Byłem chrześcijańskim blogerem gejowskim od kilku lat, kiedy Wheaton College wyciągnął do mnie rękę w czerwcu 2014 roku. Współpracownik w biurze kapelana powiedział, że mają nadzieję zatrudnić kogoś, kto będzie wspierał mniejszości seksualne na kampusie. Chcieli zatrudnić kogoś, kto jest gejem, ale potrzebowali takiego geja, który mógłby podpisać Pakt Wspólnoty Wheaton – kodeks postępowania, który mówi, że małżeństwo jest między mężczyzną i kobietą, a ekspresja seksualna jest zarezerwowana tylko dla tego związku. Wszyscy studenci i pracownicy Wheaton podpisują Pakt co roku, a jeśli ktoś zostanie przyłapany na jego łamaniu, jest strofowany i może zostać zwolniony. Oznaczało to, że geje i lesbijki nie mogli umawiać się na randki ani zawierać małżeństw, czemu coraz większa liczba studentów głośno się sprzeciwiała, a Wheaton pomyślał, że może mógłbym pomóc.
Niecierpliwy, ale szczery, zgodziłem się podpisać Przymierze po przejrzystej rundzie rozmów kwalifikacyjnych, w których podkreśliłem wszystkie powody, dla których ja, otwarty bloger gejowski, mógłbym nie być najlepszym wyborem dla Wheaton. Dyrektor ds. zasobów ludzkich powiedział, że wiedzieli, w co się pakują i że jestem idealnym kandydatem do rygorystycznej uczelni sztuk wyzwolonych z różnorodnym ciałem studenckim wyrażającym szereg potrzeb. W tamtym czasie wciąż byłam konserwatywna w kwestii etyki seksualnej: Tęskniłem za byciem częścią społeczności takich jak Wheaton i myślałem, że zobowiązanie do celibatu jest tego warte, jeśli oznacza, że mogę być zaangażowany.
Prywatne spotkania z prezydentem i proboszczem były dla mnie rutyną w ciągu kilku tygodni od mojej nominacji we wrześniu 2014 roku. Podczas mojego pierwszego tygodnia w Wheaton, prezydent Philip Ryken zwrócił się do mnie z obawami dotyczącymi wpisu na blogu, który retweetowałem, i zachęcił mnie, abym nie udzielał się w mediach społecznościowych. Ten wpis na blogu prosił chrześcijan, by uspokoili kontrolę, jeśli chodzi o gejów – co nie spodobało się konserwatywnym absolwentom, takim jak Eric Teetsel, dyrektor ds. kontaktów z wiarą w kampanii Marco Rubio, który był oburzony moim zatrudnieniem i bezustannie monitorował moją aktywność w mediach społecznościowych.
W drugim tygodniu spotkałem się na lunchu z prezydentem Rykenem, który przestrzegł mnie przed jakimikolwiek publicznymi wystąpieniami czy pisaniem. Pamiętam, jak powiedział, że jeśli będę wierny w cichych działaniach, to Bóg może dać mi bardziej publiczną platformę w przyszłości. Ponieważ byłem już dość znanym blogerem, kiedy Wheaton mnie zatrudnił, miałem przemawiać na najbardziej znanych konferencjach chrześcijańskich w kraju: dwóch krajowych konferencjach Q Ideas, dwóch Youth Specialties i kilku przemówieniach w kaplicach na innych chrześcijańskich uczelniach. Zachęta prezydenta Rykena, by rozpocząć okres cichej posługi, która ograniczała się do Wheaton College, była początkiem serii rozmów, które sprawiły, że czułem się uciszony i pod koniec tego wszystkiego miałem złamane serce.
W międzyczasie studenci bez przerwy przychodzili do mojego biura. Wielu z nich należało do mniejszości seksualnych, ale zdecydowana większość szukała bezpiecznego miejsca, w którym mogliby powiedzieć prawdę o swoim zagubieniu, uzależnieniach lub dojmującym poczuciu, że nie byliby kochani, gdyby byli naprawdę znani. Jeden z uczniów dostał pokrzywki, kiedy rozmawialiśmy o możliwości ujawnienia się. Jeden znalazł siłę, aby zastąpić cięcie długimi spacerami w zimnie.
Wheaton College jest wzorem dla ewangelików pod wieloma względami. Często uważany za „Harvard szkół chrześcijańskich”, wykładowcy mają szeroki zakres przekonań w każdej spornej kwestii, a studenci są jednymi z najbystrzejszych i najszczerszych, jakich kiedykolwiek spotkałem. Administracja Wheaton wie, że aby być rygorystycznym uniwersytetem sztuk wyzwolonych, musi angażować się w krytyczne kwestie z poznawczą złożonością i miłością. Wiedzą, że muszą przyjmować różnorodność, aby być istotnym. Co więcej, chcą przyjąć różnorodność, ponieważ nasz świat jest różnorodny i każdy człowiek ma znaczenie.
Wheaton wykazał się niezwykłą odwagą, kiedy mnie zatrudnił. W czasach, kiedy ewangelicy są bardzo niespokojni o wszystkie sprawy związane z LGBT, zatrudnili pisarza, który jest otwartym gejem, do pracy w biurze kapelana jako duchowy przywódca. Nawet jeśli mogłem wtedy podpisać Pakt Wspólnoty, byłem ryzykiem – ryzykiem, które podjęli, ponieważ zależy im na gejowskich studentach i wiedzą, że potrzebują orędownika.
Nie są osamotnieni w swoim pragnieniu okazania wsparcia: Przywódcy ewangelikalni podchodzą do mnie często szeptem, by powiedzieć, że kochają gejów. Mówią, że są zasmuceni sposobem, w jaki Kościół traktował mniejszości seksualne i pragną, abyśmy przeszli nad tym do porządku dziennego – pragną kochać bez zastrzeżeń. Potem wyładowują swoje obawy o to, jak wiele mogą stracić.
Wheaton czuł ciężar tego ryzyka. Wymieniałem niezliczone e-maile z prezydentem Rykenem i proboszczem Stanem Jonesem podczas mojego pierwszego semestru w pracy. Mimo że przed zatrudnieniem wiedzieli, że określam się jako „gej”, zachęcali mnie, żebym już więcej nie określał się jako gej. Poprosili mnie, abym powiedział, że jestem po prostu chrześcijaninem, który doświadczył pociągów do osób tej samej płci, który był otwarty na to, aby Pan uzdrowił mnie w sposób, który mógłby doprowadzić do świętego małżeństwa z mężczyzną. Problem polegał na tym, że nie sądziłem, iż potrzebuję uzdrowienia – miałem co do tego jasność, zanim zostałem zatrudniony. W końcu uwierzyłem, że dobrze jest być gejem, że Bóg naprawdę rozkoszuje się tymi, którzy są gejami. Powiedzieli, że rozumieją, że ja tak czuję, ale darczyńcy i rodzice przyszłych studentów czują inaczej.
Próbowaliśmy to rozwiązać. W grudniu przygotowałem osobiste oświadczenie (mocno zredagowane przez prezydenta Rykena i Provosta Jonesa), aby uspokoić obawy zaniepokojonych krytyków. Zdecydowałem się nie publikować artykułu w Christianity Today, ponieważ po rozmowie z dyrektorem Wheaton ds. kontaktów z mediami, LaTonya Taylor, obawiałem się, że mogę stracić pracę. Artykuł, który nigdy nie został opublikowany, proponował pozytywną narrację dla chrześcijan gejów i zachęcał Kościół do świętowania obecności osób LGBT. Administracja Wheaton zawsze sprzeciwiała się moim próbom stworzenia pozytywnej narracji o byciu gejem, a nie o „złamaniu” i potrzebie uzdrowienia. Jednak Przymierze nie mówi wprost o tym, że orientacja homoseksualna jest zła, więc czułem, że artykuł byłby zgodny z deklaracją wiary szkoły. Ale podczas południowego spaceru po kampusie w zimnie z Taylor, zrozumiałem, że obawiała się, że college będzie publicznie pokazywał kontrowersje, jakie wywoła ten artykuł. Moje poczucie było takie, że jeśli posunęłabym się do przodu z publikacją, administracja wykorzystałaby to jako okazję do powiedzenia, że popełnili błąd, zatrudniając mnie, ale zajęli się tym błędem.
Pomimo moich wyczerpujących prób bycia uległym pracownikiem, znalazłam się w biurze prezydenta po powrocie z przerwy świątecznej, w pierwszym tygodniu stycznia 2015 r.
Powiedział, że widzi sytuację, w której zdecydowałabym się zrezygnować. Pamiętam, jak powiedział, że z powodu ostrzału, pod jakim znalazło się Wheaton ze strony konserwatywnych wyborców – szczególnie w biurach przyjęć i awansu – byłoby mądrze, gdybyśmy rozważyli nasze opcje na przyszłość.
Przełknęłam, aby stłumić łzy. Kolegium zatrudniło mnie właśnie dlatego, że byłem gejem i potrzebowali kogoś, kto zaopiekowałby się studentami LGBT. Czy nie rozwiązali tego problemu przed zatrudnieniem mnie? Czy nie przewidzieli negatywnych reakcji i nie zdecydowali, że warto było to zrobić dla swoich wrażliwych studentów?
Prezydent Ryken powiedział, że nie słyszał nic poza pozytywnymi rzeczami o mojej posłudze ze studentami na kampusie, ale nie spodziewali się aż takiej krytyki ze strony absolwentów i darczyńców. Pamiętam, jak powiedział, że gdyby college był świadomy mojej publicznej osobowości przed zatrudnieniem mnie, to nie bylibyśmy w tej niefortunnej sytuacji.
Pytałem go, jak wyglądałby proces rezygnacji i powiedziałem, że nigdy nie zainicjowałbym czegoś takiego.
Powiedział, że byłaby to sytuacja, w której rezygnacja byłaby moim własnym wyborem, a on poleciłby mi możliwości posługi gdzie indziej. Powiedział, że jeśli z jakiegoś powodu jego obecność w Wheaton miałaby negatywny wpływ na kolegium, wtedy on sam by się usunął, ponieważ ostatecznie chce tego, co jest najlepsze dla instytucji. Powiedział, że wie, że chcę jak najlepiej dla Wheaton.
Rozmowa zakończyła się tym, że powiedział, że jeszcze nie doszliśmy do tego, ale że jest to coś, co chciałby umieścić na moim radarze jako możliwość w przyszłości. To, co usłyszałem, a co powiedziałem mu na spotkaniu w lutym, brzmiało następująco: Osoby LGBT nie są chciane w Wheaton – nie, jeśli wieść o tym dotrze do darczyńców.
Moja historia z administracją Wheaton zapadła mi w pamięć, gdy obserwowałam kontrowersje wokół Dr. Larycia Hawkins, którą znam osobiście. Jej wybór, by solidaryzować się z muzułmanami, doprowadził w końcu do rozstania z Wheaton. Teraz wiemy, że byli biali profesorowie, którzy powiedzieli to samo, co ona, ale dano im możliwość napisania wspólnie z proboszczem oświadczeń, które przywróciły ich w dobre łaski. Dr Hawkins, która w każdym momencie potwierdzała Wyznanie Wiary college’u, nie otrzymała takiej możliwości.
Choć dr Hawkins i ja byłyśmy analizowane z różnych powodów, nasze historie mają jedną wspólną cechę: wzywałyśmy chrześcijan, aby stanęli po stronie grup, które znajdują się w centrum debat politycznych. I robiłyśmy to jako kobiety, jedna czarna i jedna gejowska. Mogę tylko spekulować, dlaczego administracja Wheaton była niekonsekwentna w traktowaniu różnych pracowników, ale jedno jest pewne: strach sprawia, że publiczne postrzeganie jest niezwykle ważne.
Wheaton pokazał przebłyski odwagi i ich wybór, aby mnie zatrudnić był odważny. Smutne jest to, że ugięli się, kapitulując przed obawami jednej części swojego bardzo szerokiego elektoratu. Zatrudnienie mnie z powodów, o których początkowo mówili, było dla nich okazją do zakomunikowania studentom LGBT, że Bóg ich kocha i Wheaton ich pragnie.
Kiedy milczałem i kryłem kolegium, zacząłem czuć, że uczestniczę w ucisku tych samych ludzi, których chciałem wspierać. Moje doświadczenia z administracją potwierdziły ciche obawy, które narastały od lat: że tradycyjne poglądy na małżeństwo były często zakorzenione w czymś innym niż szczere przekonania chrześcijańskie. Jeśli nie mogli wesprzeć kogoś, kto zobowiązał się do celibatu – kogoś, kto przestrzegał ich Przymierza Wspólnoty obok każdego heteroseksualnego pracownika – mogłem jedynie stwierdzić, że ich niepokój nie dotyczył mojego życia seksualnego. Ich niepokój dotyczył mojego istnienia.
Zrezygnowałem z pracy w Wheaton latem 2015 roku i zacząłem publicznie opowiadać się za małżeństwami osób tej samej płci w Kościele. Poszedłem do Wheaton, aby wspierać wrażliwych studentów, ale negocjacje, które podjąłem, aby tam pozostać, sprawiły, że poczułem się jak rzecznik ruchu, którego nie mogłem wspierać.
Po tym, jak mój czas tam dobiegł końca, wiceprzewodniczący namawiał mnie, abym nie upubliczniał moich doświadczeń w Wheaton; powiedział, że ma nadzieję, że rozważę „utrzymanie tego w rodzinie”. Trzymałem to w tajemnicy przez ponad rok, odmawiając wywiadów i przekierowując pytania z chęci bycia tak miłosiernym, jak to tylko możliwe. Nie mogę jednak dłużej milczeć, ponieważ moje milczenie odbywa się kosztem najbardziej bezbronnych. Te same rozmowy odbywają się po cichu za zamkniętymi drzwiami w całym kraju.
Historie szczerych studentów, którzy siedzieli w moim biurze, były święte, a ludzie, którym pragną się podobać, wysłali wiadomość, że w najlepszym razie mogą być kiedyś w pewnym sensie tolerowani. Jeśli geje zobowiążą się, że nigdy nie umówią się na randkę ani nie wezmą ślubu, jeśli przemilczą swoje historie, jeśli pozostaną teologicznie konserwatywni i będą walczyć ze swoim gejostwem, to może uda im się pozostać w pobliżu. Prawdopodobnie nie dostaną pracy w kadrze i z pewnością będą dla nich specjalne zasady, ale może kiedyś będą tolerowani.
Tacy studenci nie muszą słyszeć, że jest szansa, że mogą być tolerowani. Muszą być uczczeni. Muszą usłyszeć, że są chciani. Potrzebują być chronieni przez ludzi z władzą. Mają wiele miłości do rozdania i trzeba im powiedzieć prawdę o pięknie ich miłości – że jest to dobre dla społeczeństwa i dobre dla Kościoła. Studenci, którzy poruszyli mnie swoją odwagą, muszą usłyszeć, że są warci więcej niż trochę pieniędzy. Muszą usłyszeć, bardziej niż cokolwiek innego, że Bóg ich widzi i Bóg ich kocha.
Nota redaktora: TIME skontaktował się z Wheaton College w Illinois z prośbą o odpowiedź. Szkoła przesłała następujące oświadczenie:
Julie Rodgers była zatrudniona przez Wheaton College od 2 września 2014 roku do 13 lipca 2015 roku. Podobnie jak wszyscy pracownicy Wheaton College, Julie Rodgers podpisała i zgodziła się żyć zgodnie z Przymierzem Społeczności Kolegium i Deklaracją Wiary, i było zrozumiałe, że dobrowolnie dostosowała się do teologicznych i moralnych zobowiązań Kolegium.
Wcześniej w czasie jej pracy w Wheaton, stało się jasne, że pani Rodgers nie w pełni zdawała sobie sprawę z zakresu, w jakim niektórzy mylili jej publiczne wypowiedzi i poglądy Kolegium. Z tego powodu administratorzy Kolegium zachęcali ją do poznania społeczności Kolegium, aby zrozumiała wpływ swoich wypowiedzi, przemówień i aktywności w mediach społecznościowych. Poprosili, aby odnosząc się do siebie jako geja, pani Rodgers miała również jasność co do swoich zobowiązań moralnych związanych z Paktem Wspólnoty.
Rezygnacja pani Rodgers była zaskoczeniem dla prezesa Rykena i ogólnie dla społeczności Kolegium. Nie była proszona, zachęcana, ani naciskana do rezygnacji. Jej komunikat o rezygnacji nastąpił po opublikowaniu wpisu na blogu, w którym ogłosiła znaczącą zmianę w swoich poglądach na temat integracji wierzeń chrześcijańskich i kwestii związanych z osobami tej samej płci.
Kontakt pod adresem [email protected].