Battling Bulimia

Moja historia nie jest tak różna od większości osób z zaburzeniami odżywiania. Moja walka z bulimią pasuje do podręcznikowej definicji, a podobieństwa między moją historią a innymi są niesamowite. Ale dla mnie, to jest unikalne, to jest inne i to jest bardzo osobiste. I moja niedawna podróż do wyzdrowienia była najdumniejszym, najtrudniejszym osiągnięciem mojego życia.

Mam obecnie 25 lat i miałam problemy z moją wagą i poczuciem własnej wartości od czasów gimnazjum. Byłam typową, niezręczną nastolatką. Chubby, aparat na zęby, okulary, trądzik i słodki, ale boleśnie nieśmiały, osobowość. Byłem świadomy siebie o wszystko, w tym mojej wagi.

Jak wszedłem do szkoły średniej, obawy miałem o moje ciało wzrosła silniejszy. Potem pewnego dnia, byłem w domu po szkole oglądając talk show. Tematem były zaburzenia odżywiania. Oglądałem kilka młodych dziewcząt omówić swoje zmagania z anoreksją i / lub bulimii. Słuchałam uważnie, jak jedna dziewczyna opisywała dokładnie, jak doprowadziła się do choroby. W mojej głowie zapaliło się światło. W oszołomieniu poszłam do łazienki. Spojrzałam na siebie w lustrze, wciąż nie będąc do końca pewna, co robię. Potem związałam włosy w koński ogon, uklękłam nad toaletą i zrobiło mi się niedobrze. Z całego serca chciałabym móc powiedzieć każdej młodej dziewczynie lub chłopakowi, którzy po raz pierwszy rozważają tę właśnie czynność (lub czynność pominięcia posiłku) – żeby się nie poddawali. Że może się wydawać, że jest to świetny sposób na kontrolowanie wagi, ale zamiast tego powoduje spustoszenie w organizmie. Że może ci się wydawać, że będziesz to robić tylko raz na jakiś czas, ale jak każde uzależnienie stanie się twoim życiem. Chciałabym móc powiedzieć im, żeby powiedzieli NIE tej pierwszej, nie tak silnej potrzebie. Aby wydostać się, póki jeszcze mogą.

Mój on again, off again związek z bulimią przez całą szkołę średnią i uniwersytet nie był czymś, co uważałam za poważne – w tym czasie. To był mój mechanizm radzenia sobie coś mogłem spaść z powrotem na kiedy byłem uczucie tłuszczu, stresu lub zdenerwowany. Zdarzało się, że tygodniami nie robiłam sobie nic, co mogłoby wywołać chorobę. Miałam pełną kontrolę nad swoją bulimią. Kiedy miałam 22 lata, bulimia przejęła nade mną kontrolę. Właśnie ukończyłam studia. Społeczeństwo oczekiwało ode mnie, że „wyjdę z domu i znajdę pracę”. Wraz z pracą, miałam uzyskać dochód, miejsce do życia i po raz pierwszy w życiu utrzymać się całkowicie niezależnie. Byłam przerażona. W tym samym czasie byłam zajęta poczuciem odrzucenia i bezwartościowości. Poważny chłopak rzucił mnie, po raz drugi w życiu. Nie był to dla mnie najlepszy okres. Pogrążyłam się w bardzo depresyjnym stanie. Nie jadłam, nie spałam i spędzałam czas albo płacząc, albo wyliczając powody, dla których nie powinnam istnieć. W rezultacie zaczęłam tracić na wadze. Na początku nawet nie zdawałam sobie sprawy, że robię się coraz mniejsza. Zrobili to moi przyjaciele i rodzina. Wszyscy powtarzali mi, jak świetnie wyglądam, ale ja tego nie widziałam. Dopiero gdy pewnego weekendu byłam w pracy, w końcu zdałam sobie sprawę, że coś się dzieje. Moja weekendowa praca polegała na opiece nad czterema starszymi paniami. Byłam w kuchni i piekłam dla nich ciasteczka, kiedy jedna z nich weszła i zapytała, czy schudłam. Pytanie, które przyzwyczaiłam się słyszeć, ale nigdy od osoby z demencją.

Odkąd zdałam sobie sprawę, jak wiele wagi straciłam – zdałam sobie sprawę, że nigdy nie mogłam jej odzyskać. Kiedy byłam cięższa, uważano mnie za 'nie do kochania’. Miałam tak wiele przytłaczających uczuć w tym czasie w moim życiu i nie miałam pojęcia co z nimi zrobić. Objadanie się i oczyszczanie organizmu było dla mnie tymczasowym wyzwoleniem, chociaż teraz zdaję sobie sprawę, że każdy epizod bulimiczny tylko wzmagał moje uczucia.

Ciągle spadałam w dół, ciągle znajdując nowe metody samookaleczania.

Często przerażałam samą siebie intensywnością moich agresywnych działań. Uważam siebie za bardzo kochającą, troskliwą osobę i nigdy nie wyrządziłabym nikomu krzywdy. Ale z pewnością byłam zdolna do wyrządzenia krzywdy samej sobie. Wspominam ten czas jako bardzo bolesny i samotny okres w moim życiu. Nie umiałam patrzeć w przyszłość, wiedziałam tylko, że to „zachowanie” jest moim życiem. Zaczęło się to zmieniać podczas jednego bardzo niezwykłego weekendu. Dwie ważne rzeczy wydarzyły się w ten weekend.

Jedną z nich było to, że moja matka natknęła się na mój 'sekret’. Drugą było to, że kogoś poznałem. Ten ktoś okazał się być moją opoką. He has been so supportive and affirmative throughout my entire journey.

After several heart wrenching talks with my parents, sister and then-boyfrien (he is now my narzeczona); I began a roller coaster of a journey. Badałam kilku terapeutów i grupy wsparcia, zanim znalazłam dobre dopasowanie. Współpracowałam z niesamowitą dietetyczką, która pomogła mi na nowo odkryć znaczenie jedzenia. Odbyłam intensywne sesje z doradcą, który pomógł mi zmierzyć się z moimi problemami. Wchodziłam w górę, schodziłam w dół. Miałam dni, kiedy czułam się na szczycie świata. Czułam się pod kontrolą, byłam zdrowa i szczęśliwa. Miałam też dni, kiedy sięgałam dna.

„Krzyczałam na siebie w lustrze, żeby nie ulec pragnieniu, i kończyłam w kałuży łez na podłodze w łazience. „
Sara

Ciągle podążałam tą ścieżką, ale za każdym razem, gdy łapałam przebłysk powrotu do zdrowia, stawałam się nieco silniejsza. I tak stopniowo okres czasu pomiędzy nawrotami choroby wydłużał się. Ostatniej jesieni miałem okazję dokonać wielkiej zmiany w moim życiu. Opuściłem gorączkowy pośpiech wielkiego miasta i przeprowadziłem się do małego miasteczka, w którym mieszkała moja narzeczona. Przyjąłem pracę, która pozwoliła mi pracować cztery dni w tygodniu.

Zacząłem wygospodarowywać czas dla siebie. Nauczyłem się znaczenia dbania o siebie i zacząłem odpuszczać sobie nadużywanie siebie.

A ponieważ w końcu byliśmy razem, moja narzeczona i ja zrobiliśmy coś, o czym zawsze rozmawialiśmy. Po hojnym prezencie świątecznym od mojego ojca – poszliśmy do lokalnego SPCA i adoptowaliśmy kota. Nigdy nie będę lekceważył wartości terapii z udziałem zwierząt. Dziś wkraczam w czwarty miesiąc mojego powrotu do zdrowia. Dla niektórych może to nie wydawać się czymś wielkim. Dla mnie jest to moje największe osiągnięcie. Jest to najdłuższy okres, jaki kiedykolwiek miałem. I chociaż wciąż mam przed sobą wiele do zrobienia, to po raz pierwszy w życiu czuję nadzieję. Nadzieję, że moje życie będzie kontynuowane w ten sposób.

Nauczyłam się tak wiele od mojej walki z bulimią. Nauczyłam się o mojej osobistej sile, która jest bardziej fenomenalna niż kiedykolwiek bym sobie uświadomiła. Nauczyłam się również, jak ważny jest zdrowy styl życia. Obecnie jem odżywcze, dobrze zbilansowane posiłki i włączam do swojego dnia zdrowe ćwiczenia. I sprawia mi to przyjemność. Lubię dbać o siebie i żyć swoim życiem. Zdałam sobie również sprawę, że ludzie w moim życiu są bardziej wspierający i wyrozumiali, niż mogłam kiedykolwiek przypuszczać. Moja rodzina, bliscy przyjaciele i narzeczony byli przy mnie na każdym etapie tej podróży – nigdy nie osądzali mnie ani nie złościli. Najważniejszą rzeczą, jakiej się nauczyłam, jest docenianie siebie jako osoby, a nie tego, jak wyglądam. Powiedzenie mojej mamy „piękno pochodzi z wewnątrz” nie jest już głuche. Nie mierzę już swojej wartości za pomocą wagi czy taśmy mierniczej. Czuję się piękna ze względu na to, kim jestem, jak traktuję innych, a co najważniejsze, jak traktuję siebie.

Piękno nie jest pryszcz twarz, lub maleńka talia, lub błyszczące włosy, lub inne airbrushed jakość jesteśmy świadkami codziennie w mediach. To jest to, kim jesteś w środku. I chociaż jestem dumna z odkrycia, kim jestem poprzez moją walkę, moją największą nadzieją jest to, że inni nigdy nie będą musieli pracować przez zaburzenia odżywiania, aby odkryć, kim są.

Sara

Used with permission by NEDIC (April 2006)

www.nedic.ca

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.