Uznawana przez wielu za najlepszą szkołę filmową na świecie, nic dziwnego, że USC School of Cinematic Arts (SCA) jest tak poszukiwana przez przyszłych studentów studiów licencjackich i magisterskich. Jednak prestiż szkoły filmowej często może sprawić, że proces aplikacji jest szczególnie stresujący, a nawet zniechęcający.
Jeśli obecnie pracujesz nad aplikacją do szkoły filmowej USC lub myślisz o zastosowaniu, posiadanie dostępu do właściwych porad może znacząco wpłynąć na Twoją aplikację. Na szczęście, niedawno mieliśmy ekskluzywną okazję, aby uzyskać wgląd w proces przyjęć w USC School of Cinematic Arts.
Miałem zaszczyt przeprowadzić wywiad z obecnym członkiem wydziału szkoły filmowej USC, który jest w komisji przyjęć na studia licencjackie SCA. Jako członek komisji rekrutacyjnej, ich główne obowiązki to czytanie aplikacji, przeprowadzanie wywiadów i rekomendowanie studentów do szkoły filmowej. Chociaż głównie czytają aplikacje licencjackie, pracowali z aplikacjami absolwentów w przeszłości. Otrzymali również MFA z USC School of Cinematic Art’s Film & Television Production program i byli członkiem FilmSchool.org przed uczęszczaniem do szkoły filmowej. Ich obecna nazwa użytkownika na FilmSchool.org to @USCSCAAlumni/Faculty .
W trosce o ich prywatność, poprosili o zachowanie anonimowości w tym wywiadzie.
Wielkie podziękowania dla @USCSCAAlumni/Faculty za zaakceptowanie naszego wywiadu, naświetlenie zawiłości procesu przyjęć do SCA i zainspirowanie przyszłych filmowców!
Uwaga: to był 2-godzinny wywiad, który wyniósł prawie 10,000 słów. Dla jasności zdecydowaliśmy się podzielić go na następujące sekcje:

  • Oględziny
  • Dlaczego USC School of Cinematic Arts?
  • Proces przyjęć do Szkoły Filmowej USC
  • Wskazówki dotyczące aplikacji do Szkoły Filmowej USC
  • GPA, wynik testu i częste błędy w aplikacji do Szkoły Filmowej USC
  • Wywiad w Szkole Filmowej USC
  • Pomysły końcowe
  • Pytanie bonusowe

Sekcje te są wymienione po prawej stronie pod „Spisem treści”. Aby przejść do konkretnej sekcji, po prostu kliknij na sekcję, którą jesteś zainteresowany!
Kliknij tutaj, aby zobaczyć cały artykuł na jednej stronie.
Czytaj dalej, aby przeczytać wywiad z @USCSCAAlumni/Faculty :
Na początek, czy możesz nam powiedzieć jakie jest twoje oficjalne stanowisko w USC i twoja rola w dziale przyjęć?
Tak- mogę powiedzieć, że jestem wykładowcą w dziale produkcji. Prowadzę tam kilka różnych zajęć. Nie powiem, które, bo nie chcę, żeby ludzie mnie sprawdzali i w ogóle.
Jest wydział przyjęć i jest komisja przyjęć – są oddzielne. Dział zajmuje się całą logistyką, statystykami itp. Komitet to ludzie, którzy czytają podania, przeprowadzają rozmowy kwalifikacyjne i wykonują całą pracę u podstaw w tym zakresie. Więc ja jestem w komitecie – jestem w zasadzie czytelnikiem. Jestem kimś, kto czyta aplikacje, rekomenduje i pomaga wybrać studentów, jeśli to ma sens.

Powiedziałeś, że byłeś wcześniej członkiem FilmSchool.org. Czy możesz nam to przybliżyć?
To było jakiś czas temu. W zasadzie minęła co najmniej dekada odkąd się tam zapisałem. Weszłam tam, bo kiedy starałam się o przyjęcie do szkół filmowych, chciałam dowiedzieć się więcej o tym, przez co wszyscy przechodzą – po prostu szukałam zasobów. Pamiętam, że przynajmniej w tamtym czasie, to była jedyna rzecz, która miała coś w rodzaju społeczności w tym sensie. Wiesz, kiedy starasz się o pracę, to jest takie nerwowe i jesteś w tym wszystkim osamotniony. Znalazłam bazę wsparcia i innych ludzi, którzy przechodzili przez to samo co ja i to pomogło mi przez to wszystko przejść.
Czy starałaś się o studia licencjackie lub magisterskie?
Starałam się wtedy o moją pracę magisterską.
Czy ostatecznie uczęszczałaś do USC? Jeśli tak, to po co?
Uczęszczałam do USC. Zrobiłem tam program produkcyjny.
Ile razy ubiegałeś się o przyjęcie do USC, zanim się dostałeś?
Stosowałem się w sumie cztery razy, zanim się dostałem.
Czy możesz nam powiedzieć więcej o tym procesie? Co skłoniło cię do złożenia podania na USC?
Bezwzględnie. W tamtym czasie utkwił mi w głowie pomysł, który teraz zdaję sobie sprawę, że był fałszywy. Myślałem, że jeśli nie dostanę się na USC, to jak uda mi się zaistnieć w przemyśle filmowym? Bo pochodzę ze środowiska, w którym film nie był czymś, czym ludzie się zajmowali i myślę, że większość ludzi w Ameryce pochodzi z tego środowiska. To wydaje się być głupim marzeniem. Wiesz, jak wygrana na loterii. Więc pomyślałem: „Dobra, jeśli nie dostanę się do najlepszej szkoły filmowej, to jak sobie poradzę w filmie?”. Co znowu, patrząc wstecz, było całkowicie błędne. Ale tak właśnie sobie to wyobrażałem, zawsze miałem marzenie, żeby tam pójść. Robiłem też masę innych rzeczy w życiu, które miały niewiele wspólnego z filmem.
Po prostu składałem podania i miałem nadzieję, że się dostanę i miałem nadzieję, że w pierwszych kilku rundach, kiedy mi odmówiono, może ktokolwiek dostał moje podanie nie wykonał dobrej roboty przy czytaniu go. Może nie skojarzyli. Pamiętam, że włożyłem w to wiele wysiłku – myślałem, że wykonałem dobrą robotę. Inni ludzie mówili mi, że wykonałem dobrą robotę. Dopiero kiedy natknąłem się na waszą stronę, gdzie ktoś, kto został przyjęty, podzielił się ze mną swoją aplikacją, zdałem sobie sprawę, jak wiele muszę jeszcze zrobić. To było około, jak sądzę, trzeciej próby, kiedy zdałem sobie z tego sprawę.
Czytaj więcej o aplikacji, która zmieniła jego perspektywę. **Disclaimer: Ta treść jest delikatna i może nie być odpowiednia dla młodszych czytelników**

I za tym trzecim razem, po przeczytaniu czyjejś aplikacji, podszedłem do mojej w zupełnie inny sposób i zostałem wpisany na listę oczekujących. A potem, pomiędzy wpisaniem na listę oczekujących a czwartym razem, spędzałem w zasadzie minimum 30 minut dziennie pracując nad tą aplikacją w kółko i w kółko. I to po trzech terminach pracy, która już w nią weszła.
Pamiętam, że około tygodnia przed terminem aplikacji, mój komputer się zawiesił i nie zrobiłem kopii zapasowej czegokolwiek. Tak. Dosłownie nie miałem żadnej kopii zapasowej, bo to były czasy przed Google drive i w ogóle. Ale pracowałem nad tym tak wiele razy, że dosłownie pamiętałem wszystko – słowo w słowo, każdą pojedynczą sekcję. Byłem w stanie odzyskać to wszystko na papierze w pół dnia. To był czwarty raz, kiedy zostałem wezwany. To była dla mnie duża krzywa uczenia się.
Jakie było Twoje doświadczenie przed złożeniem podania do USC za pierwszym razem? Jak byłeś zaangażowany w film?
W tamtym czasie byłem dość mocno zanurzony w świecie biznesu. Miałem bardzo, bardzo małe doświadczenie filmowe. Założyłem własną firmę. Mieszkałem w kilku różnych miejscach, pracowałem w kilku różnych zawodach. Tak naprawdę miałem bardzo małe doświadczenie w świecie filmu. Wziąłem udział w jednym kursie filmowym na NYU i był to tylko letni kurs. Ale poza tym nigdy w życiu nie wziąłem do ręki kamery. Nigdy nic nie zrobiłem.
Co sprawiło, że zdecydowałeś się na film w tym momencie?
Miałem szczęście, że miałem bardzo wspaniałego ojca. W tamtym czasie pracowałem w Nowym Jorku i w zasadzie nienawidziłem swojego życia. Zadzwoniłem do niego pewnego dnia i powiedziałem: „Wiesz, nie wiem, co muszę zrobić, żeby wstać i chcieć obudzić się rano”. A on powiedział do mnie: „Jaka jest jedna rzecz, której jeszcze nigdy w życiu nie zrobiłeś?”. A ja powiedziałem, że nigdy nie robiłem niczego w sztuce. A on zapytał: „Czy w pobliżu ciebie są jakieś zajęcia artystyczne?”.
Spojrzałam w internecie i w wyszukiwarce Google wyskoczył mi Tisch. Powiedział mi: „Jeśli pójdziesz i rzucisz pracę jutro rano, zapłacę za to, żebyś wziął tam lekcję i za twoje wydatki podczas tej lekcji”. I tak rzuciłem następnego ranka, wziąłem tam miesięczny kurs i po prostu nigdy nie oglądałem się za siebie.
Wow… więc po prostu od razu zauroczyłeś się filmem?
Bardzo dobrze dogadywałem się z moim profesorem. Pamiętam, że nawet zaprosił mnie do kilku projektów. Kiedy robisz coś, co naprawdę cię pasjonuje i do czego jesteś stworzony, życie otwiera przed tobą drzwi. To dziwne, ale to prawda. Trzeba być w tym dobrym. Musisz włożyć w to czas i pracę i nie zawodzić ludzi. Ale możliwości pojawiają się.

Od tego momentu, małe rzeczy otworzyły się dla mnie w społeczności filmowej i zawsze przeskakiwałem z jednej do drugiej. Możliwości się otworzyły i wiedziałem, że chcę być w tej branży.
Co było w twojej pierwszej aplikacji lub drugiej aplikacji, nad którą myślisz, że mogłeś pracować, aby uczynić ją lepszą? Czego im brakowało w porównaniu z Twoją czwartą, a nawet trzecią aplikacją?
Cóż, do wcześniejszych aplikacji podchodziłem z myślą o sprzedaży siebie. Z tego biznesowego tła, zawsze skupiałem się na, „Co sprawi, że będę wyglądał wiarygodnie?” „Co sprawi, że będę wyglądał na kreatywnego?” „Co sprawi, że będą mnie chcieli?” Tak do tego podchodziłem. I starałem się im udowodnić, że jestem wiarygodny. I w końcu, nie spotkało się to z odzewem. I prawdopodobnie byłoby to możliwe w świecie biznesu lub w innych obszarach akademickich, ale w kinematografii, to czego ludzie chcą to być poruszeni.
Idziesz na film, aby być poruszonym, aby być zabawionym, aby być zaskoczonym. Czytając aplikację na twojej stronie dowiedziałem się, że ludzie, którym się powiodło, byli tak naprawdę tylko opowiadaczami historii, którymi chcieli być w przyszłości. Ale zamiast robić to poprzez film, robili to poprzez papier. I kiedy czytałem ich historię, nie chodziło tylko o tego kandydata. To znaczy, oczywiście, że tak. Ale bardziej chodziło o niesamowite doświadczenie czytania i danie widzom czegoś, co sprawi, że będą się cieszyć procesem czytania aplikacji. Brzmi to prosto, ale w rzeczywistości jest to dość trudne do zrobienia. Zajmuje dużo czasu i nie każdy jest w stanie to zrobić. To inny sposób myślenia.
Po ukończeniu programu MFA w USC, co skłoniło Cię do powrotu do pracy w USC?
Bardzo podobał mi się czas spędzony tam – myślę, że to niesamowite środowisko i szczerze mówiąc nie chciałam tego zostawiać za sobą. Niektórzy ludzie byli gotowi, aby wyjść i dostać się do prawdziwego świata i ja też byłem, na swój sposób. Ale jest też coś w tej atmosferze nauki, w tej atmosferze rozwoju, co zawsze sprawiało, że chciałam tam być ponownie.
Czy bierzesz również udział w przedsięwzięciach filmowych poza nauczaniem i pracą na USC?
Oh, to moja główna praca. Większość profesorów w SCA, ich główne kariery nie są w obrębie szkoły. To jest na zewnątrz, w przemyśle filmowym. Nie chcą, żeby uczyli ludzie, którzy tylko się kręcą. Istnieją kadencje i są ludzie, którzy nie pracują już tak dużo. Ale tak, wykładowcy są dość aktywni na scenie filmowej.
Czy możesz mi powiedzieć, w jakiej roli zazwyczaj pracujesz w przemyśle filmowym?
Robiłem wszystko. Zazwyczaj zajmuję się reżyserią, pisaniem i edycją, w zależności od projektu. Najczęściej piszę i reżyseruję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.