To, co Peronella i Giannello robią w czasie, gdy mąż czyści beczkę, jest drugim głównym tematem Boccaccia: rozpustny seks, z rodzaju tych, które prawdopodobnie nie były w pełni zrozumiałe dla ludzi Zachodu od czasów reformacji. Dzisiejsi odbiorcy mogą być może zrozumieć cudzołóstwo, które szerzy się w Dekameronie, zwłaszcza że w tamtych czasach większość małżeństw była jeszcze aranżowana przez rodziny. Współcześni czytelnicy mogą też zapewne współczuć młodym ludziom z Dekameronu, którzy twierdzą, że z racji wieku mają prawo sypiać z kim popadnie. Ale wielu czytelników, choć rozbawionych, było również zaskoczonych opowieściami takimi jak Peronella, a Dekameron jest przepełniony takim materiałem. Jest to prawdopodobnie najbrudniejsza wielka księga w zachodnim kanonie.
Niektórzy z nieczystych zostają ukarani. Tancredi, książę Salerno, odkrywszy, że jego córka ma romans z jednym z jego lokajów, każe udusić mężczyznę i wyciąć mu serce. Następnie wkłada serce do złotego kielicha i wysyła go córce. Ta bez wahania podnosi zakrwawiony organ do ust, całuje go, wkłada z powrotem do kielicha, oblewa trucizną, wypija i umiera. Są też inne straszne konkluzje – zdefasonowanie, dekapitacja, wypatroszenie – ale mają w sobie pewien polot, jak w tragedii jakobińskiej. Co najważniejsze, złoczyńcy nie czują się winni. Mogą być smutki, ale nie takie smutki.
Nawet w mniejszym stopniu bezkarni kochankowie odczuwają wyrzuty sumienia. Często żyją szczęśliwie i, mimo dawnej niestałości, wiernie, spotykając się często lub nawet, jakimś sposobem, biorąc ślub. Boccaccio pisze o jednej parze: „Nie zwracając nigdy uwagi na dni święte i czuwania, ani nie przestrzegając Wielkiego Postu, oboje wiedli razem wesołe życie, pracując tak długo, jak długo pozwalały im na to nogi.”
Nuty dominujące Dekameronu to ów realizm, wesołość i nieuporządkowanie, ale, cokolwiek byśmy nie powiedzieli o tej książce, pojawia się coś jeszcze, co temu przeczy. Choć Boccaccio kładzie nacisk na renesansową ziemistość, robi miejsce dla eleganckich mediewalizmów. Młodzi ludzie często łączą ręce i wykonują carola, taniec w kręgu zrodzony w średniowieczu. Od czasu do czasu, w przerwach między opowieściami, wygłaszają też długie, ozdobne mowy, pełne średniowiecznych środków retorycznych. Można znużyć się tymi wyrafinowaniami i tęsknić za powrotem do miłych, ordynarnych opowieści, ale napięcie między tymi dwoma trybami jest fundamentalne dla Dekameronu.
Inny konflikt ma związek z religią. Młodzi ludzie składają czasem żarliwe wyznania wiary. Boccaccio nie boi się jednak bluźnierstwa – w pewnym momencie określa erekcję mężczyzny jako „zmartwychwstanie ciała” – i prawie niczego nie podkreśla bardziej niż zepsucie kleru. Są głupi i leniwi. Wasze żony nie są przy nich bezpieczne. Śmierdzą jak kozy. W jednym z opowiadań kupiec Giannotto di Civignì próbuje nakłonić swojego żydowskiego przyjaciela Abrahama do przejścia na chrześcijaństwo. Abraham mówi, że najpierw musi pojechać do Rzymu, by obserwować duchownych i zobaczyć, czy prowadzą święte życie. Giannotto jest tym zaniepokojony. Boi się, że Abraham odkryje, jak bardzo rozpustni są księża. I tak właśnie się dzieje. Abraham, wracając do domu, donosi, że rzymscy duchowni to sami grzesznicy, satyrowie i sodomici. Następnie zaprasza Giannotto, by poszedł z nim do kościoła, gdzie zamierza przyjąć chrzest. Jeśli Kościół rzymski przetrwa, mówi, pomimo rozpusty jego przedstawicieli, to musi być wspierany przez Ducha Świętego, a on chce dołączyć do zwycięskiej drużyny.
Przesłanie Boccaccia dotyczące duchowieństwa nie jest może prawdziwie podwójne – wiara to nie to samo, co jej przedstawiciele – ale jego stosunek do kobiet jest naprawdę zastanawiający. Kobiety są w Dekameronie absolutnie centralną postacią, są zaradne, bezpośrednie, a nierzadko i swawolne. Jak mówi mediewista Thomas Bergin, kobieta jako „ofiara pożądania mężczyzny, wykorzystana, zdradzona i porzucona, która wniosła tyle żałosnych stron do literatury światowej, po prostu nie występuje w Dekameronie”. Te panie mają za sobą długie życie pozagrobowe. Aby zacytować tylko najbardziej znanych z nich, nie byłoby Rosalinda w „Jak wam się podoba”, nie Beatrycze w „Wiele hałasu o nic” bez precedensu Peronella i jej sisterhood.
Jet kobiety są również wielokrotnie zniesławiony w Dekameron. Są one „kapryśne, kłótliwe, podejrzliwe, słabe i bojaźliwe”. (To kobieta, Filomena, tak mówi.) Są niestrudzenie pożądliwe. Silni mężczyźni mogą narazić swoje zdrowie, próbując zaspokoić ich seksualne potrzeby. Tak więc, aby życie toczyło się spokojnie, kobiety muszą podporządkować się mężczyznom, a przede wszystkim być czyste, co tak rzadko zdarza się bohaterkom Boccaccia. Te, które nie są posłuszne swoim mężom, powinny być bite. (Ponownie, mówi to kobieta.)
Na poparcie tego poglądu, Boccaccio kończy swoją książkę tym, co stało się słynną historią „cierpliwej Griseldy”. Gualtieri, markiz Saluzzo, nie chce się żenić, ale jego poddani wywierają na niego presję. Bierze więc za żonę wieśniaczkę, Griseldę. Z czasem Griselda rodzi córkę i syna. Oba dzieci zostają jej odebrane, z wyraźną sugestią, że zostaną uśmiercone. Griselda nie protestuje. Gualtieri dokręca więc śrubę. Oświadcza, że potrzebuje szlachetnej żony, a nie chłopki. Ze stoickim spokojem Griselda wraca do domu ojca, zostawiając nawet swoje suknie, gdyż czuje, że należą one do jej męża. Wkrótce Gualtieri wzywa ją z powrotem, mówiąc, że potrzebuje jej do nadzorowania przygotowań do ślubu. „Słowa Gualtieriego przeszyły serce Griseldy jak wiele noży”, ale ona się zgadza. W dniu ślubu pojawiają się chłopiec i dziewczyna, których Griselda nie zna. Gualtieri przedstawia dziewczynę jako swoją przyszłą narzeczoną. Griselda chwali ją. W końcu Gualtieri nie może już dłużej wytrzymać. Mówi Griseldzie, że chłopiec i dziewczynka są jej dziećmi (wychowywała ich krewna w Bolonii), i że zabiera Griseldę z powrotem, teraz już bardziej ukochaną: „Chciałem cię nauczyć, jak być żoną” – to znaczy uległą.
Słyszawszy to, wszyscy dworzanie Gualtieriego oświadczają, że jest on „bardzo mądry”, choć surowy. Jednak narrator opowieści, Dioneo, kończy, mówiąc o Gualtierim, że być może „dobrze by mu zrobiło, gdyby zamiast niego trafił na taką kobietę, która po wyrzuceniu z domu w samej koszuli znalazłaby jakiegoś faceta, który by jej dobrze wytrzepał futro, a przy okazji dostałaby nową, ładną suknię”. Czytelnicy bez wątpienia się zgodzą, ale co w takim razie oznacza ta historia?
Takie sprzeczności doprowadziły wielu krytyków do opisania Dekameronu jako amoralnego. Erich Auerbach, ceniony historyk literatury, twierdzi, że gdy tylko Boccaccio dotyka czegoś tragicznego lub nawet problematycznego, książka staje się „słaba i powierzchowna”. Jest w tym trochę prawdy. Wiele historii z dnia dziesiątego, przedstawiających ludzi, którzy stali się sławni dzięki swojej wielkoduszności, jest nieciekawych, a nawet śmiesznych. Griselda jest w tej grupie. Podobnie jest z historią dwóch przyjaciół ze starożytnego Rzymu, Tytusa i Gisippusa, z których każdy walczy o to, by zostać ukrzyżowanym zamiast drugiego, za morderstwo, którego żaden z nich nie popełnił. Wzruszony tym spektaklem altruizmu, prawdziwy zbrodniarz przyznaje się do winy, po czym Tytus zabiera Gisippusa do domu i daje mu połowę wszystkiego, co posiada, a także jedną z jego sióstr.Można powiedzieć, że Boccaccio popełnił błąd tylko wtedy, gdy odważył się opuścić swoje rodzinne terytorium: realizm. Tak uważał Alberto Moravia: że wartości Boccaccia były wartościami artysty, a nie moralisty. Blask Dekameronu, pisał Moravia, bierze się właśnie z obojętności książki na etykę, z jej wyłącznego skupienia na faktach. W opowieściach Boccaccia świat jest
podobny do maleńkich natures mortes, zakamarków pejzaży, figur tła u niektórych naszych czternasto-, piętnasto- i szesnastowiecznych malarzy. Akcja, czysta akcja, bez zamierzonego znaczenia czy etyki, zyskuje głębię, jasność i tajemniczość dzięki tym szczegółom, których żadna ilość poważnych moralnych intencji nie mogłaby jej nadać.
Pomyśl o małych, strzelistych miastach i wioskach, z pasterzami i owcami, w dalekiej odległości, za Matką Boską lub św. Miłość do świata: mieli ją ci malarze, a także, jak mówi Moravia, Boccaccio.
.