Do pierwszej z naszej nowej serii historii Medium o królestwie zwierząt, wybraliśmy esej z 2015 roku o umysłach zwierząt. Zwierzęta myślą, dlatego…?
W 1992 roku, w Tangalooma, u wybrzeży Queensland, ludzie zaczęli wrzucać do wody ryby, aby lokalne dzikie delfiny mogły je zjeść. W 1998 roku delfiny zaczęły karmić ludzi, wyrzucając dla nich ryby na molo. Ludzie myśleli, że mają trochę zabawy karmiąc zwierzęta. Co, jeśli cokolwiek, myślały delfiny?
Charles Darwin myślał, że zdolności umysłowe zwierząt i ludzi różniły się tylko w stopniu, a nie rodzaju – naturalny wniosek do osiągnięcia, gdy uzbrojony w radykalne nowe przekonanie, że jeden wyewoluował z drugiego. Jego ostatnia wielka książka, „The Expression of Emotions in Man and Animals”, badała radość, miłość i smutek u ptaków, zwierząt domowych i naczelnych, a także u różnych ras ludzkich. Ale stosunek Darwina do zwierząt – podzielany z łatwością przez ludzi mających na co dzień kontakt z psami, końmi, a nawet myszami – był sprzeczny z długą tradycją myśli europejskiej, która uważała, że zwierzęta w ogóle nie mają rozumu. Ten sposób myślenia wywodził się z argumentacji René Descartes’a, wielkiego XVII-wiecznego filozofa, który twierdził, że ludzie są istotami rozumnymi, związanymi z umysłem Boga, podczas gdy zwierzęta są jedynie maszynami z ciała – żywymi robotami, które, mówiąc słowami Nicolasa Malebranche’a, jednego z jego zwolenników, „jedzą bez przyjemności, płaczą bez bólu, rosną nie wiedząc o tym: niczego nie pragną, niczego się nie boją, niczego nie wiedzą.”
Sam organizm pozostawał czarną skrzynką: nieobserwowalne rzeczy, takie jak emocje czy myśli, pozostawały poza zakresem obiektywnych dociekań
Przez większą część XX wieku biologia trzymała się bliżej Kartezjusza niż Darwina. Studenci zajmujący się zachowaniem zwierząt nie wykluczali możliwości, że zwierzęta mają umysły, ale uważali to pytanie za prawie nieistotne, ponieważ nie można było na nie odpowiedzieć. Można było badać wejścia organizmu (takie jak pożywienie czy środowisko) lub wyjścia (jego zachowanie). Ale sam organizm pozostawał czarną skrzynką: nieobserwowalne rzeczy, takie jak emocje czy myśli, były poza zakresem obiektywnych dociekań. Jak napisał jeden z takich „behawiorystów” w 1992 roku, „przypisywanie zwierzętom świadomej myśli powinno być usilnie unikane w każdej poważnej próbie zrozumienia ich zachowania, ponieważ jest to nie do sprawdzenia puste…”.
Do tego czasu, jednak, był coraz większy opór do takich rygorów. W 1976 roku profesor na Uniwersytecie Rockefellera w Nowym Jorku, Donald Griffen, wziął byka za rogi (pomijając to, co byk mógł czuć o tym) w książce zatytułowanej „The Question of Animal Awareness”. Argumentował, że zwierzęta rzeczywiście mogą myśleć i że ich zdolność do tego może być poddane odpowiedniej kontroli naukowej.
W ciągu ostatnich 40 lat szeroki zakres prac zarówno w dziedzinie i laboratorium pchnął konsensus z dala od ścisłego behawioryzmu i w kierunku tego przyjaznego Darwinowi widoku. Postęp nie był łatwy ani szybki; jak ostrzegali behawioryści, oba rodzaje dowodów mogą być mylące. Badania laboratoryjne mogą być rygorystyczne, ale nieuchronnie opierają się na zwierzętach, które mogą nie zachowywać się tak, jak na wolności. Obserwacje terenowe można uznać za anegdotyczne. Prowadzenie ich przez lata lub dekady i na dużą skalę w pewnym stopniu zabezpiecza przed tym problemem, ale takie badania są rzadkie.
Żadne zwierzęta nie mają wszystkich atrybutów ludzkich umysłów; ale prawie wszystkie atrybuty ludzkich umysłów można znaleźć u jakiegoś zwierzęcia lub innego
Niemniej jednak większość naukowców uważa obecnie, że może z całą pewnością stwierdzić, że niektóre zwierzęta przetwarzają informacje i wyrażają emocje w sposób, któremu towarzyszy świadome doświadczenie umysłowe. Zgadzają się, że zwierzęta, od szczurów i myszy do papug i wielorybów garbatych, mają złożone zdolności umysłowe; że kilka gatunków ma cechy, które kiedyś uważano za unikalne dla ludzi, takie jak zdolność do nadawania przedmiotom nazw i używania narzędzi; i że garstka zwierząt – naczelne, krukowate (rodzina krukowatych) i walenie (wieloryby i delfiny) – mają coś bliskiego temu, co u ludzi jest postrzegane jako kultura, w tym sensie, że rozwijają charakterystyczne sposoby robienia rzeczy, które są przekazywane przez naśladownictwo i przykład. Żadne zwierzęta nie mają wszystkich atrybutów ludzkich umysłów; ale prawie wszystkie atrybuty ludzkich umysłów można znaleźć w jakimś zwierzęciu lub innym.
Rozważmy Billie, dzikiego delfina butlonosego, który uległ wypadkowi w śluzie w wieku pięciu lat. Została zabrana do akwarium w Południowej Australii na leczenie, podczas którego spędziła trzy tygodnie żyjąc z delfinami w niewoli, które nauczono różnych sztuczek. Ona sama jednak nigdy nie była szkolona. Po jej powrocie na otwarte morze, lokalni obserwatorzy delfinów byli zaskoczeni widząc jej „tailwalking” – ruch, w którym delfin wstaje nad wodą, bijąc swoimi płetwami tuż pod powierzchnią, podróżując powoli do tyłu w sposób przypominający Michaela Jacksona. Wygląda na to, że Billie nauczyła się tej sztuczki po prostu obserwując swoich kolegów z basenu. Co jeszcze bardziej uderzające, wkrótce potem pięć innych delfinów z jej stada zaczęło chodzić na ogonie, choć zachowanie to nie miało żadnej praktycznej funkcji i zużywało dużo energii.
Takie zachowanie trudno zrozumieć bez wyobrażenia sobie umysłu, który potrafi docenić to, co widzi i który zamierza naśladować działania innych (patrz „Delfin naśladowczy”). To z kolei implikuje pewne rzeczy na temat mózgu. Gdybyś miał obstawiać rzeczy, które można znaleźć w mózgu Billie, dobrze byłoby postawić pieniądze na „neurony lustrzane”. Neurony lustrzane to komórki nerwowe, które uruchamiają się, gdy widok czyjegoś działania wywołuje odpowiadającą mu reakcję – wydaje się, że to właśnie one sprawiają, że ziewanie jest zaraźliwe. Wiele nauki może wymagać tego sposobu łączenia percepcji z działaniem – i wydaje się, że u ludzi, więc może niektóre formy empatii.
Neurony lustrzane są ważne dla naukowców próbujących znaleźć podstawę sposobu, w jaki działa ludzki umysł, lub przynajmniej znaleźć korelaty tej pracy, w anatomii ludzkich mózgów. Fakt, że te anatomiczne korelaty pojawiają się również w mózgach innych niż ludzkie, jest jednym z obecnych powodów postrzegania zwierząt jako rzeczy posiadających umysły. Istnieją neurony lustrzane; istnieją komórki wrzecionowate (zwane również neuronami von Economo), które odgrywają rolę w wyrażaniu empatii i przetwarzaniu informacji społecznych. Mózgi szympansów mają części odpowiadające obszarowi Broca i Wernicke’a, które u ludzi są związane z językiem i komunikacją. Mapowanie mózgu ujawnia, że procesy neurologiczne leżące u podstaw tego, co wygląda jak emocje u szczurów, są podobne do tych, które leżą u podstaw tego, co wyraźnie jest emocjami u ludzi. Jak to ujęła w 2012 roku grupa neurobiologów chcących podsumować tę dziedzinę: „Ludzie nie są wyjątkowi w posiadaniu neurologicznych substratów, które generują świadomość. Nie-ludzkie zwierzęta, w tym wszystkie ssaki i ptaki, i wiele innych stworzeń … również posiadają te neurologiczne substraty.”
Ale powiedzieć, że zwierzęta mają biologiczną podstawę dla świadomości nie jest tym samym, co powiedzieć, że rzeczywiście myślą lub czują. Tutaj idee z prawa mogą być bardziej pomocne niż te z neurologii. Kiedy czyjś stan bycia jest wyraźnie zaburzony przez jakieś nieszczęście, sąd może zadecydować, jaki poziom ochrony prawnej powinien mieć zastosowanie. W takich przypadkach sądy stosują testy takie jak: czy dana osoba jest świadoma siebie? Czy potrafi rozpoznać innych jako osoby? Czy potrafi regulować swoje zachowanie? Czy odczuwa przyjemność lub ból (czyli okazuje emocje)? Takie pytania ujawniają wiele o zwierzętach, too.
Najpowszechniejszym testem samoświadomości jest zdolność do rozpoznania siebie w lustrze. Sugeruje to, że widzisz siebie jako jednostkę, oddzieloną od innych istot. Test został formalnie opracowany w 1970 roku przez Gordona Gallupa, amerykańskiego psychologa, choć jego korzenie sięgają dalej; Darwin pisał o Jenny, orangutanie, bawiącym się lustrem i będącym „zdumionym ponad miarę” swoim odbiciem. Dr Gallup oblał twarz swoich podopiecznych bezwonnym mazakiem i czekał, by zobaczyć, jak zareagują, gdy zobaczą swoje odbicie. Jeśli dotknęli znaku, wydawało się, że zdali sobie sprawę, że obraz w lustrze jest ich własny, a nie innego zwierzęcia. Większość ludzi wykazuje tę zdolność w wieku od jednego do dwóch lat. Dr Gallup wykazał, że szympansy również ją posiadają. Od tego czasu orangutany, goryle, słonie, delfiny i sroki wykazały tę samą zdolność. Małpy nie; ani psy, być może dlatego, że psy rozpoznają się nawzajem przez zapach, więc test dostarcza im żadnych użytecznych informacji.
Rozpoznawanie siebie to jedna rzecz; co z rozpoznawaniem innych – nie tylko jako obiektów, ale jako rzeczy z celami i pragnieniami jak własne, ale skierowane do różnych celów. Niektóre zwierzęta wyraźnie zdają ten test. Santino jest szympansem w zoo w Furuvik w Szwecji. W 2000 roku właściciele zoo zauważyli, że zbierał on małe zapasy kamieni i ukrywał je wokół swojej klatki, a nawet konstruował dla nich pokrywy, aby później mieć czym rzucać w gości zoo, którzy go denerwowali. Mathias Osvath z Uniwersytetu w Lund przekonuje, że takie zachowanie świadczyło o różnych rodzajach wyrafinowania umysłowego: Santino potrafił przypomnieć sobie konkretne zdarzenie w przeszłości (bycie zirytowanym przez zwiedzających), przygotować się na zdarzenie w przyszłości (rzucenie w nich kamieniami) i mentalnie skonstruować nową sytuację (przegonienie zwiedzających).
Szympansy rozumieją również, że mogą manipulować przekonaniami innych; często oszukują się nawzajem w rywalizacji o pożywienie
Filozofowie nazywają zdolność do rozpoznawania, że inni mają inne cele i pragnienia, „teorią umysłu”. Szympansy to posiadają. Santino zdawał się rozumieć, że opiekunowie zoo powstrzymaliby go przed rzucaniem kamieniami, gdyby mogli. Dlatego schował broń i zahamował swoją agresję: był spokojny, gdy zbierał kamienie, ale wzburzony, gdy nimi rzucał. Zrozumienie możliwości i interesów innych wydaje się być również dowodem w Centre for Great Apes, sanktuarium na Florydzie, gdzie szympansy płci męskiej żyjące z Knucklesem, 16-latkiem z porażeniem mózgowym, nie poddają go swoim zwyczajowym pokazom dominacji. Szympansy rozumieją również, że mogą manipulować przekonaniami innych; często oszukują się nawzajem w rywalizacji o jedzenie.
Innym testem osobowości prawnej jest zdolność do odczuwania przyjemności lub bólu – odczuwania emocji. To często było brane za dowód pełnej zdolności odczuwania, dlatego zwolennicy Kartezjusza uważali, że zwierzęta nie są zdolne do odczuwania, jak również do rozumowania. Peter Singer, australijski filozof i nestor „praw zwierząt”, argumentuje, że spośród wszystkich emocji cierpienie jest szczególnie istotne, ponieważ jeśli zwierzęta dzielą tę ludzką zdolność, ludzie powinni brać pod uwagę cierpienie zwierząt tak samo, jak cierpienie ich własnego gatunku.
Zwierzęta oczywiście okazują emocje, takie jak strach. Ale można to uznać za instynktowne, podobne do tego, co dzieje się, gdy ludzie krzyczą z bólu. Behawioryści nie mieli problemów ze strachem, widząc w nim odruch warunkowy, który doskonale wiedzieli, jak wytworzyć. Prawdziwym pytaniem jest, czy zwierzęta mają uczucia, które wiążą się z jakimś doświadczeniem psychicznym. Nie jest to łatwe. Nikt nie wie dokładnie, co mają na myśli inni ludzie, kiedy mówią o swoich emocjach; wiedzieć, co mają na myśli nieme bestie, jest prawie niemożliwe. Istnieją jednak pewne odkrywcze wskazówki – przede wszystkim dowody na to, co można uznać za współczucie.
Niektóre zwierzęta wydają się okazywać litość, a przynajmniej troskę, wobec chorych i rannych członków swojej grupy. Silniejsze szympansy pomagają słabszym przechodzić przez drogi na wolności. Słonie opłakują swoich zmarłych (patrz „Żałobny słoń”). W słynnym eksperymencie Hal Markowitz, późniejszy dyrektor zoo w San Francisco, wytresował małpy Diana, by zdobywały pożywienie, wkładając żeton do szczeliny. Kiedy najstarsza samica nie mogła się w tym połapać, młodszy, niespokrewniony samiec wkładał jej żetony do szczeliny i stał z tyłu, pozwalając jej jeść.
Były też obserwacje zwierząt, które schodziły z drogi, aby pomóc stworzeniom innego gatunku. W marcu 2008 roku Moko, delfin butlonosy, poprowadził dwa wieloryby płetwonogie z labiryntu piaskownic u wybrzeży Nowej Zelandii. Wieloryby wydawały się beznadziejnie zdezorientowane i cztery razy osiadły na mieliźnie. Istnieją również dobrze udokumentowane przypadki wielorybów garbatych ratujących foki przed atakiem wielorybów zabójców oraz delfinów ratujących ludzi przed podobnymi atakami. Na pierwszy rzut oka, ten rodzaj troski o innych wygląda moralne – lub przynajmniej sentymentalne.
W kilku przykładach chroniących zwierzęta były postrzegane zapłacić cenę za ich współczucie. Iain Douglas-Hamilton, który bada słonie, opisuje młodą samicę, która została tak poważnie zraniona, że mogła chodzić tylko w ślimaczym tempie. Reszta jej grupy dotrzymywała jej kroku, by chronić ją przed drapieżnikami przez 15 lat, choć oznaczało to, że nie mogły tak szeroko żerować. Już w 1959 r. Russell Church z Uniwersytetu Browna przeprowadził test, w którym szczury laboratoryjne w połowie klatki mogły zdobywać pożywienie, naciskając dźwignię. Dźwignia ta wywoływała również wstrząs elektryczny u szczurów w drugiej połowie klatki. Kiedy pierwsza grupa zdała sobie z tego sprawę, przestała naciskać dźwignię, pozbawiając się jedzenia. W podobnym teście na małpach rhesus, opisanym w American Journal of Psychiatry w 1964 roku, jedna z małp przestała dawać sygnał do jedzenia na 12 dni po tym, jak zobaczyła, że inna otrzymała szok. Są też inne przykłady na to, że zwierzęta przedkładają jakieś uczucia nad jedzenie. W słynnych badaniach amerykańskiego psychologa, Harry’ego Harlowa, małpy rhesus pozbawione swoich matek otrzymały wybór pomiędzy substytutami. Jeden był zrobiony z drutu i miał butelkę do karmienia, drugi był z tkaniny, ale bez jedzenia. Niemowlęta spędził prawie cały swój czas przytulanie matki cloth.
Jeśli zwierzęta są samoświadomi, świadomi innych i mają pewną miarę samokontroli, a następnie dzielą niektóre z atrybutów używanych do określenia osobowości w prawie. Jeśli przejawiają emocje i uczucia w sposób, który nie jest czysto instynktowny, może być również argument za tym, że ich uczucia powinny być szanowane w sposób, w jaki szanowane są uczucia ludzkie. Jednak cechą, którą najczęściej uważa się za wyróżniającą człowieka, jest język. Czy można powiedzieć, że zwierzęta używają języka w znaczący sposób?
Zwierzęta komunikują się cały czas i nie potrzebują do tego wielkich mózgów. W latach 40. ubiegłego wieku Karl von Frisch, austriacki etolog, wykazał, że „tańce pląsające” pszczoły miodnej przekazują informacje o tym, jak daleko i w jakim kierunku znajduje się pożywienie. Ptaki śpiewają długie, złożone pieśni w celu oznaczenia terytorium lub jako rytuały godowe. Podobnie jest z wielorybami (patrz „Śpiewające wieloryby”). Trudno jest jednak powiedzieć, jakie informacje lub intencje są w tym wszystkim zawarte. Pszczoły są bardziej prawdopodobne, aby być automatycznie pobierając raport z ich ostatnich podróży niż mówiąc: „Jest pyłek, żeaway, obiboki.”
Wokalizacje, powiedzmy, małpy koczkodany mają więcej do nich. Vervets zrobić różne połączenia alarmowe dla różnych drapieżników, wymagające różnych odpowiedzi. Jest jeden dla lampartów (skitter w górę do najwyższych gałęzi), dla orłów (ukryć się w podszycie) i dla węży (stanąć w pozycji pionowej i rozejrzeć się). Małpy muszą rozpoznawać różne nawoływania i wiedzieć, kiedy które z nich należy wykonać. Zwierzęta wychowane z ludźmi potrafią o wiele więcej. Chaser, border collie, zna ponad 1000 słów. Potrafi wyciągnąć nazwaną zabawkę ze stosu innych zabawek. Świadczy to o tym, że rozumie, iż wzór akustyczny oznacza obiekt fizyczny. Noam Chomsky, lingwista, powiedział kiedyś, że tylko ludzie potrafią to robić. Co niezwykłe, jeśli każe się jej aportować zabawkę o nazwie, której wcześniej nie słyszała, umieszczoną w stosie znanych, nazwanych przedmiotów, rozumie, o co jest proszona. Betsy, inny border collie, przyniesie zdjęcie czegoś, sugerując, że rozumie, że dwuwymiarowy obraz może reprezentować trójwymiarowy obiekt.
Jeszcze bardziej imponujące są zwierzęta takie jak Washoe, samica szympansa, która została nauczona języka migowego przez dwóch badaczy z Uniwersytetu w Nevadzie. Washoe inicjowała rozmowy i prosiła o rzeczy, które chciała, takie jak jedzenie. Ale dowody na to, że wiele zwierząt może, gdy wychowuje się z ludźmi, opowiadać innym swoje myśli używając ludzkiego języka, to nie to samo, co stwierdzenie, że używają one języka tak jak ludzie. Niewiele z nich ma na przykład odrobinę gramatyki, czyli umiejętności manipulowania słowami i łączenia ich w celu tworzenia nowych znaczeń. To prawda, że delfiny w niewoli potrafią odróżnić „wrzuć piłkę do obręczy” od „przynieś obręcz do piłki”. Alex, afrykańska szara papuga, łączyła słowa, aby tworzyć nowe: jabłko nazwał „bannery”, na przykład mieszanką banana i wiśni (patrz „Papuga gaduła”). Są to jednak przypadki wyjątkowe i wynik intensywnej współpracy z człowiekiem. Użycie gramatyki – z pewnością złożonej gramatyki – nie zostało zaobserwowane u dzikich zwierząt. Co więcej, zwierzęta nie mają odpowiednika narracji, które ludzie opowiadają sobie nawzajem.
Jeśli język może być nadal uznawany za unikalnie ludzki, to czy cokolwiek innego może? Do niedawna kultura była uważana za drugą cechę definiującą człowieczeństwo. Złożone sposoby postępowania, które są przekazywane nie poprzez dziedziczenie genetyczne czy presję środowiska, ale poprzez nauczanie, naśladowanie i konformizm, były powszechnie uważane za unikalne dla ludzi. Ale jest coraz bardziej jasne, że inne gatunki też mają swoje kultury.
W „The Cultural Lives of Whales and Dolphins”, Hal Whitehead z Dalhousie University, Nova Scotia, i Luke Rendell z University of St Andrews, w Szkocji, twierdzą, że wszystkie kultury mają pięć charakterystycznych cech: charakterystyczną technologię; nauczanie i uczenie się; składnik moralny, z zasadami, które potwierdzają „sposób, w jaki robimy rzeczy” i kary za wykroczenia; nabyte, a nie wrodzone, rozróżnienie między wtajemniczonymi i obcymi; oraz kumulatywny charakter, który buduje się z czasem. Te atrybuty razem pozwalają jednostkom w grupie robić rzeczy, których nie byłyby w stanie osiągnąć same.
Dla pierwszej cechy, nie szukaj dalej niż wrona. Nowe wrony kaledońskie są mistrzami w tworzeniu narzędzi w królestwie zwierząt. Robią haki, ścinając gałązki w kształcie litery V i skubiąc je, by nadać im kształt. Z liści pandanusa wyrabiają piły z ząbkami. W różnych częściach wyspy wytwarzają swoje narzędzia w różny sposób. Badania Gavina Hunta z Uniwersytetu w Auckland wykazały, że haki i piły z dwóch stanowisk na Nowej Kaledonii systematycznie różniły się wielkością, liczbą cięć potrzebnych do ich wykonania, a nawet tym, czy były przeważnie lewo- czy praworęczne. W stopniu, w jakim kultura oznacza „sposób, w jaki robimy rzeczy dookoła”, dwie grupy wron były kulturowo odrębne.
Szympansy są obecnie znane z manipulowania ponad dwoma tuzinami narzędzi: kijami do bicia, tłuczkami do mielenia, trzepaczkami do much, źdźbłami trawy, za pomocą których łowią termity, gąbczastymi liśćmi do nasiąkania wodą, kamieniami jako dziadkami do orzechów. Podobnie jak wrony z Nowej Kaledonii, różne grupy używają ich nieco inaczej. William McGrew z Cambridge University twierdzi, że zestawy narzędzi szympansów w zachodniej Tanzanii są tak samo złożone, jak najprostsze ludzkie narzędzia, takie jak wczesne ludzkie artefakty znalezione we wschodniej Afryce lub rzeczywiście te używane w czasach historycznych przez rdzennych mieszkańców Tasmanii.
Umiejętność potrzebna do wytwarzania i używania narzędzi jest nauczana. To nie jest jedyny przykład nauczania, które zwierzęta mają do zaoferowania. Meerkaty żywią się skorpionami – wyjątkowo niebezpieczną zdobyczą, której nie można nauczyć się polować metodą prób i błędów. Starsze meerkaty uczą więc młodsze stopniowo. Najpierw obezwładniają skorpiona i pozwalają młodemu meerkatowi go wykończyć. Następnie pozwalają swoim uczniom uporać się z nieco mniej uszkodzonym osobnikiem i tak dalej, etapami, aż młody uczeń będzie gotowy do samodzielnego upolowania zdrowego skorpiona.
Prawie wszystkie meerkaty tak robią. Gdzie indziej to, co jest nauczane, może się zmieniać, tylko niektóre zwierzęta przyswajają nowe sztuczki. Jak sugeruje historia Billie the tailwalker, wieloryby i delfiny mogą uczyć się zasadniczo nowych zachowań od siebie nawzajem. W 1980 roku wieloryb garbaty zaczął łapać ryby u wybrzeży Cape Cod w nowy sposób. Zatrzasnąłby swoje płetwy na powierzchni wody – jak to się nazywa – po czym zanurkowałby i popłynął dookoła, emitując chmurę bąbelków. Ofiary, zdezorientowane hałasem i przestraszone wznoszącym się kręgiem bąbelków, zbijały się w gromady dla ochrony. Wieloryb wtedy podskoczyć przez środek chmury bańki z ustami pełnymi fish.
Bubble karmienia jest dobrze znany sposób dla wielorybów do freak out ich żywności, tak jest lobtailing. Czyniąc pierwszy systematyczny set-up do drugiego, choć, był najwyraźniej innowacją – i stał się bardzo popularny. Do 1989 roku, zaledwie dziewięć lat po pierwszym wielorybie Cape Cod rozpoczął lobtail karmienia, prawie połowa humbaki w okolicy były na to. Większość z nich była młodszymi wielorybami, które, ponieważ ich matki nie używały nowej sztuczki, nie mogły jej odziedziczyć. Naukowcy uważają, że młode wieloryby skopiowały pierwszego praktykującego, rozpowszechniając technikę poprzez naśladownictwo. Jak pierwszy dostał pomysł jest tajemnicą – tak jak pytanie, czy jest to rzeczywiście lepszy sposób karmienia, lub tylko coraz modne jeden.
Kultury polegać nie tylko na technologii, technik i nauczania, ale na zasadach akceptowanych zachowań. Że rzeczy powinny być sprawiedliwe wydaje się powszechnym wymogiem wśród zwierząt społecznych. W centrum badań nad psami na Uniwersytecie Eotvos Lorand w Budapeszcie, na przykład, psy często wybierane do udziału w testach są odrzucane przez inne psy. Okazuje się, że wszystkie psy chcą brać udział w tych testach, ponieważ otrzymują uwagę człowieka; te, które są wybierane zbyt często, są postrzegane jako mające nieuczciwą przewagę. Małpy kapucynki biorące udział w eksperymentach śledzą nagrody, jakie otrzymują. Jeśli jednej z nich zaoferuje się marną nagrodę (np. plasterek ogórka), podczas gdy inna dostanie smaczne winogrono, ta pierwsza odmówi kontynuowania testu. Szympansy to robią, too.
Większość kultur rozróżnia outsiderów i insiderów, a zwierzęta nie są wyjątkami. Orki, znane również jako zabójcze wieloryby, są szczególnie uderzające w tym względzie, mając repertuar połączeń, które są charakterystyczne dla pod, w którym żyją, rodzaj dialektu. Dr Whitehead i dr Rendell porównują je do oznaczeń plemiennych. Orki są o tyle niezwykłe, że różne strąki żywią się różnymi ofiarami i rzadko się krzyżują. Przez większość czasu, stada studyjnie ignorują się nawzajem. Ale od czasu do czasu jeden z nich atakuje drugiego z furią. To nie może mieć nic wspólnego z rywalizacją o jedzenie lub samice. Lance Barrett-Lennard z Akwarium w Vancouver przypisuje to ksenofobii – szczególnie ekstremalny i agresywny sposób odróżniania insiderów od outsiderów.
Ale jeśli zwierzęta wyświetlają cztery z pięciu atrybutów, które składają się na kulturę, jest jeden, którego nie podzielają. Być może najbardziej charakterystyczną cechą ludzkich kultur jest to, że zmieniają się one w czasie, bazując na wcześniejszych osiągnięciach i tworząc wszystko, od iPhonów i nowoczesnej medycyny po demokrację. Nic takiego nie zaobserwowano u zwierząt. Poszczególne aspekty zwierzęcego zachowania zmieniają się w sposób, który może wydawać się kulturowy, a przełomowa zmiana jest z pewnością możliwa. Na przykład w latach 90. ubiegłego wieku południowoafrykańska polityka odstrzału, w ramach której najstarsze słonie zostały zastrzelone, a ich dzieci rozdzielone, doprowadziła do dużych zmian w ich normalnie uporządkowanych matriarchalnych społeczeństwach. Młode słonie stały się nienormalnie agresywne, ponieważ nie było już starszyzny, która mogłaby je powstrzymać. W innych przypadkach takie zakłócenia mogą się wydawać, z antropomorficznego punktu widzenia, nie takie złe (patrz „spokojne pawiany”). Ale niezależnie od tego, czy wstrząsy są dobre, czy złe, społeczeństwa zwierzęce nie wykazały jeszcze stałej, adaptacyjnej zmiany – żadnego postępu kulturowego. Wiedza gromadzi się u najstarszych osobników – gdy w 1993 roku susza nawiedziła park narodowy Tarangire w Tanzanii, najlepiej przetrwały rodziny słoni, którym przewodziły matriarchinie pamiętające dotkliwą suszę z 1958 roku – ale razem z nimi idzie na cmentarz.
O umysłach zwierząt można się jeszcze wiele dowiedzieć. Język gramatyczny można dość dokładnie wykluczyć; wyuczone wytwarzanie narzędzi przez niektóre gatunki jest teraz niepodważalne: ale wiele wniosków znajduje się pośrodku, ani definitywnie za, ani przeciw. To, czy je przyjmiemy, zależy częściowo od standardu wymaganych dowodów. Gdyby kwestia zwierzęcej empatii była badana w sądzie karnym, wymagającym dowodu ponad wszelką wątpliwość, mógłbyś się zawahać, gdybyś uznał, że ona istnieje. Gdyby proces był cywilny, wymagający przeważającego dowodu, prawdopodobnie doszedłbyś do wniosku, że zwierzęta posiadają empatię.
Używając tego standardu, można zaryzykować trzy wnioski. Po pierwsze, różne zwierzęta mają umysły, Fizjologiczne dowody funkcji mózgu, ich komunikacja i wszechstronność ich odpowiedzi na ich środowiska wszystkie silnie wspierają ten pomysł. Naczelne, krukowate i walenie również posiadają atrybuty kultury, jeśli nie język czy zorganizowaną religię (choć Jane Goodall, wybitny zoolog, postrzega szympansy jako wyrażające panteistyczną przyjemność z natury).
Po drugie, zdolności zwierząt są niejednolite w porównaniu z ludzkimi. Psy mogą uczyć się słów, ale nie rozpoznają ich odbić. Dziadek do orzechów Clarka, członek rodziny krukowatych, zakopuje do 100,000 nasion w sezonie i pamięta, gdzie je położył miesiące później – ale nie robi narzędzi, jak inne krukowate. Te specyficzne, skoncentrowane zdolności pasują do współczesnego myślenia o ludzkich umysłach, które postrzega je mniej jako silniki czystego rozumu, które można zastosować we wszystkich aspektach życia w taki sam sposób, jak wiązki podprogramów do konkretnych zadań. W tej analizie ludzki umysł może być scyzorykiem armii szwajcarskiej, zwierzęcy – korkociągiem lub pęsetą.
To sugeruje następstwo – że będą pewne wymiary, w których zwierzęce umysły przewyższają ludzkie. Weźmy za przykład Ayumu, młodego szympansa, który mieszka w Primate Research Institute na Uniwersytecie w Kioto. Naukowcy uczą Ayumu zadania pamięciowego, w którym losowy wzór liczb pojawia się przelotnie na ekranie dotykowym, po czym zostaje zakryty przez elektroniczne kwadraty. Ayumu musi dotknąć kwadratów na ekranie w tej samej kolejności, co ukryte pod nimi liczby. Ludzie radzą sobie z tym testem przez większość czasu, jeśli mają do dyspozycji pięć liczb i około 500 milisekund na ich zbadanie. Przy dziewięciu liczbach lub mniejszej ilości czasu, ludzki wskaźnik sukcesu gwałtownie spada. Pokaż Ayumu dziewięć liczb wyświetlanych przez 60 milisekund, a on nonszalancko wystuka je w odpowiedniej kolejności knykciami.
Istnieją ludzie z tak zwaną pamięcią ejdetyczną, lub flash, którzy potrafią zrobić coś podobnego – dla szympansów jednak wydaje się to być normą. Czy jest to cecha, którą z jakiegoś powodu szympansy rozwinęły od czasu ich ostatniego wspólnego przodka z ludźmi, czy też taka, którą ludzie utracili w tym samym okresie czasu? Bardziej dogłębnie, w jaki sposób może to zmienić to, czym dla szympansa jest posiadanie umysłu? Jak bardzo różni się posiadanie umysłu w społeczeństwie, w którym wszyscy pamiętają takie rzeczy? Zwierzęta mogą myśleć w sposób, którego ludzie nie potrafią jeszcze rozszyfrować, ponieważ zbytnio różnią się od ludzkiego sposobu myślenia – są przystosowane do sfery sensorycznej i umysłowej zupełnie niepodobnej do ludzkiej, być może do sfery, która nie wywołała potrzeby istnienia języka. Na przykład, nie ma wątpliwości, że ośmiornice są inteligentne; są zaciekle dobrymi rozwiązywaczami problemów. Ale czy naukowcy mogą zacząć sobie wyobrażać, jak ośmiornica może myśleć i czuć?
Wszystko to zostało powiedziane, trzecia ogólna prawda wydaje się być taka, że istnieje związek między umysłem a społeczeństwem, które zwierzęta wyświetlają. Dzikie zwierzęta o najwyższym poziomie poznania (naczelne, walenie, słonie, papugi) są, podobnie jak ludzie, gatunkami długowiecznymi, żyjącymi w złożonych społeczeństwach, w których wiedza, interakcje społeczne i komunikacja są na wagę złota. Rozsądne wydaje się spekulowanie, że ich umysły – podobnie jak ludzkie – mogły wyewoluować w odpowiedzi na ich środowisko społeczne (patrz „Samotna orka”). I to może być to, co pozwala umysłom po dwóch stronach przepaści międzygatunkowej na jej pokonanie.
Off Laguna, w południowej Brazylii, ludzie i delfiny butlonose łowią razem od pokoleń. Delfiny płyną w kierunku plaży, kierując mullet w stronę rybaków. Mężczyźni czekają na sygnał od delfinów – charakterystyczne nurkowanie – zanim zarzucą sieci. Delfiny kierują połowem, inicjują stado i dają ważny sygnał, choć tylko niektóre z nich to robią. Ludzie muszą się nauczyć, które delfiny będą zaganiać ryby i zwracać baczną uwagę na sygnał, w przeciwnym razie połowy zakończą się fiaskiem. Obie grupy ssaków muszą nauczyć się niezbędnych umiejętności. U ludzi są one przekazywane z ojca na syna, a u delfinów – z matki na cielę. W tym przykładzie, jak bardzo różnią się gatunki?
Ten esej pierwotnie ukazał się w The Economist
.