Prawdopodobnie już wiesz, kim jest Scott 'Carrot Top’ Thompson do teraz.

Apart from rising to fame with his flamboyant prop comedy routines, AT&T advertisements and self-deprecating standup humor, he has also become quite popular with his buff body that has been the object of scrutiny among a lot of bodybuilding buffs and fitness enthusiasts for many years.

This is because Carrot Top wasn’t the strong and brawny guy he is today. Wystarczy wpisać „Chairman of the Board movie” w pasku wyszukiwania, a zobaczysz, że komik był naprawdę chudy kilka lat temu, co jest dalekie od całkowicie rozdrobnionej sylwetki, którą eksponuje w tych dniach.

I ta dość nagła transformacja fizyczna wywołała plotkę, że Carrot Top mógł używać sterydów, aby się wzmocnić. Teraz dowiedzmy się, czy Dennis the Menace Strikes Again i Cash Cab gwiazda naprawdę miał sterydy w swojej liście kontrolnej kulturystyki …

W porównaniu do innych gwiazd, które zawsze wydawały się być w gorącym miejscu, gdy konfrontowane z głównym problemem, Carrot Top faktycznie bierze plotki sterydów w kroku i szczotki go tak, jakby to było nic, gdy pojawia się podczas wywiadu.

Czerwonowłosy komik wskazuje, że udało mu się zbudować swoje zgrane ciało, będąc entuzjastycznym kulturystą od ponad 15 lat.

Oprócz posiadania ścisłej diety, która jest wypełniona dużą ilością białka, Carrot Top podkreśla również, że jest bardzo oddany swojej rutynie treningowej. Nawet kiedy jest w trasie koncertowej, nie brakuje mu pompowania żelaza.

Możecie nawet sprawdzić ten zabawny, aczkolwiek odkrywczy klip, w którym Carrot Top daje przegląd rzeczy, które ładuje w siebie, jak również maszyn do ćwiczeń, których regularnie używa, gdy ciężko ćwiczy w swoim domu w Las Vegas:

Gwiazda Arystokratów powtarza, że bardzo ciężko pracował, aby osiągnąć swoje wymarzone ciało i uważa również, że plotki o tym, że używał sterydów, aby je wyrwać, są dość śmieszne. W swojej zwykłej auto-deprecjacji, Carrot Top rozważa nawet wykorzystanie ich jako materiału do swojej komediowej rutyny prędzej czy później.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.