obejść i wiosłować równolegle do plaży, zanim wejdziemy do środka” – krzyczę, gdy mój kajak wznosi się ponad rosnącą falę. Ale jest już za późno dla Evana, który jest jakieś 10 metrów bliżej brzegu niż ja. I catch a glimpse of Evan’s kayak being carried away as I paddle out past the looming set of large waves, and by the time I make it past the waves and turn around again there’s no sign of him or his kayak at all.
I wonder if I should I go back and try to help? Ale nie tylko myśl o tym, że fala może mnie przewrócić jest przerażająca, ale mam też w kajaku wszystkie nasze rzeczy, w tym telefony, portfele i GoProsy. Nie mogę ryzykować utraty tego wszystkiego. Poza tym, myślę, on musi być w kierunku brzegu, jak ja nawet nie widzę go.
Chociaż jestem teraz prawdopodobnie bezpieczny od wszelkich łamiących się fal, jestem dobrze na morzu i bardzo daleko od mojej strefy komfortu. W dodatku jestem sam. Zaczynam wiosłować równolegle do plaży z powrotem w kierunku Kailua. Nie dość, że woda jest wzburzona z białymi falami i ogromnymi podmuchami, to jeszcze wiatr, który myślałem, że będę płynął razem z nią, zmienił się. Kiedy idziesz na roundtrip, zazwyczaj nie oczekujesz wiosłować pod wiatr w obie strony, ale tym razem nie mam wyboru.
Jestem tak daleko, że nie mogę nawet zobaczyć płaską wyspę, gdzie staram się celować. I bez względu na to, jak mocno wiosłuję po prawej stronie, mój kajak ciągle skręca w prawo i kieruje się w stronę morza. Wszystko, czego pragnę, to znaleźć się z powrotem na lądzie. Moje ramiona jeszcze nigdy tak bardzo nie bolały i chcę się poddać. Widzę w oddali innego kajakarza i zaczynam krzyczeć o pomoc. Nie ma mowy, żeby mnie usłyszał przy takim wietrze, uświadamiam sobie. Wygląda na to, że będę musiał wiosłować w siebie.
Z każdym swell, modlę się, że nie zamieni się w łamanie fali. Myślę sobie, że jeśli mój kajak się wywróci, będę musiał rzucić wszystko i dopłynąć do brzegu. 45 minut ciężkiej pracy później, w końcu dostrzegam płaską wyspę, a kilka sekund później żółw morski wyskakuje tuż obok mojego kajaka. Ok, zaczyna się robić ciekawie… Dopływam do zatoki i choć nadal wieje, woda jest dużo spokojniejsza. Jest tam około 15 kitesurferów korzystających z wiatrów.
W końcu podciągam się do plaży, nigdy tak nie cieszyłem się z wyjścia z wody. Przechodząca obok rodzina wyczuwa, że coś jest nie tak i pyta co się stało. Opowiadam im, jak zostałam oddzielona od Evana na około godzinę i że nie mam pojęcia, czy dotarł na plażę, czy nadal jest uwięziony gdzieś w oceanie. Nawet jeśli dotarł do brzegu, nie mogę się z nim skontaktować, bo mam jego telefon. Rodzina wykręca 911 i daje mi swój telefon. Policja przekierowuje mnie do biura ratownictwa, które nie ma żadnych raportów z akcji ratunkowej. Zgaduję, że będę musiał po prostu chodzić w dół do Lanikai i nadzieję go znaleźć.
Skoro nie znam kodu do Evan blokady roweru, nie mogę uzyskać dostęp do kół, aby toczyć mój kajak do domu. Oczywiście, że nie, w przeciwnym razie ta cała męka byłaby zbyt łatwa. Piszę SMS-a do cioci Jane o problemie, a ona i jej dwóch przyjaciół pomaga mi odzyskać kajak. Tak jak Jane i ja jesteśmy o dysku w dół do Lanikai i szukać Evan, podchodzi do domu, zarówno z nas w szoku, że drugi jest w porządku.
Jak idę z nim z powrotem w dół do plaży, aby pomóc złapać jego kajak, dostaję usłyszeć jego stronę historii…
EVAN: Dla mnie to trwało 3 fale…
Pierwsza fala jest ogromna, jak wzgórze, i pamiętam spadając w dół po drugiej stronie łapiąc trochę powietrza. To jest moment, w którym wiem, że mam kłopoty. Druga fala przychodzi i nagle nie mogę nawet zobaczyć Christina, tylko ściana wody. I jeździć ten jeden, a to łamie się tuż za mną, a ja zdaję sobie sprawę, że jestem już o wiele za blisko rafy. Zaczynam wiosłować ciężko, ale trzecia fala jest już tutaj. Widzę Christina na krótką sekundę, zanim zniknie ponownie, a wszystko, co widzę, to góra wody przede mną. To jest już łamanie.
Jak mój kajak przechyla się pionowo, wiem, że nie ma mowy, żebym został w mojej łodzi na tym. Zostaję uderzony z tak niesamowitą siłą, że zostaję wyrzucony z kajaka. Widzę jak mój kajak się obraca, a potem całkowicie znika. Nagle jestem zupełnie sam i trzymam w ręku tylko wiosło. Nie ma śladu ani po mojej łodzi, ani po Christinie.
Czuję się tak, jakby nagle zagubiony na morzu. To jest przerażające. Zaczynam płynąć do brzegu, który jest dość daleko. Przy następnej fali widzę mój kajak i jestem zaskoczony, jak daleko jest w rzeczywistości. Z trudem płynę trzymając się wiosła. Dopływam do łodzi, a teraz jestem już na rafie i jestem miotany przez fale. Próbuję chwycić się rafy, aby zyskać trochę stabilności i odwrócić kajak. Kiedy to robię, zdaję sobie sprawę, że pokrywa przedziału, w którym można przechowywać przedmioty, całkowicie odpadła i łódź jest całkowicie wypełniona wodą. Próbuję do niej wsiąść, ale oczywiście nie udaje mi się utrzymać równowagi i kolejna fala wysyła mnie w kierunku kolejnego bloku koralowców. Ten taniec trwa przez chwilę, a ja próbuję utrzymać równowagę i wydostać się z wody.
Zaczynam wołać o pomoc i machać ręką, kiedy mogę. Ale ludzie na plaży w ogóle mnie nie słyszą. Do diabła, ledwo ich widzę. Rozglądam się dookoła, w połowie drogi stojąc na koralowcu. Tak bardzo martwię się o Christinę, boję się, że jej też coś się stało. Zdaję sobie sprawę, jak bardzo jestem sam, po prostu utknął w oceanie wyczerpany, i wiem, że krwawię, więc martwię się o rekiny tygrysie, które czasami przychodzą do tego obszaru.
Słońce zaczęło schodzić i kończy mi się czas. Straciłem wiosło i trzymam łódkę pełną wody. W tym momencie uświadamiam sobie, że nikt nie przyjdzie mi z pomocą i jeśli chcę się z tego wydostać, będę musiał sam to wymyślić. Wierzę w siebie. Albo wyciągnę wodę z łodzi, albo się poddam i zacznę płynąć do brzegu. W ostatniej chwili zaczynam nabierać wodę z kajaka ręką. Jest to powolne, ale działa na tyle skutecznie, że myślę, że mi się uda. Jedna dobra fala zrujnuje moje postępy, ale w tym momencie woda wokół mnie wydaje się spokojniejsza. Nadal nieustannie poruszam łodzią wokół fal, które pojawiają się podczas chwytania rafy dla wsparcia i gorączkowego czerpania, kiedy tylko mogę.
Wydobywam tyle wody, że jestem gotów spróbować wejść do środka, martwiąc się, że kiedy to zrobię, po prostu się przewróci i cała ta praca pójdzie na marne. Ale tym razem się udaje i utrzymuję równowagę. Nie widzę nigdzie mojego wiosła, więc zaczynam płynąć do brzegu używając rąk. Wtedy widzę wiosło. Jest daleko po lewej stronie, ale i tak po nie sięgam, bo wiem, że z nim będę miał znacznie większe szanse. Chwytam wiosło bez problemu i zaczynam płynąć w stronę brzegu.
Między rafą a brzegiem woda jest spokojna, więc nie zatrzymuję się i kieruję się aż do Kailua, mając nadzieję znaleźć Christina. W końcu czuję się bezpiecznie. Czuję, że najgorsze już za mną. Prosto przede mną jest teraz niesamowity zachód słońca. Góry są wielowarstwowe z odcieniami fioletu, a tam są promienie złotego światła świecące z małej przestrzeni między dnem chmur i szczyty gór. Ta scena jest darem i błogosławieństwem.
Choć czuję się bezpiecznie, wszystko o czym mogę myśleć to Christina. Więc spieszę do brzegu, zawsze mając oko za mną, aby zobaczyć, czy ona wyskakuje. Jak podciągnąć się do brzegu, nie ma śladu po niej. Zmartwiony, pytam kobietę siedzącą na plaży, czy widziała fioletowy kajak. Widziała! Christina właśnie tam była i rozmawiała przez telefon. Jestem tak ulgę, jak wiem, że to w końcu się skończyło, i że oboje zrobiliśmy to. I wyścigu do domu jej ciotki w samą porę, aby znaleźć poszukiwanie partii przygotowuje się do głowy, aby mnie znaleźć. Cudownie jest widzieć miny wszystkich i dobrze jest stać na twardym gruncie, wiedząc, że ta niebezpieczna sytuacja jest już za mną. Teraz możemy się śmiać i dzielić dobrą historią.
Okazało się, że było trochę więcej przygód niż prosiliśmy, ale jak powiedział Evan, teraz możemy dzielić się niesamowitą historią. Plus, właśnie widziałem moją ciotkę Valerie ostatniej nocy po raz pierwszy od miesięcy, a pierwszą rzeczą, jaką powiedziała: „O mój boże, spójrz na te ramiona!” Widzisz, zawsze są pozytywy. 💪😂
As always, keep on livin’ pura vida ✌