Dwaj siwowłosi mężczyźni z Uniwersytetu Medycznego w Tokio pochylili głowy ze wstydu przed zgromadzonymi mediami na początku sierpnia. Wewnętrzne dochodzenie w sprawie jednego ciekawego przypadku – w jaki sposób syn urzędnika państwowego został przyjęty pomimo słabych wyników na egzaminie wstępnym – ujawniło schemat oszustwa i dyskryminacji. Przez ponad dekadę, jak odkryli śledczy, szkoła systematycznie zmieniała wyniki egzaminów wstępnych, aby ograniczyć liczbę studentek i przyznać przyjęcie mniej wykwalifikowanym kandydatom płci męskiej. Rzekome uzasadnienie, że kobiety lekarze mają skłonność do porzucania zawodu po ślubie lub urodzeniu dziecka, tylko zaogniło krajową debatę na temat nierówności płci. Szkoła początkowo zaprzeczyła jakiejkolwiek wiedzy na temat niewłaściwego postępowania, ale jeden z kłaniających się mężczyzn – Tetsuo Yukioka, który był przewodniczącym szkolnego panelu promocji różnorodności – zaoferował skośne wyjaśnienie: „Podejrzewam, że zabrakło wrażliwości na zasady nowoczesnego społeczeństwa.”

Półtora wieku po otwarciu Japonia jest obecnie jednym z najbardziej zaawansowanych, zamożnych i demokratycznych krajów na naszej planecie. Ale pod jednym kluczowym względem pozostała uparcie regresywna: Japońskie kobiety, w stopniu uderzającym nawet jak na godne pożałowania standardy Stanów Zjednoczonych i większości reszty świata, były trzymane na marginesie biznesu i polityki. Pięć lat temu japoński premier, Shinzo Abe, obiecał stworzyć coś, co określił jako „społeczeństwo, w którym kobiety mogą błyszczeć”. Spadająca liczba urodzeń sprawiła, że Japonia ma jedną z najstarszych i najszybciej kurczących się sił roboczych na świecie. (Oczekuje się, że liczba ludności w wieku od 15 do 64 lat spadnie do 45 milionów w 2065 roku z 76 milionów w 2017 roku). Zamiast otworzyć bramy dla imigracji, co jest niepopularnym rozwiązaniem w wyspiarskiej Japonii, Abe przyjął plan ułatwienia milionom mężatek i kobiet w średnim wieku powrotu do pracy. Wysiłek ten, powiedział Abe, był „sprawą najwyższej wagi.”

Nazwa dla programu Abe, „womenomics”, pochodzi od Kathy Matsui, wiceprzewodniczącej Goldman Sachs Japan. Matsui, Japonka, która mieszka w Japonii od ponad trzech dekad, powiedziała mi, że zdała sobie sprawę z niewykorzystanego potencjału ekonomicznego kobiet wkrótce po urodzeniu pierwszego dziecka w czasie stagnacji lat 90-tych. „Wiele moich przyjaciółek 'mam’ nie wracało do pracy w takim stopniu, jak zakładałam” – wspomina. „Zrozumiałam, że być może rozwiązanie wzrostu dla Japonii było tuż przed moją twarzą”. Po tym, jak Abe przyjął „womenomics” w 2013 roku, Matsui przewidziała, że plan może dodać 7,1 miliona pracowników i podnieść produkt krajowy brutto Japonii o prawie 13 procent. Aktywiści i naukowcy byli sceptyczni – zdyszane wyliczenia zdawały się bagatelizować instytucjonalny seksizm, który przenika japońskie społeczeństwo – ale Matsui przypisuje Abe odpolitycznienie debaty. „Przeniósł kwestię różnorodności ze sfery praw człowieka do sfery wzrostu gospodarczego” – mówi Matsui.

Zależność między awansem kobiet a zwiększonymi wskaźnikami rozwoju wynika z prostej logiki: Więcej pracujących kobiet oznacza większy wzrost, zwłaszcza w szybko starzejących się społeczeństwach, gdzie ich udział łagodzi wpływ kurczącej się siły roboczej. A bardziej integracyjna gospodarka może wywołać efekt fali, poszerzając pulę talentów, tworząc bardziej wykwalifikowaną siłę roboczą i oddając więcej pieniędzy w ręce kobiet. W Japonii ostateczną nadzieją było to, że kobiety nie będą już musiały stawiać czoła okrutnemu wyborowi pomiędzy pozostaniem samotną (aby kontynuować karierę wśród mężczyzn) lub założeniem rodziny (i rezygnacją z kariery). „Z tym jednym kamieniem, mogliśmy trafić w trzy lub cztery ptaki”, mówi Rui Matsukawa, ustawodawca i członek Partii Liberalno-Demokratycznej Abe i matka dwójki dzieci. „To było jak strategia przetrwania”

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.