Mój trener uważa mnie za mięczaka. Staje się to oczywiste podczas porannej jajecznicy i kawy, kiedy próbuję wyjaśnić, że za bardzo mnie naciska.

„Powinniśmy się dzisiaj uspokoić, żebym mógł odpocząć i odbudować siły”, mówię. Mija chwila, zanim on odsuwa się od stołu. „Rób, co chcesz”, mówi. Nagle moje jaja, podobnie jak moja odwaga, wydają się zimne i gumowe.

Jestem na rowerze BMX od trzech dni. Mój trener jeździ na nim od kilkudziesięciu lat. On jest właściwie czymś w rodzaju legendy: Nigel Sylvester, profesjonalny streetrider, którego seria internetowa, GO, zanotowała dziesiątki milionów wyświetleń. Jego Instagram jest mniej więcej taki, jak populacja Boise, Idaho, a Jay-Z ostatnio umieścił jego nazwisko w utworze Franka Oceana. Nigel, kiedy uderza w skocznie i szlifuje poręcze w parku, stosuje się do zasad dynamiki płynów. Widziałem jak wykonuje 180 i 360 z poręczy z taką łatwością, z jaką jesienne liście układają się w uporządkowany wir wiatrowy. Tak więc aprobata Nigela ma swoją wagę. A jego nagłe popadnięcie w apatię można interpretować tylko w jeden sposób. Mówi mi, że skoro ja się poddaję, to on też.

Nasz cel jest ambitny: w ciągu zaledwie pięciu dni próbuję nauczyć się podstawowych manewrów jazdy na BMX-ie. Nigel wyznaczył mi trasę w Coleman Park, pod nowojorskim mostem Manhattan Bridge. Chce zobaczyć jak wpadam na quarter pipe’a, zaliczam kilka skoków i wykonuję czysty footplant. Moim ostatnim trikiem będzie double-peg grind, który kończy się 8-metrowym dropem z powrotem na ziemię. (Właściwie upadek ma coś około 2,5 stopy, ale wszystko wydaje się większe, kiedy wyobrażasz sobie faceeplanting na beton.)

Wyobrażam sobie, że mój trening jest przerywany krwawymi łokciami i żenującymi pratfalls, co okazuje się być dość trafne. „Ale to tylko część gry” – mówi Nigel. W sprawach bólu ma zimną obojętność urzędnika DMV, który tłumaczy, że właśnie spędziłeś ostatnie dwie godziny stojąc w złej kolejce.

Joel Arbaje

Nie chodzi o to, że jestem nowy w kolarstwie. Jako dzieciak jeździłem na sklejkowych podjazdach i zjazdowych bombardierach. Ale nigdy nie byłem szczególnie zręczny na dwóch kółkach. Mniej więcej w czasie, gdy wyobrażam sobie Nigela robiącego swoje pierwsze fakie, wjechałem rowerem w bok policyjnego konia. Nie mogłem znaleźć dźwigni hamulca. Rok później przewróciłem się na kierownicy i obudziłem się w szpitalu z pokiereszowaną połową ust. To doświadczenie skłoniło mnie do skupienia się na stylu jazdy na rowerze, a w dorosłym życiu moje przejażdżki polegały głównie na dojazdach do pracy i sobotnich wypadach na drogi o szerokich ramionach.

W pierwszym dniu treningu Nigel wyjaśnia: „Bunny hop jest podstawą każdego tricku BMX. Nie możesz nic zrobić, dopóki go nie opanujesz”. Więc to właśnie robię. Cały cholerny dzień. Robię bunny hopy w kółko – najpierw na płaskim terenie, a potem z garbu, który wygląda jak betonowa piramida z obciętym wierzchołkiem. Ten wieloetapowy manewr jest wymagający fizycznie, a przez powtarzanie go moje mięśnie stają się gąbczaste. W połowie dnia schodzę krzywo i upadam na ziemię. To mój pierwszy zdarty łokieć.

Joel Arbaje

Przez kilka następnych dni treningowych Nigel tłumaczy mi footplant i dwa rodzaje rail grindów. Ale nie ma nauki bez powtarzania, więc walę długo po tym, jak mięśnie przedramienia i pleców każą mi przestać. Rower zaczyna sprawiać wrażenie ciężkiego, jak pług poruszający się po ziemi, a moja siła chwytu jest tak słaba, że muszę prosić o pomoc w otwarciu paczki orzechów. Kiedy Nigel wyczuwa, że poddaję się bólowi (moje pojękiwania są tego oznaką), napina mięśnie w stylu Hulka Hogana, jakby chciał powiedzieć: „Bądź silny!”. Nie udaje mi się sztuczka, a on się napina. Rozpryskuję się jak rakieta na beton, a on się napina. Chowam się w zacienionym kącie parku rowerowego, mając nadzieję na uniknięcie wykrycia, a on mnie znajduje. I wygina się.

Potem przychodzi śniadanie przed ostatnim dniem treningu. Jestem zmęczona, a Nigel ma dość słuchania o tym. Jestem poobijana, zakrwawiona i poobijana. Nigel jest niesympatyczny. I po raz pierwszy wydaje się, że poważnie wątpi w moje siły. „Rób, co chcesz” to syrena ostrzegawcza. Tracę wsparcie trenera.

Nagle dociera do mnie, jak bardzo go potrzebuję. Nigel nie tylko pokazuje mi sztuczki, ale też trzyma mnie na pedałach. Trudno o motywację, gdy porażka jest nieuchronna, a ja przez cały tydzień próbowałem się poddać. Nigel nie pozwolił mi na to. Mówił: „Bądź silniejszy”. Nie jest to rada, której zawsze pragnę, ale działa. Teraz, gdy został mi jeden dzień treningu, mój trener nie chce nawet na mnie spojrzeć. Chwila ciszy między nami powiększa się tak szybko, że obawiam się, że strąci moje jajka ze stołu. W końcu pękam: „Więc, uh, nad czym twoim zdaniem powinienem popracować?” I ask timidly.

On myśli przez chwilę, i z łaski bogów BMX, wyrównuje jego oczy z powrotem do mojego. „Chcę, abyś zrobił dziś dwie rzeczy”, mówi. „I want you to jump the gap and grind the big rail.”

Do tej pory nie zrobiłem żadnej z tych rzeczy. Luka jest duży skok, betonowa dziura wystarczająco szeroki, aby zmieścić cały mój rower wewnątrz. Niepowodzenie w jej pokonaniu oznacza, że złapałbym się rampy zjazdowej i wylądowałbym na twarzy. A duża szyna to ta, która kończy się 8-stopowym spadkiem, który w rzeczywistości ma tylko 2,5 stopy. Nie mogę powiedzieć „nie”. Nie teraz. „Zróbmy to”, mówię, próbując udawać pewność siebie.

Joel Arbaje

Coś się dzieje potem. Mój ostatni dzień treningu jest moim najlepszym, jak dotąd. Skaczę przez lukę; szlifuję wielką szynę. Szacunek Nigela jest teraz w tajemniczy sposób spleciony z własną wartością, a obie te rzeczy są na linii.

Budząc się następnego ranka, tuż przed moim ostatnim wyzwaniem, stwierdzam, że moje obolałe mięśnie są złagodzone przez surowe podniecenie. Pojawiam się w parku wcześnie, zakładam słuchawki i spędzam 20 minut, swobodnie płynąc wokół przeszkód. Kiedy Nigel daje słowo, zaczynam bieg, do którego trenowałem.

Ciężko pedałuję i przelatuję przez dwie szczeliny. Na wzniesieniu zmieniam kierunek i pokonuję piramidę. Moje słuchawki pompują Run the Jewels. Czuję się jak powódź przemieszczająca się przez park. Wbijam rower w górę i na podwyższony pas startowy, bunny hop w dół, a następnie szybko wjeżdżam na quarter pipe. Spadam z powrotem w dół i uderzam w jedną szynę z double-peg grindem, w drugą szynę z feeble. Potem ruszam w kierunku trzeciego: Mammoth grind, który zawsze wydawał się niewiarygodnie wysoki. Ale ja bunny hop mocno, czuję moje pegi złapać, i szybować na chwilę przed popping off i lądowania z tylko najmniejszym wobble.

„Daaaamn!” mówi Nigel, podbiegając do mnie i świętując. „Udało Ci się za pierwszym razem!”. To mój moment Rudy’ego i na tym mógłby się ten dzień zakończyć. Ale Nigel przyciąga mój wzrok. Widzi efekt adrenaliny w moich rozszerzonych źrenicach. „Nie przestawaj” – mówi. „Idź po poręczy na schodach.”

Joel Arbaje

Nie trenowałem do poręczy. A jeśli spadnę, to na beton. Ale Nigel mówi, że dam radę, a ja mu ufam. To trwa kilka biegów, ale w końcu udaje mi się przeskoczyć nad schodami, złapać kołki na poręczy i płynnie przetoczyć się na dół. To moja największa sztuczka.

Po tym, jak hormony walki lub ucieczki wypaliły się, Nigel i ja siadamy. „Myślałam, że za bardzo się na mnie uwziąłeś przez cały tydzień” – mówię. „Tak było,” odpowiada. „Ale widziałem, że trzeba Cię popchnąć”. I pull off niemożliwe – lub co wydawało się niemożliwe do mnie, w każdym razie – tylko dlatego, że nie pozwolił mi wziąć łatwe wyjście. Moje ciało boli, ale czuje się też silniejsze niż jeszcze kilka dni wcześniej. Myślę przez chwilę o wszystkich, którzy kiedykolwiek byli dla mnie surowi: szefach, nauczycielach, rodzicach. Jestem im wszystkim winna wdzięczność i przysięgam, że się zrewanżuję. Ale zacznę od Nigela. „Dzięki za wiarę we mnie”, mówię.

WHEEL TALK

Tyrone Williams, właściciel Dah Shop w Nowym Jorku, pomaga wyjaśnić kilka podstawowych umiejętności BMX-owych.

Bunny Hop

Podstawowa technika używana do wskoczenia na coś lub nad czymś. „Jest prawdopodobnie pięć kroków, ale wszystkie są zawarte w jednym ruchu”, mówi Williams. Aby dowodzić: Rowerzysta zwija się jak sprężyna i eksploduje w górę, ciągnąc kierownicę w kierunku swojej klatki piersiowej. Gdy przednie koło znajdzie się nad ziemią, popycha kierownicę do przodu i podnosi kolana, aby zbliżyć tylne koło jak najbliżej tyłka. Początkujący powinien dążyć do osiągnięcia wysokości swojego koła, ale bardziej doświadczeni zawodnicy często mogą skakać wyżej niż ich kierownica.

Double-Peg Grind

Rider bunny hops na szynę lub gzyms, lądując na pegach przymocowanych do przedniej i tylnej osi roweru. Pęd do przodu pozwala rowerzyście na ślizganie się lub szlifowanie szyny. Ten i feeble są najłatwiejszymi grindami do wylądowania, mówi Williams.

Feeble Grind

Podobny do double-peg grind, z tym że przednie koło ląduje na szczycie półki, a tylko tylny peg grinduje. Rower ślizga się więc z uniesionym przednim kołem. „Prawdopodobnie łatwiej jest wylądować niż w przypadku double-peg grind, ale na początku można poczuć się trochę niezrównoważonym”, mówi Williams.

Smith Grind

Przeciwieństwo feeble: Przedni peg grinduje, podczas gdy tylne koło jeździ na szczycie gzymsu lub szyny. „Jesteś w pozycji pochylonej w dół, w której możesz czuć się, jakbyś miał się przewrócić”, mówi Williams. „Więc to wymaga trochę więcej pewności siebie i kontroli niż inne grindy.”

Footplant

Manewr, w którym jeździec idzie w górę skoku lub pochyłości i używa jednej stopy, aby obrócić się w 180, aby wrócić w dół rampy. „Zasadniczo robisz bunny hop na rampie i używasz swojej stopy w dół, aby uzyskać dodatkowy impuls,” mówi Williams. Oba koła odrywają się od ziemi, a rowerzysta wskakuje z powrotem na rower, gdy ten spada z powrotem na rampę.

Fakie

Jazda na rowerze w odwrotnym kierunku, jak po bunny hopie 180 na płaskim terenie. Aby wykonać trik, musisz szybko obrócić przednie koło, tak abyś znów jechał do przodu.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.