W ostatnim czasie zostałem zaproszony do wzięcia udziału w kampanii marketingowej dla serii Octomore 11 firmy Bruichladdich, która udała się na tyle dobrze, że Bruichladdich poprosił mnie o pracę nad sequelem: Omówienie Kampanii Transparentności Bruichladdich „No Hidden Measures”. Podczas gdy tamta praca była sponsorowana, poniższy wpis na blogu nie był sponsorowany, i choć otrzymałem butelkę do recenzji za darmo (perks!), moja poniższa recenzja jest moja własna i nie powstała pod wpływem kampanii (ani nie została w niej opublikowana). Wiarygodność każdego recenzenta jest obnażona, gdy biorą pieniądze przemysłu, ale nie wszyscy możemy być czyści jak jeżdżący śnieg jak Ralfy, więc pozostawiam to do moich czytelników, aby zdecydować, czy moje słowa są godne zaufania, czy nie. (Proszę, nie zostawiajcie mnie…)
Kiedy spróbowałem pierwszego wydania The Laddie Ten z powrotem w (o Boże) 2013, byłem gruntownie underwhelmed. Nie wiem, czy destylarnia dopiero stawała na nogi po ogromnym wysiłku odmłodzenia (była to wszak whisky wydestylowana ledwie półtora roku po rozwierceniu bram i przebudowie sprzętu), czy też moje podniebienie po prostu nie zgadzało się z house’owym charakterem Bruichladdich. Musiało to być to pierwsze, ponieważ każda Bruichladdich, którą próbowałem od tamtej pory – przyznaję, że jest ich 5 – była lekka, owocowa i kwiatowa, tak jak napisano na etykiecie. Lubię subtelność w szkockiej, a Bruichladdich stał się w tym bardzo dobry.
The Classic Laddie to beczka z beczkami nie dojrzałego Bruichladdicha destylowanego w 100% ze szkockiego jęczmienia i starzonego w, cóż, najróżniejszych rzeczach. Główny Destylator Adam Hannett ma na uwadze ogólny charakter domu, gdy degustuje beczki do kadzi, ale nie czci u stóp bogów spójności, jak większość destylarni. Można, a nawet należy, oczekiwać pewnych różnic między partiami, nawet jeśli ogólny temat jest ten sam. The Classic leżakuje z beczek tak młodych jak 5 czy 6 i tak starych jak 12 czy 13, i choć są to głównie ex-bourbony, Adam często używa beczek po winach, by osiągnąć równowagę smaków, której szuka. Sprawdźcie moje omówienie kampanii „No Hidden Measures” (tej sponsorowanej), żebyście mogli zobaczyć, co dokładnie trafiło do mojej butelki, która pochodzi z partii 20/109. Jest w niej trochę dębu dziewiczego, trochę sherry, trochę beczek po Cab, Merlot i Mourvedre, a część jęczmienia uprawiana była na Islay. Najmłodsze beczki (większość) miały 7 lat. Cool.
Kadzenie, po zakończeniu, jest butelkowany w 50% ABV bez dodawania barwników lub filtracji chłodu. Wyższe ABV pomaga te subtelne nuty pop, i jak wiemy z Octomore, duch Bruichladdich lubi być wzmocnione przez wysoki procent alkoholu.
Nose: Lekko owocowy, z owoców sadu (biała brzoskwinia, chrupiące śliwki, żółte jabłka), złote rodzynki, i surowego miodu. Różnorodne kwiaty – głównie wiciokrzew i róża – z lekkim, orzechowym, zbożowym nurtem słodu. Odrobina młodości wnosi zarówno żywiołowość, jak i wachlarz chemicznych aromatów (nie całkiem acetonowych). Łaskotanie w nosie jest łagodne, mimo dość wysokiego ABV, i jest ładna równowaga między słodyczą a zwiewnością. Odpoczynek w szklance ujawnia jeszcze więcej owoców.
Palate: Lepkie, ale nie całkiem syropowate ciało. Umiarkowane pieczenie języka – spójne z 50% ABV – po którym następują delikatne nuty ociekającego miodu, galaretki brzoskwiniowej, maślanych bułeczek i więcej złotych rodzynek. Przy kolejnych degustacjach elementy czerwonego wina stają się nieco wyraźniejsze – czerwone owoce i konfiturowe porto. Bardzo smaczne.
Finish: Średnio długi. Delikatnie słodki, z jedynie równoważącą plamką goryczki węgla drzewnego. Rozwija się poprzez lekkie owoce – suszone – nijakie kwiaty, a następnie zanika z nutą, którą mogę opisać tylko jako brzoskwiniowe gumowe krążki.
Z wodą: Kilka kropel wody dodaje kremową nutę marshmallow i wanilii, które szybko zanikają po odpoczynku w kieliszku. Woda nie wydaje się mieć wiele wpływu poza tym. Uszlachetnienie o kolejne kilka % uwalnia nuty banana i kiwi, ale sprawia, że podniebienie staje się mdłe. Woda opcjonalna w tym przypadku.
Ogółem: Uwielbiam kombinację brzoskwini, złotych rodzynek, wyraźnego chrupiącego słodu i miodu. Jest tu dokładnie tyle słodyczy, ile trzeba, wystarczająco dużo goryczki, aby nadać jej kontrast, a także kilka pięknych wysokich tonów, które utkwiły tu i ówdzie, w tym ten niesamowity smak brzoskwiniowej gumy. Jedynym zarzutem jest to, że witalność młodego słodu idzie w parze z acetonową/rozcieńczalnikową nutą, choć jest ona obecna tylko w aromacie. Kilka z tych beczek po ex-bourbonie (prawdopodobnie ponownie napełnionych) w kadzi naprawdę przydałoby się jeszcze parę lat dojrzewania, by to dopracować. Nie mogę się doczekać, aby spróbować innej partii, aby zobaczyć, co się zmieni.
Cena czuje się dobrze, nawet dla NAS butelki entry-level. Jej wyższa niż bazowa cena jest dla mnie inna, teraz, gdy wiem, co wchodzi w skład kadzi, a także dlatego, że Bruichladdich robi wiele rzeczy w kosztowny, nieefektywny sposób, jak lepsze destylarnie rzemieślnicze. To wiąże się z premią. Mimo to, spróbujcie poszukać jednego z detalistów, którzy wystawiają ją za 50 dolarów lub mniej. $60 to trochę za dużo.
About The Distillery
Destylarnia z Islay innego rodzaju, Bruichladdich („brook laddie”) lub „The Laddie”, jest obecnie znana z przełamywania trendów. W epoce coraz bardziej intensywnych whisky wyspiarskich, Bruichladdich produkuje łagodną whisky o charakterze pochodzącym bardziej z dębu i kamienia niż torfu. Bruichladdich podbiła serca zwolenników whisky rzemieślniczej swoim buntowniczym podejściem do rewitalizacji destylarni po jej ponownym otwarciu w 2001 roku, produkując liczne fantazyjnie nazwane single-offy z zapasów dojrzewających odziedziczonych po poprzednich właścicielach, którzy zamknęli ją w 1994 roku. Wykorzystywała te zapasy do corocznego zbierania pieniędzy, aż do momentu, gdy jej dziesięcioletnia oficjalna butelka była gotowa. Rozpoczęła również sprzedaż mocno wytrawnego spirytusu pod nazwą pobliskiej zamkniętej destylarni Port Charlotte. Wkrótce potem, w 2012 roku, została ona jednak sprzedana (lub wyprzedana?) międzynarodowemu konglomeratowi spirytusowemu Rémy Cointreau. Woda używana w procesie destylacji wznosi się przez kamień z żyłkami żelaza i przepływa przez torfowiska. Wszystkie wydania Bruichladdich mają naturalny kolor i nie są poddawane filtracji schładzającej.